Katolickie uczelnie na cenzurowanym

Katolickie uczelnie na cenzurowanym
Marcin Łukasz Makowski
Marcin Łukasz Makowski

Francja, nazywana niegdyś "pierwszą córką Kościoła", kolejny już raz przesunęła granicę absurdu w redefiniowaniu zakresu laickości państwa.

Podczas drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, tradycyjnie w polskich kościołach czyta się list rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Przy okazji parafie zbierają również tacę na lokalne wydziały teologii, które w przytłaczającej większości kształcą ludzi świeckich, korzystając z finansowania państwowego. Przyzwyczajeni do faktu, że państwo honoruje wykształcenie zdobyte w takich placówkach, zupełnie słusznie uznajemy, że dobrze przeprowadzony kurs filozofii albo socjologii nie różni się niczym, bez względu na to czy prowadzi go mężczyzna w koloratce, czy we flanelowej koszuli. Niestety Francja, nazywana niegdyś "pierwszą córką Kościoła", kolejny już raz przesunęła granicę absurdu w redefiniowaniu zakresu laickości państwa.

Jak czytamy w "La Croix", Vincent Berger, fizyk i rektor Uniwersytetu Denisa Diderota w Paryżu, zwrócił się do władz z postulatem nieuznawania przez państwo dyplomów uzyskanych na uczelniach katolickich. Choć do tej pory obowiązywała podpisana w 2008 r. umowa z Watykanem honorująca wykształcenie uzyskane w murach katolickich uniwersytetów, wiele wskazuje na to, że socjalistyczny rząd i prezydent Holland'e pozytywnie ustosunkują się do projektu Bergera.

We Francji katolickie szkolnictwo ma wielowiekową tradycję, a do tej pory w Angres, Lyonie, Lille i Tuluzie funkcjonują dobrze prosperujące uczelnie prowadzone przez zakonników i kler diecezjalny. Sam Paryż posiada dwa słynne wydziały teologiczne - jezuickie Centre Sevres oraz Wydział Teologii Notre-Dame, nie wspominając już o prywatnym Institut Catholique, kształcącym ponad 7,5 tys. studentów. Co teraz stanie się wedle projektowanych zmian z rzeszami absolwentów filozofii, socjologii, prawa i teologii? Ot, z dnia na dzień okaże się, że całe wykształcenie, które zdobyli było nieważne, pozbawi się ich prawa do kontynuowania studiów w uczelniach państwowych, wykładania, czy podejmowania pracy w sektorze społecznym, gdzie dyplom uniwersytecki jest wymagany.

DEON.PL POLECA

I choć rząd oficjalnie powołuje się na uchwaloną w 1905 r. ustawę o laicite, czyli rozdziału Kościoła od państwa, jasne jest, że nie legalizm, ale względy ideowe stanowią tutaj przyczynę działania. W sytuacji, w której nie wykazano nieprawidłowości w systemie nauczania uniwersytetów katolickich oraz nie wskazano na istotne przekłamania metodologiczne związane z religijnym statusem uczelni - nie mogę sobie wyobrazić żadnego racjonalnego argumentu, przemawiającego za wykluczeniem katolików ze społeczności akademickiej.

Cóż, wydaje się, że doszliśmy już do punktu, w którym nauka, uciekając od swoich religijnych i metafizycznych korzeni, sama w pysze scjentyzmu zaczyna pożerać własny ogon. Wedle kryteriów przyjętych przez francuskich profesorów, dla których najwyższym autorytetem poprawności naukowej wydaje się Denis Diderot - zapewne na dyplom nie załapaliby się ani Newton, ani Leibniz, którzy kłócąc się o naturę czasu i przestrzeni, w rzeczywistości rozprawiali o przymiotach Boga. Dziwną drogą zmierza Francja, w której wpływ Wielkiej Rewolucji po dziś dzień odbija się czkawką agresywnej laickości. No ale w końcu to ten sam Diderot napisał kiedyś, że: "zbawienie nadejdzie w chwili, gdy ostatni z królów zostanie uduszony kiszkami wydartymi z brzucha ostatniego z klechów". Cóż, jakie autorytety, takie cytaty.

Marcin Łukasz Makowski - (ur. 1986) dziennikarz, historyk i filozof, obecnie doktorant w Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Jest stałym współpracownikiem portalu Onet.pl oraz Histmag.org, pisuje do "Tygodnika Powszechnego". Redaktor naczelny strony DziwnaWojna.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolickie uczelnie na cenzurowanym
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.