Co się stało z Justyną Kowalczyk?

(fot. PAP/Grzegorz Momot)

"Wstrząsający wywiad", "dramatyczne wyznania", "szokujące słowa" - tak od kilku dni określa się rozmowę Pawła Wilkowicza (Sport.pl) z Justyną Kowalczyk. Ale w tym, co mówi wybitna polska sportsmenka nie ma nic szokującego - choroby psychiczne to normalność.

Szacuje się, że niemal co trzeci dorosły Europejczyk doświadcza w ciągu roku przynajmniej jednego rodzaju choroby psychicznej. W Polsce ponad 1,5 mln osób rocznie trafia do szpitali psychiatrycznych. Według Światowej Organizacji Zdrowia za kilka lat choroby psychiczne staną się jednym z poważniejszych problemów zdrowotnych występujących w populacji europejskiej. Do najbardziej rozpowszechnionych chorób psychicznych należą depresja i schizofrenia.

"Depresja to choroba, tyle że po prostu inna od tych powszednich. I moja wewnętrzna przekora każe mi o tym opowiedzieć właśnie teraz, gdy się czuję najbardziej osaczona. Wiele osób widzi we mnie silną dziewczynę. Mówią mi czasem, że najsilniejszą dziewczynę w Polsce. Jeśli ta najsilniejsza korzysta z pomocy specjalistów, to może i ktoś inny przełamie wstyd i skorzysta albo zrzuci maskę i się oczyści. Może ludzie coś zrozumieją. Trzeba zacząć o tym mówić" - mówi Justyna Kowalczyk w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

DEON.PL POLECA

Możliwe, że publiczne opowiedzenie o swojej chorobie przez znaną i lubianą biegaczkę narciarską pomoże innym cierpiącym na podobne schorzenia. Ale o wiele bardziej to wyznanie jest potrzebne całemu otoczeniu chorych psychicznie. To przez nas chorzy boją się przyznać do choroby, pójść do lekarza, poprosić o pomoc czy wyjść w ogóle z domu. Włącza się u nich myślenie: "co pomyślą inni?". I nie jest to wynik wyłącznie ich chorobowego stanu. To reakcja na to, co dzieje się w społeczeństwie.

To my często próbujemy obrazić kogoś mówiąc o nim, że jest psychicznie chory, lekceważąco odsyłamy swoich adwersarzy do psychiatry albo znacząco pukamy się w głowę. Owszem, robimy to często nieświadomie, bez złych intencji. Ale nie zmienia to faktu, że taki społeczny klimat nie pomaga ludziom chorym stanąć na nogi i powiedzieć: "tak, mam depresję - pora poprosić o pomoc" albo "jestem schizofrenikiem - muszę iść do psychiatry".

Żyjemy na co dzień obok tych chorych - to nasi rodzice, bracia i siostry, przyjaciele i znajomi. Pomożemy im tylko wtedy, gdy ich psychiczne choroby potraktujemy tak samo jak grypę czy ospę. Normalność chorób psychicznych polega na tym, że zdarzają się każdemu niezależnie od wszystkiego (podobnie jak choroby somatyczne) i wymagają takiej samej pomocy specjalistycznej jak wszystkie inne schorzenia.

Publiczne przyznanie się do depresji przez Kowalczyk może pomóc w zmianie myślenia na ten temat. Podobnie jak wyznania innych osób znanych z pierwszych stron gazet, które przyznawały się do choroby alkoholowej. Zdaję sobie sprawę, że to musi być proces, ale musi się zacząć jak najszybciej. Dla dobra chorych, ich otoczenia i społeczeństwa.

"Nie proszę o nic, poza zrozumieniem" - mówi Justyna Kowalczyk. To przecież tak niewiele. Całym sercem dołączam się do jej prośby.

PS. Nie porównuję na siłę chorób psychicznych z Zespołem Downa, ale myślę, że film stworzony na tegoroczny Światowy Dzień Zespołu Downa do piosenki Pharrella Williamsa "Happy" może być inspiracją do przemyśleń na ten temat.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co się stało z Justyną Kowalczyk?
Komentarze (54)
C
CetMa
26 listopada 2014, 18:11
Jeśli widzisz, że ktoś odnosi sukces - podejdź do niego z dystansem.. kto wie jaki on jest poza tym co widzisz na pierwszy rzut oka. I odwrotnie, gdy widzisz, że komuś się coś nie udaje w życiu...
O
ole
18 września 2014, 10:36
Justyna Kowalczyk cierpi na chorobę zwaną: cudzołożny związek z żonatym mężczyzną. A raczej cierpiała, bo facet wrócił do żony, a Kowalczyk z rozpaczy, wpadła w "depresję".
T
Tomasz
18 września 2014, 02:33
Według miesięcznika Farmacja i ja 40% Eropejczyków cierpi na choroby psychiczne, a leczy sie tylko co trzeci z nich.
10 czerwca 2014, 11:52
@Przemysław Radzyński Szacuje się, że niemal co trzeci dorosły Europejczyk doświadcza w ciągu roku przynajmniej jednego rodzaju choroby psychicznej. Poproszę o podanie źródeł tej informacji lub wyjaśnienie co ma Pan na myśli. Jest ona niezgodna ze wszystkim znanymi mi danymi i oszacowaniami dotyczącymi występowania chorób psychicznych w populacji.
E
ech:)
8 czerwca 2014, 22:30
Gdybyśmy wiedzieli, że upadniemy, to byśmy usiedli. Fajnie mówić mogła ..., jak wiedziala to ..., po co... jak się jest w ciązy... itd, itp. Zapominamy, że sami często robimy rzrczy, które nie zawsze wychodza nam na dober pomimo że wiedzieliśmy, że...może ... Tak się dzieje i już. Najtrudniej jednak jest tym najsilniejszym, albo raczej uwazanych za silnych. Presja sprawia, że chcą podołac i podejmują takie a nie inne decyzje.  Sam fakt, że powiedziała głośno o swej chorobie uczynił ją najsilniejszą w całej swojej karierze. Nie musi już ukradkiem połykać leków by nikt się nie dowiedział, a wręcz przeciwnie. Być może niejedna osoba się przełamie i przerwie milczenie. I to jest to co powinna była zrobić i zrobiła. Od wielkich ludzi łatwiej brać przykład, łatwiej przełamać tabu.
I
inter
10 czerwca 2014, 20:00
".. to jest to co powinna była zrobić i robiła. Od wielkich ludzi łatwiej brać przykład...." ... Zrobiła sobie publiczną spowiedź kosztem innej kobiety - prawowitej żony swojego kochanka i jej dzieci. Wszystkie tabloidy już o tym piszą podając nazwisko tego dziennikarza. Jego żona dopiero musi przechodzić depresję czytając wszędzie że to jej mąż zadawał się z Justyną. A tu wszyscy użalają się nad Kowalczyk. Żałosne, że więcej współczucia jest dla kochanek, niż dla zdradzonych żon. Z daleka od takich "wielkich ludzi".
R
rt
8 czerwca 2014, 10:24
Bardzo ją lubię. Myślę jednak dlaczego biegała na nartach dalej będąc w ciąży. Meżczyzna-ojciec wiedział czy nie? Chciała czy nie chciała? Wszystkiego nie wiemy. Szkoda, żal ale Boga to w temacie nie ma... Pozdr.
A2
Aleja 26
10 czerwca 2014, 11:39
Ciąża nie jest stanem chorobowym. Pamiętam pewną kobietę w górskiej miejscowości, która w dość zaawansowanej ciąży pchała wóz z sianem i mówiła, że nawięcej siły ma, gdy jest w ciąży. Wiem, to inne pokolenie... Dzisiaj spora część kobiet w ciąży szybko bierze zwolnienia lekarskie.
MR
Maciej Roszkowski
8 czerwca 2014, 09:27
Przez sport do kalectwa. Dzi sport jest już bardzo odległy od idei które legły u podstaw sto kilkadziesiąt lat temu. Dziś to gladiatorstwo i gwiazdorstwo, pełne zawodowstwo. Pamietajmy o cenie jaką oni płacą gdy ekscytujemy się wynikami. I nie są te wyniki żadną miarą kultury fizycznej i sportu masowego.
A
aldi
7 czerwca 2014, 22:39
Pani Justynie potrzebna jest pomoc, a nie szum medialny. Kobieta ambitna, zaprawiona w boju, choć zdobyła góry i doliny, zapomniała o sobie. Uwikłała się w miłość. W gonitwę za sukcesem. Po prostu - musi zmienić punkt widzenia, przepracować siebie i swoje życie. Powinna wrócić do korzeni, do bezpieczeństwa istabilizacji. A nie brać na klatę nowe trendy. To ją zgubiło. Wierzę, że górale modlą się za to dziewcze i wróci do nas pełna spokoju i radości. 
_
__HEHEHE__
7 czerwca 2014, 22:43
"Powinna wrócić do korzeni, do bezpieczeństwa istabilizacji. A nie brać na klatę nowe trendy" Porada miesiąca. Ile masz latek dziewczynko?
C
ciężarna
7 czerwca 2014, 20:31
Każda kobieta w ciąży, której zależy na dziecku dba o siebie, nie dźwiga, nie biega, nie jeździ na rowerze, idzie na zwolnienie lekarskie, niektóre leżą plackiem parę miesięcy - to dopiero jest poświęcenie. Nie ryzykuje się życiem dziecka w głupi sposób - jeśli chce to dziecko urodzić.
A
akis
8 czerwca 2014, 13:21
pszepraszam ale chyba myslisz wszystko. Kobieta w ciazy powinna w miare prowadzic normalne zycie, powinna tylko byc ostrazna, wystrzegac sie wiekszych ciezarow, duzego stresu. Powinna jak najbardziej byc aktywna w miare mozliwosci i stanu.
M
Maggi
8 czerwca 2014, 22:08
Idzie na zwolnienie lekarskie od 1 dnia ciąży, a potem się dziwi, że wywalą ją z pracy i przy okazji stracą normalne kobiety, które w ciąży  o siebie dbają, ale żyją normalnie i nie symulują choroby. Pozdrawiam wszystkie kobiety spodziewające się dzieci:)))
I
Irma
10 czerwca 2014, 21:55
Twój komentarz jest mocno oceniający - a kim jesteś, żeby oceniać? Żeby stwierdzać komu zależy na dziecku, a komu nie? Może dla Ciebie dbanie o siebie w ciąży to leżenie na kanapie (tak na wszelki wypadek) zapijanie rosołku i zagryzanie ciasteczek - bo taka zachcianka, no bo ciąża to ciąża! Kobieta zachodząc w ciążę może wieść życie według takiej aktywności jak przed ciążą, dopóki jej siła i intuicja na to pozwala. Co za pomysł, żeby rezygnować z roweru, pracy, jeśli ciąża przebiega prawidłowo? Chyba nie wiesz czym jest depresja, skoro jesteśw stanie oseniać i osądzać osobę która na nią cierpi. Życzę Ci, żebyś nigdy się o tym nie przekonała, ale domyślam się, że pewne kwestie postrzegałabyś inaczej...
C
ciężarna
11 czerwca 2014, 09:19
Przeżyłam poronienie i depresję. W kolejnej ciąży przytyłam zaledwie 8 kg, a więc nie zarzucaj mi leżenia na kanapie i objadania się ciasteczkami i rosołkiem. Piszę tylko to, co sama dobrze wiem, bo nauczyłam się na swoich błędach. PIsałam w skrócie, o zwolnieniu lekarskim mając na myśli, że jeśli jest taka potrzeba, to kobieta z niego korzysta, a nie że od razu  rezygnuje z pracy. Ty nie musisz korzystać z moich rad i  jeździc na rowerze jeśli to Ci służy w ciąży. Pozdrawiam.
I
inter
7 czerwca 2014, 14:33
Słaba, nie przesadzaj. Nikt nie kazał Justynie biegać w ciąży z narażeniem życia poczętego dziecka. Słyszałaś że ktoś ją do tego zmuszał? Byłby współwinny poronieniu, a Kowalczyk niczego takiego nie mówi.  Gdzie tu presja? Pytasz:"" gdzie są mężczyźni, którzy powinni wspierać"?, Czy Kowalczyk miała męża? Nie. To do kogo pretensje? Nikt jej nie kazał też iść do łóżka z kochankim, ani nie gwałcił.  Tak to jest, gdy się żyje wbrew przykazaniom Można jej współczuć, ale najbardziej winna jest ona sama. Ma silne wyrzuty sumienia,  a nie depresję.
M
Milo
7 czerwca 2014, 15:12
Tak, i z pewnością to własnie powiedziałby jej Jezus, gdyby teraz chodził po ziemi i nauczał niewiernych... 
A
Aldi
7 czerwca 2014, 22:33
a wg Ciebie co by powiedział? O jak miło, że bzykasz się na prawo i lewo ... Nie ... Powiedziałby może tak Poroniłaś Justyś, bo żylaś ułudą, żałujesz tego - kocham Cię!
S
Staszek
7 czerwca 2014, 23:42
Widać, że -inter kompletnie nie rozumie czym jest depresja i że brakuje mu/jej minimum empatii
I
inter
8 czerwca 2014, 12:00
Tak, masz rację, brakuje mi empatii do "panienek" zadających się z żonatymi i rozbijającymi małżeństwa. To największy rodzaj kur...estwa. Choćby to robiła sama mistrzyni olimpijska czy królowa angielska.
S
Słaba
8 czerwca 2014, 16:14
No właśnie pytam o ojca dziecka, który powinien również się o nie troszczyć. Presja, pod wpływem której człowiek może się pogubić, to nie musi być zmuszanie. Ja piszę raczej o oczekiwaniach otoczenia (czasem sprzecznych ze sobą). Trzeba być silnym i dojrzałym, żeby się temu przeciwstawić. Łatwo jest popełnić wtedy poważny błąd o złych skutkach. Zwłaszcza jeśli ma się silne poczucie obowiązku, ale nie ma się dobrze ustawionej hierarchii obowiązków, jeśli sytuacja jest nowa i nie ma wsparcia bliskich osób. Np. kobiecie w pierwszej ciąży wydaje się, że powinna być również nienaganną pracownicą w stresującej pracy. Myśli, że gdyby się coś źle działo z dzieckiem, to poczuje to odpowiednio wcześnie, żeby się wycofać. Boi się, że ewentualne wyrzucenie z pracy też może spowodować poronienie ze stresu. Nie ma w otoczeniu osoby, której mogłaby się poradzić i która by ją wsparła w trudnościach.
S
Słaba
7 czerwca 2014, 11:19
Bardzo serdecznie współczuję Justynie i modlę się za nią gorąco! Niech Bóg Cię prowadzi Justyno! Niech Cię wspiera, abyś poczuła, że On otacza Ciebie opieką i czułą miłością! Ten wywiad by wyrazem dużej odwagi. Chyba, jako społeczeństwo, powinniśmy wziąć sobie do serca i mocno się zastanowić nad problemem presji wywieranej na kobiety (także tej nie wypowiadanej wprost), aby były perfekcyjne i zawsze gotowe sprostać sprzecznym, czy niewykonalnym oczekiwaniom. To się zdarza nie tylko w sporcie wyczynowym, ale i w zwykłym życiu. Wiele kobiet gubi się w takich sytuacjach i nie umie postawić tamy. No i gdzie ci mężczyźni, którzy powinni wspierać?
A
AP
7 czerwca 2014, 17:43
Gdzie ci mężczyźni? Na kongresie kobiet. Ubrani w kiecki. Niewieścieją...
11 czerwca 2014, 09:19
Nie ma Ojców nie będzie dzieci... Zostaną jedynie związki partnerskie, z równym prawem obu płci do rodzenia dziecka :(
DA
drugi anonim
7 czerwca 2014, 07:58
"...Szokujące jest to, że trzy tygodnie przed poronieniem (dokładnie 21 kwietnia 2013 roku), będąc "w dość zaawansowanej ciąży", Kowalczyk wystartowała w Warszawie w biegu na 10 kilometrów i dobiegła do mety. Czy to mogło być powodem poronienia? - W przypadku kobiet w ciąży mordercze treningi nie wchodzą w ogóle w rachubę. A już bieg na 10-kilometrowym dystansie jest zabroniony. Ekstremalny wysiłek może doprowadzić nawet do poronienia - wyjaśnia nam dr Janusz Siemaszko, dyrektor Szpitala Ginekologiczno-Położniczego "Inflancka" w Warszawie....'' [url]http://gwizdek24.se.pl/sporty-zimowe/justya-kowalczyk-stracia-dziecko-przez-mordercze-treningi_405301.html[/url]
Y
yhm
7 czerwca 2014, 07:52
Kowalczyk przyznała się do "stanów depresyjnych" a nie do depresji, a jest to dośc duża różnica...
B
beata
6 czerwca 2014, 22:11
Co się stało z J. Kowalczyk? Na to pytanie odpowiedź z ludzi zna lub pozna jej psychoterapeuta, jeśli jest w terapii. Jak dla mnie ten artykuł i wszystkie inne na temat jej choroby są nie potrzebne. Owszem wyznała to, co wyznała, pewnie nie było to łatwe, wymagalo odwagi, może ulżyła sobie, może pójdzie do przodu w terapii. Ale trzeba uszanować tę sytuację, takie pisanie i gdybanie nic nie daje. Może jedynie powodować jakieś głupie komentarze osób, które nie mają wyczucia.
Bogusław Płoszajczak
6 czerwca 2014, 16:46
Czy aby w tym wszystkim nie mamy udziału my wszyscy? Tłum wymagał od Justyny cudów, dziewczyna biegała ze złamaną stopą i nie waidomo co jeszcze. Media podgrzewały skutecznie sytuację wokół Justyny. Efekt macie! Wypada się cieszyć że nie skończyło się tak jak Marylin Monroe bo tłum potrafi zaszczuć każdego!
A
anonim
6 czerwca 2014, 16:53
Nie wiem w czym macie udział WY wszyscy. Ale chyba nie bardzo zrozumiałeś o czym mowa. Depresja to choroba, a nie skutek biegania ze złamaną stopą - a ze złamaną stopą biegała pomimo tego że już od dłuższego czasu chorowała.
W
wp
6 czerwca 2014, 18:22
lubie ja ale nie mam poczucia odpowiedzialnosci za jej depresje
W
wp
6 czerwca 2014, 19:03
ta reklama w nagowku strony glownej to w zwiazku z JK? deon to brukowiec -
lucy
6 czerwca 2014, 16:44
No cóż, trudno jest się przyznać do choroby psychicznej.Ja od kilku lat cierpię na depresję.O mojej chorobie wie tylko najbliższa rodzina.Nie przyznaje się otwarcie do niej  innym ludziom, żeby nie uważano mnie za wariatkę albo gorzej za jakąś hipochondryczkę. Kiedys zwierzyłam się znajomemu i własnie takie słowa o sobie usłyszałam.Tak więc tym bardziej podziwiam za otwartośc Panią Justyne i serdecznie jej współczuję.
U
udana
6 czerwca 2014, 15:40
Mnie to trochę zasmuciło, że tak wszystko opowiedziała, prawie ze szczegółami o swoim życiu. Rozumiem, że chciała o tej depresji napisać by pomóc ludziom, którzy też cierpią ale te szczegóły jej życia niepotrzebnie dostały sie na afisze. Teraz będa pisać, roztrząsać, nekać Ją i zapewne rodzinę... A to może Jej dać nowe, niepotrzebne cierpienie. To,że ludzie chorują na depresję, Ci ktorzy na oko nie powinni, nie jest niczym dziwnym czy szokującym. Takią cenę płaci sie za tempo życia, stres, napięcie, brak relacji, brak przyjaciół, brak wypoczynku itp. Z tego dla siebie  chcę wyciagnąć wnioski, by zwolnić....
H
Hmmm
6 czerwca 2014, 16:41
Pani Justyna zna medialny szum dużo bardziej niż ktokolwiek z nas, więc znała konsekwencje i skoro nadal chciała opowiedzieć swoją historię to znaczy, że dobrze to przemślała. Ja wiem natomiast,  że zdrowy nigdy nie zrozumie chorego  na depresję i zawsze będzie takie wyzwania otwarcie lub w zawoalowany sposób krytykował, umniejszał, bagatelizował badź wyrażał niesmak. Wiem, bo sama kiedys reagowałam tak na chorobę przyjaciela, wydawało mi się, że to forma zwrócenia na siebie uwagi, zbytnie użalanie się nad sobą. Przykre jest to, że te wszystkie osądy nie wynikaly z całkowitej ignorancji, bo ja wiedziałam, że to choroba. W dodatku kilka lat wcześniej sama miałam zdiagnozowane stany depresyjne, choć jestem pewna, że lekarz nie zadał sobie trudu na dokładniejszą analizę problemu. Dwa lata temu wszystko wróciło, a ja panicznie boję się przyznać rodzinie, z którą mieszkam, do tego że często mój jedyny cel w życiu to dotrwać do momentu"naturalnej śmierci", a wszystko inne to bolesna marność. Wstydzę się, bo pamiętam jak ja reagowałąm na czyjąś depresję, a także dlatego, że wiem, że nie znajdę w domu zrozumienia. Co gorsze - nikt mi tego nie powie od razu wprost, ale przy większej kłótni...  Dlatego podziwiam Panią Justynę i nadal podtrzymuje zdanie, że syty głodnego nie zrozumie. Za radę "weź się wgarść" zepchnełabym każdego ze schodów;)
Andrzej Su
6 czerwca 2014, 15:08
W zasadzie nie depresja jest szokująca w tym wyznaniu a stwierdzenie faktu że Pani Justyna cierpi ponieważ poroniła w trakcie intensywnych treningów do olimpiady. Wszyscy widzieliśmy z jakim poświęceniem walczyła, ale nikt nie miał pojęcia że wraz z nią w jej brzuchu o życie walczy jej dziecko. Mam nadzieję że Pani Justyna będzie miała szansę przeżyć w sobie żałobę po stracie dziecka i mam też nadzieję że nigdy więcej nie narazi siebie i dziecka na takie niebezpieczeństwo.
WD
Wojtek Duda
6 czerwca 2014, 15:40
nigdzie nie jest napisane, ze Justyna trenowała intensywanie z dzieckiem w brzuchu, a nawet gdyby, to skad wiesz, ze to miałaby być przyczyna poronienia ? 
A
anonim
6 czerwca 2014, 16:25
nie depresja jest szokująca w tym wyznaniu a stwierdzenie faktu że Pani Justyna cierpi ponieważ poroniła w trakcie intensywnych treningów do olimpiady ---- Ginter, jesteś zwyczajnym kłamcą-oszczercą. Nigdzie nie było nic takiego powiedziane.
A
Aśka
6 czerwca 2014, 21:46
Zostało to powiedziane w wywiadzie Pani Justyny dla GW. Zanim nazwie się kogoś "kłamcą i oszczercą", warto zastanowić się nad ciężarem takich słów. Nawet jeśli jest się anonimem, nie mającym zamiaru brać odpowiedzialności za swoje słowa.  
A
anonim
6 czerwca 2014, 22:19
Nieprawda! Nic takiego nie zostało powiedziane w wywiadzie dla GW. Wypadałoby nauczyć czytać się ze zrozumieniem. I warto zastanowić się nad ciężarem stwierdzeń wkładanych w usta Pani Justyny. Nawet jeśli się jest jakąś anonimową Aśką czy Ginterem, nie mając zamiaru brać odpowiedzialności za swoje słowa.
DA
drugi anonim
7 czerwca 2014, 07:52
zostało to wprost wyjaśnione tu: [url]http://gwizdek24.se.pl/sporty-zimowe/justya-kowalczyk-stracia-dziecko-przez-mordercze-treningi_405301.html[/url]
A
anonim
7 czerwca 2014, 09:30
Widzę że sztuka czytania ze zrozumieniem jest zbyt trudna dla niektórych więc wyżywają się w pisaniu, też bez zrozumienia :-( Po pierwsze, moja wypowiedź dotyczyła stwierdzenia Gintera o treści wywiadu dla GW, a nie treści zamieszczanych przez gwizdek24.se.pl więc przywoływanie tej strony www jako argumentu jest błędem. A po drugie, również i na stronie gwizdek24.se.pl, wbrew temu co sugerujesz, ani nie stwierdzono, ani nie wyjaśniono, że w wyznaniu dla GW było "stwierdzenie faktu że Pani Justyna cierpi ponieważ poroniła w trakcie intensywnych treningów do olimpiady". To że poroniła, to fakt. Faktem jest również że było to w trakcie obozu treningowego. Ale że w wywiadzie dla GW nastąpiło stwierdzenie faktów iż "cierpi ponieważ poroniła" i że "poroniła w trakcie intensywnych treningów" to już zwyczajne kłamstwa.
T
typ
7 czerwca 2014, 13:44
To się nazywa sofistyka :-), czyli kłamstwo troche inaczej, bardziej perfidne... J.K. dla kaski zaryzykowała wiele. Owszem, wygrała i kaska spłyneła, ale teraz za to płaci:-)..
A
anonim
7 czerwca 2014, 17:28
Kłamstwo zawsze pozostaje kłamstwem, nawet tak perfidne jak te zaprezentowane przez Gintera i niezależnie od tego jak mądrze będzie je ktoś nazywał. Dlatego zaprotestowałem na to co napisał Ginter i podtrzymywała Aśka.
A
agata
6 czerwca 2014, 15:02
Do wszystkich "znawców" - depresja dotyka też osoby będące w stanie łaski uświęcającej, mające wiarę, więc nie tłumaczcie wszystkiego tylko i wyłącznie brakiem wiary czy grzechem.
M
max
6 czerwca 2014, 14:57
Jeszcze nerwice lękowe -.-
I
inter
6 czerwca 2014, 14:29
Ma depresję bo żyła w nierządzie. Ukrywa cały czas kim był/jest jej kochanek. Zamiast zadbać o siebie, gdy była w ciąży, nadal trenowała. Powiedziała, że trzy lata żyła w zakłamaniu - najwidoczniej coś jej bardzo ciąży na sumieniu.
M
max
6 czerwca 2014, 14:58
hmm... nie masz racji
K
kk
6 czerwca 2014, 17:06
Za takie poglądy powinno się ludzi zamykać w więzieniu!!! Jestem katechetką, przyjmuję Jezusa, od 4 lat cierpię na depresję. Pozdrawiam
K
kape
6 czerwca 2014, 19:10
"Człowieku" weż kamień i rzuć w nią ulżysz jej bo ty przecież jesteś bez grzechu.Mama mojego męża była bardzo wierząca(pierwsze piątki,różańce,pielgrzymki,radio Maryja,itd)wręcz fanatyzm,a jednak depresja nie pyta jak i co,popełniła samobójstwo.
I
inter
6 czerwca 2014, 21:05
Nigdzie nie piszę, że depresja się bierze tylko z nierządu. Ale Kowalczyk ma depresję z tego powodu, że żyła w zakłamaniu (to jej słowa) przez 3 lata. Na różnych portalach piszą o tym, że miała kochanka. Ukrywa go, jakby to była w dzisiejszych czasach taka rzadkość, że panny sypiają bez ślubu z chłopakami. Czyli to musi być poważniejsza sprawa, może facio jest żonaty i ją zostawił, bo nie chce rozbijać swego małżeństwa? W takim przypadku należało by współczuć nie Justynie, ale żonie i dzieciom jej kochasia.  Dlatego zdaje mi się, że sama Kowalczyk  bardzo przyczyniła się do swojej depresji. Zapewne dziecko też straciła częściowo ze swojej winy, bo zamiast się oszczędzać, brała udział w treningach, które nie są obojętne dla zdrowia ciężarnych i każda kobieta chyba zdaje sobie z tego sprawę. Może to nie depresja, ale dręczą ją wyrzuty sumienia ?(jeśli jest katoliczką i zobaczyła swój grzech). Wiem, że depresja dopada też osoby zupełnie niewinne, skrzywdzone przez innych i takich osób jest naprawdę żal i trzeba im pomagać. Żałuję, że źle odebraliście mój wpis. Przepraszam. @kape, bardzo współczuję mamie Twojego męża. Mam nadzieję, że jest już w niebie i nie cierpi
D
DEB
6 czerwca 2014, 22:57
za poglądy zamykać w więzieniu? :)
WD
Wojtek Duda
6 czerwca 2014, 13:57
myślę, że 'szokujące' 'wstrząsające' w wypadku pani Justyny to nie sama choroba psychiczna, ale, fakt, że dotyka ona osoby, która, mogłyby się wydawać, jest jak bardzo daleko od takiej choroby - suckesy, media, olimpiada...  
M
m,.
6 czerwca 2014, 16:45
Sukces, media, olimiada - jako "czynniki oddalające od choroby"? Nic bardziej mylnego, wszytskie te rzeczy okupuje się nie czym innym jak właśnie stresem i problemami z psychiką.