Facebook - fenomen i lokomotywa ekonomiczna
Facebook, portal internetowy stworzony przez Marka Zuckerberga, debiutuje w piątek na nowojorskiej giełdzie. FB odniósł niezwykły sukces rynkowy; jest pionierem nowych technik i stylu komunikacji. Przyciągnął 901 mln użytkowników, teraz przyciąga inwestorów.
W 2010 roku magazyn "Vanity Fair" umieścił Zuckerberga na pierwszym miejscu listy najbardziej wpływowych ludzi "Nowego Establishmentu". Twórca FB wyprzedził na niej założyciela firmy Apple, Steve'a Jobsa i magnata medialnego Ruperta Murdocha. Jak napisał "Vanity Fair", Zuckerberg "to nasz nowy (Juliusz) Cezar".
Facebook to jeden z największych sukcesów epoki. Pod koniec 2004 r., czyli w roku założenia firmy, której siedzibą był wtedy pokój Zuckerberga na kampusie uniwersytetu Harvard, portal miał 1 mln użytkowników, dwa lata później - 12 mln. 31 marca 2012 roku oficjalna liczba użytkowników wyniosła 901 mln.
Popularność swojego portalu Zuckerberg tłumaczy w rozmowie z "The New Yorkerem" w ten sposób: "To jest jakby w nas wpisane głęboko - po prostu chcesz wiedzieć, co się przytrafia ludziom, którzy cię otaczają".
Współzałożycielem FB był Brazylijczyk Eduardo Saverin, którego przedsiębiorczość uzupełniała informatyczny geniusz Zuckerberga.
Firma, którą stworzyli Zuckerberg i Saverin "jest globalną książką telefoniczno-adresową i miejscem gdzie osoby prywatne tworzą swoją publiczną tożsamość". Jak napisał magazyn "New Yorker", model biznesowy FB rozwija się w miarę jak zmienia się nasze postrzeganie prywatności i rośnie potrzeba publicznej ekspresji.
FB jest największym portalem społecznościowym w wielu krajach, od Indonezji po Kolumbię. Co najmniej jedna na czternaście osób na świecie ma swój profil na FB - pisze "New Yorker" w artykule poświęconym Zuckerbergowi. Wejście jego firmy na giełdę uczyni go "jednym z najbogatszych ludzi na powierzchni Ziemi i jednym z najmłodszych miliarderów" - przewiduje nowojorski magazyn.
Zuckerberg, który uczył się łaciny i fascynował klasykami, rozmawiając o swym globalnym portalu cytuje "Eneidę" i historię Eneasza, który chciał zbudować miasto, które "nie zna granic w czasie ani ograniczeń dla swej wielkości".
Brytyjski tygodnik "The Economist" nazywa FB nowym globalnym idolem, a agencje AFP i AP zwracają uwagę, że portal jest tak modny, że powstaje już antymoda i na ponad 900 mln użytkowników FB (80 proc. mieszka poza USA i Kanadą) przypada też coraz więcej osób, które ostentacyjnie "nie chcą być na Facebooku". Sprawdzanie nowych informacji na swoim profilu "robi się z czasem czymś w rodzaju rozrywki przymusowej" - mówi rozmówczyni AP.
Tym niemniej według sondażu AP-CNBS, dwóch na pięciu dorosłych Amerykanów korzysta z portalu i liczba użytkowników rośnie.
AFP przytacza przykłady użytkowników FB, których życie zmieniło się radykalnie dzięki portalowi. Na swoich profilach (stronach) opowiadają oni o zbiorowych akcjach przeprowadzonych za pomocą FB, które pozwoliły zdiagnozować choroby, znaleźć dawców szpiku kostnego czy odszukać biologicznych rodziców. 48 godzin po zamieszkach w Londynie w sierpniu 2011 roku, 3600 użytkowników FB skrzyknęło się, by posprzątać miasto.
Pracownik Google'a stworzył w Egipcie stronę FB zatytułowaną "Wszyscy jesteśmy Kaledem Saidem" na cześć młodego człowieka zabitego przez policję. Było to wezwanie do zorganizowania protestów przeciw prezydentowi Egiptu Hosniemu Mubarakowi, który został obalony w lutym 2011 roku - przypomina AFP.
Francuska agencja nazywa FB "lokomotywą ekonomiczną", napędzającą rozwój firm związanych ze 'społecznym internetem'. Nowe przedsiębiorstwa powstają po to, by zaoferować coś 900 mln internautów, którzy są fanami portalu i korzystają z niego regularnie.
Według zeszłorocznego raportu Uniwersytetu Maryland fenomen "ekonomii FB" pozwolił stworzyć co najmniej 182 tys. miejsc pracy i dał amerykańskiej gospodarce zastrzyk pieniędzy wart ponad 12,19 mld dol.
Zważywszy, że w ciągu ostatniego roku FB zyskał 150 mln nowych użytkowników, liczby te musiały znacznie wzrosnąć - tłumaczą AFP autorzy raportu, Il-Horn Hann i Siva Viswanathan.
Ale ekonomista Joel Naroff zwraca uwagę, że wartość, którą "ekonomia FB" tworzy w gospodarce nie jest nowa; by powstała, portal i powstający wokół niego sektor muszą coś skądś zabrać. I podczas gdy FB i inne media społeczne rosną, zarabiają i zatrudniają "wiele gazet tonie lub zwalnia pracowników" - mówi Naroff.
Skomentuj artykuł