Godz. 15.oo: Gramy najsilniejszym składem
Przed wyjazdem polskich siatkarzy na mistrzostwa Europy często mówiono o braku podstawowych zawodników w kadrze. Innego zdania jest grający na pozycji przyjmującego Michał Ruciak. "Nie uważam, żeby w reprezentacji kogokolwiek brakowało" - powiedział PAP.
Winiarskiego i Wlazłego nie było też dwa lata temu w Izmirze i Polacy wrócili ze złotem. Rok temu obaj grali za to w mistrzostwach świata we Włoszech i biało-czerwoni odpadli bardzo szybko - w drugiej fazie grupowej.
"Na pewno drużyna jest trochę zmieniona, a do tego ciężko się gra, wiedząc, że broni się tytułu. Myślę, że dlatego tym bardziej można być dumnym z tej ekipy. Potrafi walczyć i ma szansę ponownie stanąć na najwyższym stopniu podium" - dodał Ruciak.
Na drodze do finału stoją jednak Włosi. Ekipa niewygodna, przez ostatnich dwadzieścia lat biało-czerwoni wygrali z nimi tylko raz i było to dziewięć lat temu. W tym sezonie obie drużyny spotkały się dwukrotnie i za każdym razem lepsi okazali się zawodnicy z Półwyspu Apenińskiego.
"Każdy przeciwnik jest do pokonania. Gdy wyjeżdżaliśmy z kraju na turniej, było bardzo mało pochlebnych opinii. A my co? Znowu walczymy o medale. Z tego należy być zadowolonym, bez znaczenia co będzie dalej" - zaznaczył Ruciak.
Trenerem biało-czerwonych jest Włoch Andrea Anastasi, który jeszcze w zeszłym roku trenował zespół Italii i doprowadził go do czwartego miejsca mistrzostw świata. Przyjmujący Zaksy Kędzierzyn-Koźle uważa, że nie ma to żadnego znaczenia.
"Zawsze media szukają jakichś podtekstów, analizują różnie rzeczy, a my do tego w ten sposób nie podchodzimy. Nie ma szczególnych i mniej szczególnych meczów. W każdym gramy o zwycięstwo i nie ma znaczenia, kto stoi po drugiej stronie siatki - Bułgaria, Niemcy, Włochy czy Brazylia" - podkreślił.
Trzy godziny później w tej samej hali w Wiedniu zmierzą się Rosjanie z Serbami.
Skomentuj artykuł