Isia na szczycie
Proszę państwa, brawa specjalnie dla niej! - krzyknęła do publiczności zgromadzonej na korcie centralnym w Wimbledonie Serena Williams, odbierając tegoroczną nagrodę dla triumfatorki najbardziej prestiżowego turnieju na świecie.
Agnieszka Radwańska w finale przegrała, lecz nikomu nie przychodzi do głowy, żeby śpiewać "Nic się nie stało Agnieszka, nic się nie stało!." Stało się - dużo dobrego. Ma 23 lata i realną szansę na sukcesy. Talent, umiejętności, pracowitość, samodyscyplina, charakter i wola walki plus zdobywane właśnie, wielkoszlemowe doświadczenie, to kombinacja arcymistrzowska.
Naród wyposzczony po Euro 2012, wchłania ostatnie sukcesy Polaków na arenach sportowych jak gąbka szampana. Najpierw Radwańska, zaraz potem siatkarze - a olimpiada tuż tuż! Mnie też to kręci. Ciesząc się z góry na finisz kolarzy w Tour de Pologne, znowu pod moim oknem (ma się to szczęście), wspominam beztroskie dzieciństwo.
"Isia" ujęła też katolików, popierając akcję "Nie wstydzę się Jezusa". Niedługo poniesie sztandar jako chorąży polskiej ekipy na olimpiadzie w Londynie. Będzie pierwszą kobietą - chorążym w historii polskich startów w letnich igrzyskach olimpijskich.
Miejmy nadzieję, że to dobra wróżba, dobre przewodnictwo, dla wszystkich naszych sportowców, którzy będą tam walczyć o medale.
Skomentuj artykuł