Bez Nobla dla Papieża
Muzułmanka Malala Yousefzai z Pakistanu oraz Hindus Kailash Satyathi są tegorocznymi laureatami Pokojowej Nagrody Nobla. Rozczarowani, że nie dostał jej papież Franciszek?
Oboje laureaci zostali uhonorowani za "walkę z ciemiężeniem dzieci i młodych ludzi oraz o prawo wszystkich dzieci do nauki". Malala Yousefzai już jako 11-latka prowadziła bloga, w którym krytykowała próby ustanowienia przez pakistańskich talibów szariatu. Kailash Satyarthi jest działaczem na rzecz praw dzieci w Indiach. Gratulacje dla Malali popłynęły m.in. z Watykanu.
Od kilku dni media spekulowały, jakoby papież Franciszek miał być jednym z faworytów do Pokojowej Nagrody Nobla. Dyrektor norweskiego Instytutu Badań nad Pokojem PRIO Kristian Berg Harpviken mówił, że papież Franciszek może zostać uhonorowany pokojowym Noblem za "mocne wezwanie do walki z ubóstwem". Ulf Sverdrup z Norweskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (NUPI) z kolei dodawał, że za "promocję tolerancji i dialogu między religiami oraz apele o konieczność zmniejszenia nierówności społecznych".
Wysuwanie papieskiej kandydatury nie powinno dziwić. Dla katolików to oczywiste, bo ojciec święty jest namiestnikiem Księcia Pokoju, który właśnie za Nim powtarza jedno z błogosławieństw o "pokój czyniących" i podkreśla, że światowy pokój ma źródło w pokoju serca każdego człowieka. Poza tym każdy średnio uważny obserwator życia w Watykanie bez problemu dostrzeże troskę papieża o pokój na Ukrainie, w Syrii i Iraku czy starania o zakończenie konfliktu między Izraelem a Palestyną. Te jego starania czynione są i osobiście, i przez specjalnych wysłanników; pokojowe rozmowy trwają w miejscach konfliktów i w Watykanie; apele o zaprzestanie wojen padają w czasie publicznych modlitw i na forach międzynarodowych. Ojciec święty, jako zwierzchnik Kościoła powszechnego - co nie mniej istotne - ma ogląd całego świata i to dzięki niemu nierzadko dowiadujemy się o zapalnych miejscach w najodleglejszej zakątkach globu.
Wprawdzie pokojowego Nobla dostało wielu zaangażowanych chrześcijan (anglikański biskup Desmond Mpilo Tutu, który wsławił się w latach 80. XX w. jako przeciwnik apartheidu w RPA; baptystyczny pastor Martin Luther King czy luterański arcybiskup ze Szwecji Lars Olof Jonathan Söderblom), katolickich duchownych (belgijski dominikanin Dominique Pire za działalność na rzecz uchodźców) a także biskupów (salezjański biskup Carlos Filipe Ximenes Belo obrońca praw człowieka na Timorze Wschodnim) a nawet zakonnica - Matka Teresa z Kalkuty MC. Ale nigdy nie został nią uhonorowany żaden papież.
Kandydaturę Jana Pawła II do Pokojowej Nagrody Nobla zgłaszano od 1999 roku. Za faworyta uważano go w roku 2003, gdy potępił wojnę w Iraku. Wówczas komentatorzy twierdzili, że przyznanie nagrody papieżowi byłoby równoznaczne z docenieniem Kościoła katolickiego, a ten sposób wyróżnianie jednej religii na tle innych mógłby podważać znaczenie samej nagrody. Złośliwi dziś pytają czy jej znaczenia nie podważyło nagrodzenie Baracka Obamy, który w 2009 roku prowadził właśnie wojnę w Afganistanie i Iraku. W tym roku podobno wśród nominowanych znalazł się …Władimir Putin.
Pokojowa Nagroda Nobla niczego nie dodałaby papieżowi ani Kościołowi, którzy są stali w swych staraniach o pokój. Co najwyżej wzrósłby prestiż samego wyróżnienia. Nie chcę przez to umniejszać zasług tegorocznych laureatów. Z nagrodą dla młodej Malali Yousefzai wiążę pewne nadzieje na rozwiązanie sprawy innej pakistańskiej kobiety - Asii Bibi, skazanej na śmierć za rzekome bluźnierstwo przeciwko Mahometowi. W rzeczywistości chrześcijanka opowiadała koleżankom - muzułmankom o swej wierze w Chrystusa. Rozprawa apelacyjna w sprawie Asii Bibi ma się odbyć 16 października.
Skomentuj artykuł