Bankructwo jest pewne. Jak upadnie Grecja?

Bankructwo jest pewne. Jak upadnie Grecja?
Antyrządowe demonstracje w Atenach (fot. EPA/Orestis Panagiotou)
Logo źródła: Money.pl Artur Nawrocki, Money.pl

Grecja upadnie. O tym przekonani są już wszyscy analitycy - spierają się tylko w jaki sposób. W najgorszym wypadku może się to zdarzyć bez żadnej kontroli. Co wtedy? Money.pl rozpisuje scenariusze dla inwestorów na dni po bankructwie najbardziej zadłużonego kraju Eurolandu.

Grecja znów znalazła się w centrum zainteresowania inwestorów. Wróciło widmo niekontrolowanego bankructwa Aten. Wszystko z powodu greckich polityków. Nie mogą oni dojść do porozumienia w sprawie cięć wydatków, których chce od nich Euroland. Tylko po wprowadzeniu dalszych oszczędności strefa i MFW wypłacą 130 miliardów euro pomocy, bez której Grecja nie przetrwa.

Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ zaznacza, że tym razem źródłem niezgody jest teraz redukcja płacy minimalnej o 25 procent. To problem szczególnie drażliwy społecznie, przez co przybliżający wizję chaotycznego upadku. - Greccy politycy nie są chętni do podjęcia takiego kroku przed zbliżającymi się wyborami - twierdzi ekspert. - Dlatego stawiają taki opór - dodaje.

To, że Grecja zbankrutuje, jest już pewne. Ateny nie będą w stanie spłacić swojego długu oraz odsetek wierzycielom - m.in. inwestorom prywatnym, instytucjom międzynarodowym czy rządom. Ogromną niewiadomą pozostaje tylko sposób, w jakim Grecja upadnie.

Pierwszy scenariusz mówi o pogodzeniu się wierzycieli z góry ustaloną stratą. Oznacza to umowne zmniejszenie zobowiązań greckich o 100 miliardów euro. Drugi scenariusz to bankructwo niekontrolowane, gdzie istniałoby zagrożenie utraty wszystkich pieniędzy zainwestowanych w greckie papiery dłużne.

Dlatego właśnie inwestorzy - pomimo pewnego upadku - z napięciem obserwują sytuację w Grecji. Pamiętają, co się stało na giełdach 1 listopada, kiedy ówczesny premier Grecji Jeorios Papandreu ogłosił przeprowadzenie referendum w sprawie przyjęcia drugiego pakietu pomocowego. Mieliśmy wtedy do czynienia z prawdziwą paniką. Niemiecki DAX i francuski CAC40 traciły ponad 5 procent, natomiast giełda ateńska tąpnęła o ponad 8 procent. Spadki nie ominęły także Wall Street.

Tego dnia na polskiej giełdzie nie handlowaliśmy, jednak inwestorzy w dłuższym terminie odczuli skutki greckich zawirowań. Od początku listopada do końca grudnia indeks zrzeszający 20 największych spółek z warszawskiego parkietu spadł o ponad 10 procent.

Do góry poszybował też frank szwajcarski, w którym inwestorzy upatrują bezpiecznej przystani dla swoich pieniędzy. Od pierwszego czerwca 2011 roku do 10 sierpnia kurs franka wzrósł ponad 27 procent. Przez to w sierpniu przebił granicę 4 złotych.

Te wydarzenia dają więc tylko próbkę tego, co może wydarzyć się na giełdzie i rynku walut, gdy Grecja zbankrutuje. Pozostaje liczyć, że czeka nas scenariusz kontrolowany, w którym świat zgodnie umarza część długu Grecji. To nie jest jednak pewne.

Prawdopodobny jest też bowiem scenariusz niekontrolowanego bankructwa. Będzie on skutkował spadkami, ale ich skala jest niezwykle trudna do oszacowania. - Rynki miałby problem, zachowanie inwestorów byłoby bardzo chaotyczne, a sama Grecja mogłaby zostać zapalnikiem kolejnego kryzysu - mówi Marek Rogalski, który stawia, że euro sięgnęłoby wtedy poziomu 4,5 złotego.

W pesymistycznej prognozie wtóruje mu Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium: - Zagrożeń oraz konsekwencji niekontrolowanego bankructwa jest tak dużo, że praktycznie nie można przewidzieć tego, co się stanie później. Na GPW można by się liczyć nawet z 20-, 30-procentowymi spadkami.

Najbardziej optymistycznie w przyszłość po niekontrolowanym bankructwie patrzy Przemysław Kwiecień: - Mielibyśmy do czynienia z maksymalnie kilkutygodniowymi spadkami, ponieważ ożywienie gospodarcze w Europie w pewien sposób zamortyzowałoby skutki upadku Aten - zauważa ekspert XTB.

Samo niekontrolowane bankructwo otwiera jednak drogę do wielu innych, trudnych do przewidzenia zdarzeń. Nie wyklucza się tutaj nawet wyjścia Grecji ze strefy euro. Powrót do drahmy, olbrzymie reperkusje dla systemu bankowego Grecji, dewaluacja ich waluty, kryzys gospodarczo-finansowo-polityczny strefy euro - to tylko niektóre ze skutków wyjścia.

Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak jest pierwszy scenariusz, gdzie Ateny bankrutują w sposób kontrolowany. Wiele wskazuje na to, że między stroną grecką, a strefą euro może dojdzie do porozumienia. A wtedy na GPW możemy się spodziewać nawet wzrostów.

Co więcej, Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium twierdzi, że scenariusz kontrolowanego bankructwa już się realizuje. - Nikomu niekontrolowany upadek nie jest na rękę. Ani Grecji, ani strefie euro - mówi ekonomista i podkreśla, że takie bankructwo bez nadzoru, prawdopodobnie wiązałoby się z wyjściem Aten z Eurolandu - To miałoby szerokie implikacje finansowe, ekonomiczne, bankowe i polityczne. W tej chwili strony chcą wynegocjować dla siebie jak najkorzystniejsze warunki. Jednak na pewno chcą dojść do porozumienia - uspokaja Maliszewski i po kontrolowanym bankructwie zapowiada nawet nieduże wzrosty na giełdach - również na naszej.

O tym, że zagrożenie wisi w powietrzu, najlepiej świadczy wskaźnik CDS. Co to jest? To ubezpieczenie ryzyka. Na przykład, jeśli bank posiadający w portfelu dużo hiszpańskich czy włoskich obligacji zechce się zabezpieczyć przed ryzykiem bankructwa któregoś z tych krajów, może to zrobić, kupując ubezpieczenie na te właśnie papiery skarbowe - czyli właśnie CDS. Jeśli dojdzie do upadłości któregoś z tych państw, ryzyko weźmie na siebie ubezpieczyciel.

Koszt CDS-ów rośnie zatem w przypadku wzrostu obaw, a spada, kiedy sytuacja na rynkach się uspokaja. Przez ostatni rok niemal cały czas rósł, by spaść w ostatnich tygodniach uspokojenia.

Taki stan rzeczy ma swoje uzasadnienie - coraz bardziej widoczne jest ożywienie gospodarcze w Europie, zadłużone kraje są konsekwentnie wprowadzają cięcia, natomiast Europejski Bank Centralny dba o dostępność gotówki na rynku międzybankowym. - Dalszy postęp we wdrażaniu reform, w tym paktu fiskalnego poprawia nastroje i zwiększa szanse na wsparcie ze strony Niemiec i EBC - zaznacza Rafał Benecki.

Zagrożenie jednak nie maleje. Tym bardziej, że kolejnym kraj, który może być zagrożony upadkiem, jest wskazywany przez wszystkich analityków bez wahania. Ekonomiści jednoznacznie wskazują, że to Portugalia.

- W przeciwieństwie do innych krajów notuje znacznie większe spowolnienie gospodarcze i ciężej się walczy z kryzysem - podkreśla Przemysław Kwiecień z XTB. Tego samego zdania jest Rafał Benecki z ING Bank Śląski - Portugalia ma niski wzrost gospodarczy, duże koszty obsługi zadłużenia, a obniżka ratingu sprawiła że fundusze emerytalne nie mogą nabywać portugalskich papierów - dodaje ekonomista ING.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bankructwo jest pewne. Jak upadnie Grecja?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.