Kowalczyk zeszła z trasy biegu narciarskiego na 30 km techniką dowolną w igrzyskach olimpijskich w Soczi. Polka zrezygnowała z rywalizacji po ok. 13 km. Zwyciężyła Norweżka Marit Bjoergen. O 2,6 s wyprzedziła rodaczkę Therese Johaug.
Trzecie miejsce zajęła kolejna reprezentantka kraju fiordów Kristin Stoermer Steira - 23,6 s straty.
Norweżki od czołowej grupy oderwały się jeszcze przed 10 km i systematycznie powiększały przewagę. Na około kilometr przed metą osłabła nieco Steira. Na ostatnim podbiegu ataku Bjoergen nie zdołała odeprzeć Johaug.
Kowalczyk po 10 km zajmowała szóste miejsce, a do prowadzącej wówczas Johaug traciła 5,4 s. Po przebiegnięciu kolejnych 2,5 km spadła na ósmą pozycję, a jej strata wzrosła do 29,4. Chwilę później kamery telewizyjne pokazały ją idącą wzdłuż trasy, z nartami trzymanymi w rękach.
"Miałam niewielką kolizję z jedną z rywalek. W jej wyniku nasilił się ból w kontuzjowanej lewej stopie. Dlatego zdecydowałam się na przerwanie biegu" - powiedziała Kowalczyk przed kamerą Telewizji Polskiej.
Narciarka z Kasiny Wielkiej rywalizowała w Soczi, mając złamaną kość stopy. Urazu nabawiła się jeszcze w styczniu. Kowalczyk zdementowała także informacje o przejściu na emeryturę jej trenera Aleksandra Wierietielnego. O takim zamiarze szkoleniowca w piątek informowało Polskie Radio.
To był jej ostatni start w tegorocznych igrzyskach. Z Rosji wróci z jednym złotym medalem, wywalczonym w biegu na 10 km techniką klasyczną.
Lokaty pozostałych Polek: 33. Sylwia Jaśkowiec - 4.42,4 straty, 41. Paulina Maciuszek - 7.39,5, 43. Kornelia Kubińska - 8.52,5.
Zakończona w sobotę rywalizacja narciarek w Soczi była pasjonująca. Zaczęło się od mocnego uderzenia Bjoergen i triumfu w biegu łączonym. Później kibice mogli podziwiać fantastyczny występ Kowalczyk. Na 10 km zawiodła natomiast Bjoergen, która była piąta.
W tych dwóch startach srebrne krążki zdobywała Charlotte Kalla. Szwedka poprowadziła za to do złota swoją sztafetę, popisując się fantastycznym pościgiem na ostatniej zmianie. Wtedy ponownie słabo spisały się Norweżki, z Bjoergen na czele. Uplasowały się dopiero na piątej pozycji, przegrywając nawet z Francuzkami.
Bjoergen odrodziła się w sprincie drużynowym, w którym triumfowała w parze z Ingvild Flugstad Oestberg. W sobotę Norweżki bardzo wyraźnie dały do zrozumienia, że nie ma co liczyć na koniec ich dominacji, a kilka słabszych wyników należy postrzegać w kategoriach wypadku przy pracy.
Narciarki nie mają dużo czasu na odpoczynek. Już za tydzień odbędą się zawody Pucharu Świata w Lahti.
Skomentuj artykuł