El. MŚ 2014: Mecz z Ukrainą pod dachem

Piłkarze reprezentacji Polski (od lewej): Ludovic Obraniak, bramkarz Artur Boruc i Adrian Mierzejewski, podczas treningu kadry w Warszawie (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / mh

Piątkowy mecz z Ukrainą i wtorkowy z San Marino w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata odbędą się prawdopodobnie pod rozłożonym dachem Stadionu Narodowego w Warszawie. Organizatorzy radzą kibicom, żeby się ciepło ubrali i dojechali komunikacją miejską.

Dach na Stadionie Narodowym zamknięto 5 marca. "Mając prognozę pogody na najbliższy okres, chcieliśmy zapewnić najlepsze warunki wzrostu murawy. Jej układanie rozpoczęto 7 marca. Dziś jest już gotowa, bezpiecznie sobie rośnie" - poinformowała dr Elżbieta Lipska, dyrektor ds. wydarzeń całostadionowych SN na wtorkowej konferencji prasowej zorganizowanej pod hasłem "Co powinien wiedzieć warszawiak przed meczem z Ukrainą". 
Na pytanie, czy możliwe jest odsłonięcie dachu przed meczem z Ukrainą, gdyby tak sobie zażyczył PZPN, odpowiedziała: "Przy warunkach pogodowych, jakie mamy w tej chwili, procedura techniczna obsługi dachu mówi, że nie powinniśmy wykonywać nim żadnych manewrów. Natomiast do meczu zostało jeszcze trochę czasu. Oczywiście bardzo dokładnie śledzimy prognozy pogody. W tej chwili w każdej odprawie operatora Stadionu Narodowego przed każdą imprezą masową uczestniczy synoptyk. Decyzje zapadają zgodnie z obowiązującą procedurą".
Na konferencji mówiono też o transporcie, bezpieczeństwie i udogodnieniach dla kibiców. Na mocy porozumienia między Polskim Związkiem Piłki Nożnej i władzami miasta st. Warszawy posiadacze biletów na mecz są uprawnieni do bezpłatnego przejazdu komunikacją miejską w granicach pierwszej strefy biletowej. 
Zostaną wprowadzone zmiany w funkcjonowaniu środków transportu publicznego. Po meczu będzie zwiększona częstotliwość kursowania pociągów z wydłużonym składem ze stacji Warszawa Stadion. We wtorek Saska Kępa będzie zamknięta dla ruchu kołowego. Na ul. Francuskiej planowane jest wyłączenie ruchu autobusowego w obu kierunkach na odcinku od Ronda Waszyngtona do Zwycięzców.
Po meczu, ok. 22.45, nastąpi zamknięcie Mostu Poniatowskiego - oba pasy ruchu będą dostępne wyłącznie dla wychodzących ze stadionu kibiców. Uruchomione będą dodatkowe linie autobusowe, które będą miały przystanek na Wybrzeżu Szczecińskim, tam gdzie linia 102. Normalny ruch w okolicach stadionu powinien zostać przywrócony przed północą. 
"Zachęcamy wybierających się na mecz kibiców do korzystania z kursujących ze zwiększoną częstotliwością środków komunikacji miejskiej i pozostawienia samochodów w domu bądź na 13 parkingach w różnych punktach miasta, udostępnianych bezpłatnie posiadaczom kart wstępu i akredytowanym na mecz" - powiedział miejski inżynier ruchu Janusz Galas.
Bramy wejściowe na stadion dla kibiców - numer 2 (od Ronda Waszyngtona), 3 (od tzw. "biegaczy"), 10 (od stacji Warszawa Stadion) i 11 (od błoni), a także brama nr 1 dla osób niepełnosprawnych będą otwarte od 17.45.
Organizatorzy spodziewają się na meczu pełnych trybun, czyli 57 747 widzów. Nad ich bezpieczeństwem będzie czuwać 837 stewardów i pracowników ochrony. 
"93 wolontariuszy będzie przebywać głównie w okolicach bram wejściowych, wskazując kibicom właściwą drogę na trybuny. Nowością jest kącik dla dzieci w wieku 4-14 lat. Wiemy już, że będzie ich ponad tysiąc. Licząc się z tym, że nie wszystkie będą zainteresowane meczem przez pełne 90 minut i że na stadionie będzie chłodno, bo temperatura trybunach jest taka sama jak na zewnątrz, przygotowaliśmy dla nich miejsce, gdzie będą mogły spędzić czas pod fachową opieką animatorów" - poinformowała Lipska.
Dla kibiców dostępnych będzie 30 punktów gastronomicznych, obsługiwanych przez 600 osób, oraz 700 toalet. O czystość i porządek na obiekcie dbać będzie 90 osób.
Nad bezpieczeństwem goszczących na stadionie czuwać będzie grupa wykwalifikowanych stewardów: 464 służb informacyjnych, 323 służb porządkowych (mają oni prawo do odmowy wejścia na obiekt posiadaczowi biletu zgodnie z wymogami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych oraz prawo do zastosowania siły fizycznej w przypadku zagrożenia), 50 kierowników odcinka.
Służby medyczne to z kolei 69 osób, pracujących w dziewięciu punktach pomocy, zlokalizowanych na każdym poziomie stadionu.
Piątkowy mecz z Ukrainą rozpocznie się o godz. 20.45, podobnie jak wtorkowy z San Marino.
Radosław Majewski obiecuje rewanż na Ukraińcach
Piłkarz Nottingham Forest Radosław Majewski nie wspomina dobrze swojego poprzedniego występu przeciwko Ukrainie. Biało-czerwoni przegrali towarzysko we Lwowie 0:1 (w sierpniu 2008 r.), a Majewski został zawieszony. Teraz obiecał rewanż za tamte wydarzenia.
Oprócz Majewskiego zawieszeni przez trenera Leo Beenhakkera za zachowanie niegodne reprezentanta kraju zostali Dariusz Dudka i Artur Boruc. Ten ostatni również jest w kadrze na najbliższe mecze eliminacyjne do mistrzostw świata 2014 z Ukrainą (22 marca) i San Marino (26 marca). Obaj reprezentanci nie chcieli wracać do tamtych wydarzeń.
"Wiem, że ludzie mówią o tym różne rzeczy, ale to dla mnie już bez znaczenia. Kiedyś przejmowałem się różnymi opiniami. Wiem jednak na czym stoję i na co mnie stać. Zmieniłem się. Teraz będzie rewanż za tamtą porażkę, ale nie będzie już takiej sytuacji poza boiskiem jak wówczas" - zapewnił Majewski.
Wychowanek Znicza Pruszków wrócił do reprezentacji po 2,5-letniej przerwie.
"Na razie wszystko jest w porządku. Fajnie jest się znowu spotkać z chłopakami. Chyba potrzebuję trochę czasu, aby wkomponować się do zespołu. Nie mieliśmy jeszcze cięższych treningów, czy gierek wewnętrznych. Dobrze się czuję, jeżeli chodzi o formę sportową. W Nottingham idzie mi dosyć dobrze, bo grałem w ostatnich meczach i odzyskałem pewność siebie. Teraz wszystko będzie zależało od trenera. Jeśli w piątek dostanę szansę, to na pewno nie będzie źle" - zadeklarował 26-letni zawodnik.
Na pierwszych zajęciach trenował w parze z Robertem Lewandowskim, z którym zna się jeszcze z czasów wspólnych występów w Zniczu Pruszków.
"Mieliśmy możliwość porozmawiania o prywatnych sprawach, a nie o piłce. To nie jest tak, że chciałbym grać tylko z Lewandowskim, ponieważ potrafię podać również do innego napastnika. Sam jednak też potrafię strzelić bramkę" - podkreślił Majewski.
W piątek biało-czerwoni zmierzą się z Ukrainą na Stadionie Narodowym w Warszawie. Spotkanie może mieć kluczowe znaczenie dla końcowych rozstrzygnięć w grupie H. 
"Proszę nie pytać mnie o rywali, bo niewiele wiem na ich temat. Nawet jeśli chodzi o Championship nie interesuję się piłkarzami drużyn przeciwnych. Nie wiem czy byłbym w stanie wymienić nazwisko chociaż jednak gracza np. Sheffield Wednesday. Uważam, że jeśli mój zespół będzie dobrze grał, to nie ma znaczenia, kto występuje po drugiej stronie boiska" - dodał Majewski. 
Zapytany czy zna chociaż Anatolija Tymoszczuka z Bayernu Monachium, odpowiedział żartem. 
"To ten z długimi włosami? A to jego kojarzę. A tak poważnie, to nie jest tak, że w ogóle nie interesuję się piłką, bo oglądam mecze. Kiedyś dużo czytałem na temat futbolu, analizowałem i rozmyślałem na ten temat. Jednak w Anglii trochę się wyciszyłem" - dodał.
Na ostatnie wyniki Nottingham Forest duży wpływ miał powrót do klubu trenera Billy'ego Davisa, który odpowiedzialny był za sprowadzenie Majewskiego z Polonii Warszawa.
"W siedmiu meczach zdobyliśmy 19 punktów i jesteśmy na piątym miejscu. Ten szkoleniowiec jest świetnym motywatorem. Ci, którzy wcześniej nieco ulgowo traktowali treningi, teraz są maksymalnie zaangażowani. To przekłada się na występy w meczach. Ja również na tym skorzystałem, bo gram regularnie, strzelam bramki i zaliczam asysty. Mam nadzieję, że teraz wywalczymy awans do Premier League, bo idziemy w dobrym kierunku" - zapewnił pomocnik. 
Na piątkowym spotkaniu na Stadionie Narodowym spodziewany jest komplet publiczności.
"Nie obawiam się o atmosferę, bo w Nottingham przecież nie przychodzi na mecze po trzy tysiące kibiców. Wolę jak jest pełny stadion, niż słyszeć czyjeś pomruki niezadowolenia, a trybuny świecą pustkami. Jak jest typowo piłkarska atmosfera, to aż ciarki przechodzą po plecach. Tak naprawdę, właśnie po to się gra" - zakończył Majewski.
Sebastian Boenisch nie chce powtórki z debiutu w kadrze
Piłkarz Bayeru Leverkusen Sebastian Boenisch liczy, że w piątkowym meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata nie powtórzy się sytuacja ze spotkania towarzyskiego z Ukrainą, kiedy debiutował, a biało-czerwoni zremisowali 1:1, tracąc bramkę w końcówce spotkania.
W piątek na Stadionie Narodowym w Warszawie podopieczni Waldemara Fornalika podejmą Ukrainę w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata 2014. Wynik spotkania może mieć kluczowe znaczenie dla końcowych rozstrzygnięć w grupie H. Dwa dni później Polacy zmierzą się z San Marino.
Od dłuższego Boenisch unika mediów. We wtorek został jednak wytypowany do udziału w briefingu prasowym.
"Wydaje mi się, że mamy obecnie bardzo dobrą reprezentację. Wszyscy dobrze się rozumiemy i mam nadzieję, że wygramy dwa najbliższe spotkania. Wiemy, jak ważne są dla nas. Oczywiście czujemy pewną presją w związku z najbliższym meczem. Wszyscy jednak jesteśmy profesjonalistami i na pewno sobie z tym poradzimy. Mniej więcej wiemy, kto gra w reprezentacji Ukrainy, ale bardziej skupiamy się na sobie. Na naszą korzyść przemawia fakt, że obecne zgrupowanie trwa dłużej niż przed lutowym meczem towarzyskim z Irlandią (0:2)" - powiedział obrońca Bayeru Leverkusen.
W spotkaniu w Dublinie Boenisch zagrał na prawej stronie, zastępując kontuzjowanego Łukasza Piszczka, który teraz również narzeka na uraz i nie brał udziału w pierwszych treningach.
"Prawa obrona zarezerwowana jest dla Łukasza, który świetnie gra na tej pozycji w Borussii Dortmund. Mam nadzieję, że wkrótce wróci do treningów i w piątek będzie do dyspozycji trenera" - podkreślił.
Boenisch zadebiutował w biało-czerwonych barwach we wrześniu 2010 roku w meczu towarzyskim z Ukrainą. "Zremisowaliśmy 1:1, a bramkę straciliśmy w końcówce spotkania. Mam nadzieję, że teraz to się nie powtórzy i zakończymy mecz z czystym kontem, a "Lewy" lub ktoś inny pokona bramkarza gości" - dodał.
Boenisch ostatnio wywalczył miejsce w podstawowym składzie Bayeru Leverkusen. W reprezentacji o grę na lewej obronie rywalizuje z Jakubem Wawrzyniakiem z Legii Warszawa. 
"Na boisku daję z siebie wszystko i teraz wszystko zależy od trenera Waldemara Fornalika. W porównaniu do mojej dyspozycji na Euro 2012, teraz mam za sobą dużo więcej meczów i łatwiej mi się gra" - ocenił. 
W przerwie zimowej do Bayeru Leverkusen przeniósł się inny reprezentant Polski Arkadiusz Milik, który miał za sobą świetne występy w Górniku Zabrze.
"Widzę, że Arek coraz lepiej radzi sobie w klubie. Wydaje mi się, że działacze również są zadowoleni z jego pozyskania. Co prawda mało jeszcze gra, ale ciężko trenuje i wkrótce zdobędzie swoją pierwszą bramkę w Bundeslidze. Niedługo będzie mógł zastąpić Stefana Kiesslinga, który w tym zespole występuje już osiem lat i ma 29 lat. Arek jest o 10 lat młodszy. Poza tym cieszę się, że jest w Bayerze, ponieważ mogę uczyć się od niego języka polskiego" - zdradził Boenisch.
Kolejne krytyczne uwagi spadają na Ludovika Obraniaka, który poza przeciętnymi występami w kadrze, nadal nie zna języka polskiego. 
"On może już powiedzieć po polsku parę słów. Każdego potrafi też zrozumieć. Nie mam z nim problemów komunikacyjnych, bo jak czegoś nie rozumie, to rozmawiam z nim po angielsku" - zakończył obrońca zespołu z Leverkusen.
Łukasz Piszczek nadal trenował indywidualnie
Piłkarz Borussii Dortmund Łukasz Piszczek być może w środę po raz pierwszy będzie trenował z zespołem na zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami eliminacyjnymi do mistrzostw świata z Ukrainą i San Marino. Na razie ćwiczył indywidualnie.
Na pierwszym wtorkowym treningu Piszczkowi towarzyszył również narzekający na uraz Jakub Błaszczykowski. Wieczorem ćwiczył już z kolegami z drużyny. Piszczek natomiast tylko biegał wokół boiska. Do podopiecznych Waldemara Fornalika dołączył natomiast Przemysław Tytoń, który zastąpił kontuzjowanego Tomasza Kuszczaka, a w poniedziałek wieczorem wystąpił w meczu rezerw PSV Eindhoven.
"Mamy nadzieję, że w środę będziemy trenowali już w komplecie. Oprócz Łukasza na razie nikt nie narzeka na urazy" - powiedział PAP koordynator reprezentacji ds. mediów Tomasz Rząsa.
Mimo obfitych opadów śniegu, boisko na stadionie Polonii Warszawa było dobrze przygotowane. "Należy pochwalić gospodarzy obiektu, ponieważ płyta była zielona, a jednocześnie nie było błota. Mamy optymalne warunki do treningów" - dodał Rząsa.
Na środę selekcjoner Waldemar Fornalik zaplanował dwa treningi. W piątek biało-czerwoni zagrają w eliminacjach do MŚ 2014 z Ukrainą, a cztery dni później z San Marino. Oba spotkania rozegrane zostaną na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Trener Ukrainy: Trio z Borussii jest naszym utrapieniem
Trener piłkarskiej reprezentacji Ukrainy Mychajło Fomienko przyznał przed meczem eliminacji mistrzostw świata przeciwko Polsce, że najbardziej obawia się prawego skrzydła biało-czerwonych oraz napastnika Roberta Lewandowskiego. "To nasze utrapienie" - ocenił.
"Prawa strona, gdzie grają klubowi koledzy z Borussii Dortmund (Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek - PAP) to najmocniejszy punkt polskiego zespołu. Nie można zapominać o Lewandowskim, który był największym "bólem głowy" Szachtara Donieck w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Dla nas też jest utrapieniem. Dlatego musimy przede wszystkim zatrzymać tę trójkę" - podkreślił Fomienko na wtorkowej konferencji prasowej.
Ukraina w trzech spotkaniach grupy H wywalczyła zaledwie dwa punkty - po remisie z Anglią i Mołdawią - i potrzebuje zwycięstwa z Polską, aby przedłużyć szansę na awans na brazylijski mundial. Biało-czerwoni mają o trzy punkty więcej, a liderem jest Czarnogóra, która zgromadziła 10 punktów w czterech meczach.
Jak podały ukraińskie media, drużynie nie będzie mógł pomóc Jewhen Konoplianka, który zmaga się z kontuzją. Pomocnik Dnipro Dniepropietrowsk zjawił się na zgrupowaniu reprezentacji niedaleko Kijowa w towarzystwie lekarza. "W rozmowie z selekcjonerem piłkarz powiedział, że nie zdąży dojść do zdrowia nawet przed spotkaniem z Mołdawią (26 marca w Odessie - PAP)" - napisano w oficjalnym oświadczeniu Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej.
"Zdajemy sobie sprawę z tego, jak wygląda sytuacja w grupie eliminacyjnej. Niestety, nie możemy liczyć na niektórych najważniejszych zawodników - zabraknie Konoplianki, niepewny jest także występ Ołeksandra Kuczera, który do końca nie wyleczył urazu sprzed dwóch tygodni, ale on już wznowił treningi" - powiedział Fomienko.
Podkreślił, że w piątek w Warszawie jego podopiecznych czeka trudne zadanie. "Z wyjątkiem dwóch czy trzech piłkarzy, cały skład Polski to zawodnicy grający w klubach europejskich, a tam nie sprowadza się byle kogo. To bardzo silna drużyna, która pragnie zrehabilitować się przed kibicami za występ w Euro 2012" - zauważył, cytowany przez oficjalną stronę Federacji.
Z kolei kapitan Ukraińców Anatolij Tymoszczuk zapowiedział, że receptą na zwycięstwo są skuteczne kontrataki. "Polacy grają u siebie i będą atakować, dlatego my upatrujemy swojej szansy w kontrach. Okazji nie będzie dużo, więc musimy je wykorzystać, a w tym celu trzeba się dobrze do tego meczu przygotować" - zaznaczył, cytowany przez ukraińskie media.
Piłkarz Bayernu Monachium wystąpił w tym sezonie w 12 z 26 meczów Bundesligi. "Owszem, ostatnio mało gram, ale mam nadzieję, że zrekompensuję to swoim doświadczeniem" - powiedział 33-letni pomocnik.
Dodał, że jest świadomy wagi piątkowego spotkania. "Możliwe, że jeśli przegramy, to będzie koniec naszych marzeń o awansie. Wolę jednak o tym nie myśleć. Jeszcze nic nie jest przesądzone. Jeśli nie pozwolimy Polakom na grę na swoim najwyższym poziomie, to osiągniemy zadowalający rezultat" - ocenił.
Spotkanie w Warszawie rozpocznie się w piątek o godzinie 20.45. Cztery dni później biało-czerwoni podejmą San Marino, a Ukraińcy zmierzą się przed własną publicznością z Mołdawią.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

El. MŚ 2014: Mecz z Ukrainą pod dachem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.