Młode pokolenie w poważnym kryzysie. Eksperci biją na alarm: "Apokalipsa uwagi" już trwa

Nowe dane pokazują dramatyczny spadek sumienności wśród nastolatków i młodych dorosłych. Fot. Depositphotos
National Catholic Register / red

Nowe dane opublikowane przez Financial Times i cytowane przez National Catholic Register pokazują dramatyczny spadek sumienności wśród nastolatków i młodych dorosłych. Psychologowie i pedagodzy ostrzegają, że uzależnienie od ekranów, nadopiekuńczość rodziców oraz brak codziennej dyscypliny prowadzą do kryzysu odpowiedzialności i samokontroli w młodym pokoleniu.

  • Badania pokazują, że młodzi ludzie mają coraz większe problemy z motywacją, planowaniem i relacjami społecznymi.
  • Jonathan Haidt określił to zjawisko mianem "apokalipsy uwagi", wskazując na destrukcyjny wpływ smartfonów i mediów społecznościowych.
  • Pedagodzy podkreślają, że nadopiekuńczość rodziców pozbawia dzieci nauki radzenia sobie z porażką, odrzuceniem i konfliktem.
  • Eksperci wskazują, że kluczem do wyjścia z kryzysu jest codzienna rutyna, samodyscyplina i praktyczne działania, które kształtują charakter i empatię.

Jak wynika z informacji przekazanych przez National Catholic Register, nowe dane opublikowane przez Financial Times wywołały poważny niepokój wśród ekspertów - badania pokazują, że u nastolatków i młodych dorosłych dramatycznie spada poziom sumienności, czyli cechy związanej z odpowiedzialnością, pracowitością i zdolnością do realizacji celów. Coraz więcej młodych ludzi deklaruje trudności w planowaniu, brak motywacji, rosnącą izolację społeczną i agresję.

DEON.PL POLECA

 

 

"Apokalipsa uwagi"

Jonathan Haidt, autor głośnej książki The Anxious Generation, określił to zjawisko mianem "apokalipsy uwagi", wskazując na destrukcyjny wpływ ekranów i mediów społecznościowych na psychikę młodego pokolenia. Pedagodzy potwierdzają, że obserwowane zmiany nie są chwilowym trendem, lecz trwałą konsekwencją życia w świecie cyfrowego rozproszenia, które od lat pogłębia problemy z lękiem, depresją i samooceną - informuje National Catholic Register.

Młodzież nie uczy się radzenia sobie z porażką, odrzuceniem ani konfliktem

Nadopiekuńczość rodziców okazuje się drugim - obok uzależnienia od ekranów - poważnym zagrożeniem dla rozwoju młodych ludzi. Alvaro de Vicente, dyrektor prestiżowej szkoły The Heights School w Maryland, podkreśla, że współczesne dzieci często nie dostają szansy, by zmierzyć się z realnymi trudnościami. Zbyt częsta ochrona - fizyczna, szkolna czy emocjonalna - sprawia, że młodzież nie uczy się radzenia sobie z porażką, odrzuceniem ani konfliktem. Według pedagoga to właśnie umiejętność konfrontacji z trudnościami i wyciągania z nich wniosków kształtuje charakter - czytamy na National Catholic Register.

Mądra rutyna kluczem do budowania zdrowych nawyków

De Vicente wskazuje, że kluczowym zadaniem wychowawców jest nie tłumienie pasji i emocji młodych ludzi, lecz nauczenie ich samodyscypliny. Jak obrazowo wyjaśnia - namiętności są jak koń: potężne i potrzebne, ale to wola, niczym jeździec, musi nauczyć się nimi kierować. Tylko wtedy młody człowiek może dorosnąć do prawdziwej siły i odpowiedzialności.

De Vicente podkreśla, że samokontrola i dojrzałość nie rodzą się w teorii, ale w codziennych nawykach. Dlatego w swojej szkole stawia na praktyczne ćwiczenia dyscypliny: od porannej rutyny - bez drzemki, z rozciąganiem, zimnym prysznicem i śniadaniem - po wieczorne wyciszenie bez ekranów. Według niego taki trening codzienności buduje wewnętrzną siłę, która jest podstawą empatii i hojności wobec innych. Dyrektor zachęca, by młodych ludzi wystawiać na realne potrzeby - od wolontariatu w jadłodajniach po pomoc w domu - bo tylko w ten sposób uczą się zauważać cierpienie i reagować na nie działaniem - informuje National Catholic Register.

Źródło: National Catholic Register / red

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Młode pokolenie w poważnym kryzysie. Eksperci biją na alarm: "Apokalipsa uwagi" już trwa
Komentarze (5)
AS
Adrian Sieniawski
5 października 2025, 20:18
Im więcej u dzieci smartfonów, tym mniej realnego świata. Sami je w ten sposób krzywdzimy.
ZM
~Ziemowit Markowski
30 września 2025, 18:42
Właśnie dlatego sprzedaję smartfon kończę umowę na dostęp do internetu i przestaje czytać Drób i wracam do jaskini.
PR
~Ppp Rrr
30 września 2025, 10:29
Byłem grzeczny, pilny, sumienny, zdarzało się robić więcej, niż podstawowy obowiązek wymagał... A i tak słyszałem pretensje, że czasem czegoś nie mogłem, zapomniałem, nie pomyślałem, albo zrobiłem z niewystarczającym entuzjazmem. A może właśnie ci młodzi mają rację? Może pewnych rzeczy robić TAK NAPRAWDĘ nie warto? A przejmować się cudzym narzekaniem, to już na pewno nie. Pozdrawiam.
ŁL
Łukasz Lipiński
30 września 2025, 21:46
No właśnie tak sobie pomyślałem przy lekturze, że byłem dzieckiem pilnym, grzecznym, zdyscyplinowanym, wychowanym bez smartfona (bo nie było), i jakoś nic szczególnego z tego nie wynikło. Znaczy, jakby przez te ekrany, brak dyscypliny i nadopiekuńczość miały wyniknąć jakieś straszne rzeczy, załamanie społeczne, to faktycznie źle. Ale chyba już by było coś widać? Bo czytam o tym co najmniej od kilkunastu lat.
UU
~Uwaga Uwaga
29 września 2025, 20:19
Wszelkiego rodzaju kary względem opiekunów za dopuszczenie do porażki u wychowanków skutkują niesamodzielnością młodych. W Polsce pani Barbaria dąży wytrwale do likwidacji ostatniej opresji czyli konieczności nauki i oceny za efekty: bo przecież dobrostan nade wszystko! UraI UraI Ura!