ME w piłce ręcznej: Polska - Chorwacja 28:31
Polska przegrała w Aarhus z Chorwacją 28:31 (15:14) w meczu mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Stawką spotkania był awans do półfinału. Biało-czerwoni w piątek zagrają o piąte miejsce z Islandią.
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Bartłomiej Jaszka 4, Krzysztof Lijewski 5, Patryk Kuchczyński 3, Adam Wiśniewski 2, Bartosz Jurecki 4, Michał Jurecki 6, Piotr Grabarczyk, Mariusz Jurkiewicz, Kamil Syprzak 1, Jakub Łucak 1, Michał Kubisztal, Michał Szyba, Piotr Chrapkowski 2.
Chorwacja: Venio Losert, Mirko Alilovic - Domagoj Duvnjak 6, Marko Kopljar 4, Igor Vori, Jakov Gojun, Zlatko Horvat 6, Drago Vukovic, Damir Bicanic 5, Denis Buntic, Josip Valcic, Manuel Strlek 6, Ivan Cupic 3, Zeljko Musa, Ivan Sliskovic 1.
Kary: Polska - 4 min., Chorwacja - 12 min.
Chorwaci, którzy w ostatnich dwóch latach trzykrotnie stawali na najniższym stopniu podium najważniejszych imprez - igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy i świata byli faworytami tego spotkania.
Polacy, którzy zaimponowali wszystkim w meczu z wicemistrzami olimpijskimi Szwedami, pokonując ich we wtorek 35:25, do awansu do półfinału potrzebowali zwycięstwa. Zwycięzca środowego meczu uzyskiwał także awans do mistrzostw świata.
Pierwszego gola meczu zdobył Bartłomiej Jaszka, a niedługo potem Sławomir Szmal obronił karnego, egzekwowanego przez jego kolegę klubowego z Vive Targów Kielce Ivana Cupica. W 4. minucie było 3:1 dla Polski.
Biało-czerwoni, skupieni od pierwszego gwizdka, w 7. min. podwyższyli na 5:2. Chorwaci jednak szybko otrząsnęli się z naporu rywali, wzmocnili obronę i po trzech golach z rzędu wyrównali na 6:6 w 12. min. Później Patryk Kuchczyński nie wykorzystał karnego i w 16. min. rywale po raz pierwszy objęli prowadzenie 8:7.
W międzyczasie chorwacki bramkarz Mirko Alilovic popisał się kilkoma udanymi paradami, m.in. wygrał pojedynek sam na sam z Michałem Jureckim. W tym momencie na boisko za Szmala wszedł bohater pojedynku ze Szwedami Piotr Wyszomirski.
Polacy prowadzenie odzyskali w 22. min. - 11:10. Znów złapali rytm i na pięć minut przed przerwą wygrywali 14:11. Wtedy trener rywali poprosił o czas. To poskutkowało. Na przerwę Chorwaci schodzili przegrywając tylko 14:15.
Na początku drugiej połowy brązowi medaliści olimpijscy szybko wyrównali i objęli prowadzenie po dwóch rzutach lewoskrzydłowego Manuela Strleka i jednym Cupica. Potrzebowali na to niecałych dwóch minut.
Widząc, że jego podopieczni nie mogą "wejść w mecz" trener Michael Biegler poprosił o czas. Wcześniej Kuchczyński po raz drugi nie wykorzystał karnego. W 37. min. przy stanie 15:19 z boiska na noszach został zniesiony Jakub Łucak. Chwilę później Michał Jurecki zdobył pierwszego gola po przerwie dla Polski.
Rywale umiejętnie pilnowali trzy-, czterobramkowego prowadzenia. Mieli ułatwione zadanie, bo biało-czerwonym zupełnie nie udawały się akcje w ataku, a kontry Chorwatów były zabójcze. W 43. min wygrywali już 23:18.
Wtedy Polacy spróbowali wariantu z dwoma obrotowymi. Przyniosło to tylko częściowy efekt. Straty się nie zmniejszały.
Kwadrans przed końcem biało-czerwoni wzięli się na poważnie do odrabiania strat. Szło im to ciężko, bo chorwacka obrona nie odpuszczała. Jednak po trzech golach z rzędu w 50. min było już tylko 22:24. Jednak dwa proste błędy nie pozwoliły na zdobycie kontaktowego gola.
Biało-czerwoni nie odpuszczali, ale Chorwaci utrzymywali trzybramkową różnicę. Kiedy do końca pozostało pięć minut sytuacja stała się beznadziejna. Rywale prowadzili 28:24.
Polacy ambitnie walczyli do końca, ale po słabszej w ich wykonaniu drugiej połowie przegrali i do półfinału awansowała ekipa z Bałkanów, która tym samym zapewniła sobie prawo gry o medale mistrzostw Europy i udział w przyszłorocznych MŚ w Katarze.
Polakom pozostał w piątek do rozegrania w Herning mecz o piąte miejsce.
Skomentuj artykuł