Nie ma to jak pociąg

(fot. Patrycja Malinowska / DEON.pl)

Skoro wakacje za pasem, to ja z cyklu koleje polskie.

W ogóle od pewnego czasu intrygują mnie branżowe slangi: polityczne, knajpiane, kościelne, w tym kolejowe. O knajpie może nie będę wspominał, bo nie wypada, tyle już o niej słyszeliśmy w ostatnich tygodniach pełnych afer taśmowych. Kościelny żargon też brzmi znajomo dla stałych bywalców mszy i czytelników listów pasterskich. Choć i tutaj możemy przeżyć niespodziankę. Bo ostatnio mnie olśniło, że jeśli w Krakowie są wypominki, to pod Opolem zalycki, a w okolicach Kalisza "wymienianki". Cały doktorat można by o tym wyskrobać.

DEON.PL POLECA

Ale wróćmy do pociągu. Otóż siedzimy sobie w ubiegłą sobotę na Dworcu Centralnym. Czekamy z redakcyjnym kolegą na pociąg do Krakowa. To już ostatni, o 19.14. Potem zostaje już tylko samolot, ewentualnie całonocna tułaczka przez Katowice. Rzeczony pociąg ma przybyć z Kołobrzegu. I przybywa. Ale spokojnie, nie od razu. Małymi krokami. Dyskretnie. Z "pewną dozą nieśmiałości".

Swoją drogą, intrygujące jest to stopniowanie niepewności, narastanie dreszczyku emocji, a nawet budowanie grozy przez megafon. Najpierw pani mówi, że pociąg przybędzie z opóźnieniem około 20 minut.

Nam podnosi się lekko ciśnienie, a na peronie głucha cisza. Kolejna zapowiedź, że przybędzie z opóźnieniem 30 minut i "jednocześnie informujemy, że opóźnienie może ulec zmianie". Ciekawe, że opóźnienie się "nie zmienia", lecz "ulega zmianie". Skoro "może ulec", to ten, kto często podróżuje koleją przeczuwa, że jednak ulegnie. I masz babo placek. Opóźnienie nie tylko że uległo zmianie, ale jeszcze dowiedzieliśmy się, z jakiego powodu. Wszystkiemu winne przyczyny techniczne. Konia z rzędem, kto odgadnie ten kalambur. Zaczynamy dumać. Lokomotywa się zepsuła? Prąd odcięli? A może zima? Ale gdzież tu zima w środku lata. Kto wie, u nas wszystko jest możliwe. Sorry, taki mamy klimat. Nie pozostaje nic innego, jak czekać dalej.

W końcu z 35 minutowym opóźnieniem pociąg przybywa. Na peronie euforia. Z wagonów wylewają się tłumnie zadowoleni podróżni. Przed drzwiami do naszego wagonu ciśnie się spory tłumek i patrzy, jak starsza pani próbuje wygramolić się z pociągu, taszcząc potężne toboły. Oczywiście żaden tłumok nawet nie drgnie. Mało co, a wpadła by razem z walizką pod pociąg.

Z radością zajmujemy nasze miejsca. Po chwili dosiada się do nas ekipa studentów krakowskiej PWST. Tulimy się do siebie jak sardynki w puszce. Normalka. Na wstępie pada słynne "widzę, że będziemy razem podróżowali, to może się przedstawimy".

Przedstawiamy się. Liwki nie ma. Potem rozkręca się mała imprezka z gwintem w roli głównej i branżowe pogawędki. A to o Globiszu, a to o Treli. Gdy jeden ze studentów odkrywa, że jestem księdzem, przechodzimy na temat "Golgoty Picnic", bo to teraz na topie. I pyta, co ja o tym wszystkim sądzę. Mówię, że to sztuka niewiele warta, więc gdyby nie robić tyle szumu, to obejrzałoby ją kilkadziesiąt osób. I po sprawie. Pewnie ich trochę zamurowało, że nie wytaczam armat. A po chwili zaczynamy rozmawiać o jezuitach i Papieżu Franciszku. Ze zdziwieniem odkrywają, że jezuici się nie żenią. W sumie atmosfera nieco gęstnieje, wszyscy próbują zachować fason.

I tak sobie myślę. O ileż trudniej byłoby z nimi pogadać, gdyby nie podróż polskimi kolejami w ośmioosobowym przedziale, pełnym ścisku i duchoty. Nawet jeśli pociąg "doznaje opóźnienia", to jednak warto nieraz poczekać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie ma to jak pociąg
Komentarze (58)
Ł
Łukasz
8 lipca 2014, 15:27
W Gnieźnie i w Poznaniu też "wymienianki". Kalisz wspomniany zapewne "po linii jezuickiej" :)
A
andy
7 lipca 2014, 14:20
"Asdad" O. Dariusz jest jezuitą, ale moło z nas jezuitów go popiera w tym, co pisze i co robi. Ja z ludźmi protestowałem w Bydgoszczy przed Teatrem Polskim przeciw "Golgocie  Picnic" razem z ok. 2 tys. ludzi. Nie my przyczyniliśmy się do rozpowrzechniania tej prezentacji, tylko była to bardzo przemyślana i planowana akcja. Wcześniej ktoś zrobił kasety, tłumaczył teksty i wiedziano gdzie i w jakim miejscu to puszczać. Wstęp był za darmo, czyli ktoś opłacił z naszych pieniędzy. Jestem za tym, że każde zło niszczy sumienie człowieka i psuje jego relacje z bliźnimy i to obojętnie czy człowiek jest wierzący czy nie. Daltego trzeba nas pronić przed zalewem zła. O. Andrzej jezuita z Bydgoszczy.
W
w
6 lipca 2014, 12:17
św. Jan Maria Vianney o grzechu [url]http://wzrostwiary.blogspot.com/2014/07/sw-jan-maria-vianney-o-grzechu.html[/url]
D
Dar
6 lipca 2014, 21:15
A co to ma do rzeczy?
L
leszek
6 lipca 2014, 11:04
Parę dobrych lat jeździłem regularnie między Krakowem i Warszawą, ale dośc szybko stwierdziłem, że MP3, laptop lub Kindle w wypadku tłoku (raczej rzadka sytuacja), to jednak dobre wynalazki. Ale na pociąg niektórych współpasażerów do ognistych napojów lub taniego gotowego  żarcia pochłanianego w przedziale nie udało mi się nigdy znaleźć rozwiązania.
K
klara
6 lipca 2014, 12:01
 Ale na pociąg niektórych współpasażerów do (...) taniego gotowego  żarcia pochłanianego w przedziale nie udało mi się nigdy znaleźć rozwiązania. A było takie proste rozwiązanie - zaprosić ich do wagonu restauracyjnego i postawić obiad :)
L
leszek
6 lipca 2014, 20:52
Swoją drogą to ciekawe, bo jak stałem dzisiaj z rowerem na stacji Modlin to też usłyszałem "Pociąg z Kołobrzegu do Krakowa wjedzie z opóźnieniem 30 minut". Po zapoznaniu się z doświadczeniami autora artykułu przezornie jednak nie wsiadłem, pomijając to, że akurat bardziej mi po drodze na Warszawę Gdańską a nie Cetralną.
W
wanda
6 lipca 2014, 07:57
"Brońcie Krzyża"-Św.Jan Paweł II.......Co to znaczy Ojcze Dariuszu?
S
strada
7 lipca 2014, 23:16
Tak, jezuita nie wie, co to znaczy bronic krzyża. Za to Wanda wie. Na pewno nam napisze i pochwali się swoim zyciorysem oddanym Bogu. To będzie bestseller.
K
King-a
5 lipca 2014, 08:12
jako codzienny podróżnik miejską komunikacją, zawwsze uważałam, że księża powinni raz po raz chociaż się przejechać tramwajem czy autobusem w mieście co by wiedzieć czym ludzie naprawde żyją, co jest ich prawdziwym życiem, o czym rozmawiają, jak rozmawiają.. trochę poobserwować - to już dużo by dało; i może wtedy kazania były by bardziej ludzkim (czyt. zrozumiałym dla świeckich) językiem mówione. Z plebanii tego nie widać, nie słychać... I to chyba jest to o czym Franciszejk mówi - że Kościół powinien wyjść ze swoich murów - a Kościół drodzy księża to też Wy. My - świeccy - ze swej natury jesteśmy bardziej w świecie. Taka refleksja, zapewne nie do każdego :)
W
warszawiak
5 lipca 2014, 07:43
tak, pociąg jest fajny, kiedyś podróżówaliśmy z Juraty do warszawy. w przedziale był bardzo ciekawy zestaw ludzi. mi.in. babcia (ze Szwecji) z wnukiem, który bardzo sie nudził i cały czas chciał rozmawiać o bohaterach Star Wars. bardzo ciekawe dziecko. babcia była zirytowana (rzadko przebywa z wnukiem, który co jakiś czas zdradzał tajemnice rodzinne0. 
M
majka
5 lipca 2014, 01:31
Rany Boskie. Feleton, jak felieton ale te komentarze...Nie trzeba nam wroga. Zniszczymy się nawzajem. Może jednak szacunku dla kogoś, kto Jezusowi poświęcił całe swoje życie? Piszecie o szacunku do sutanny. Najpierw nauczcie sie uszanować człowieka.
.
.
5 lipca 2014, 03:55
ty się naucz szanować człowieka bo asdad to też ty.
J
Ja
6 lipca 2014, 00:22
Człowiek powinien na szacunek zasłużyć.
A
asdad
4 lipca 2014, 21:53
wsoaniala konkluzja. Rodem z Gazety Wyborczej. I to maja byc Jezuici.. co za wstyd...
Z
zniesmaczona
4 lipca 2014, 19:38
 Pewnie ich trochę zamurowało, że nie wytaczam armat Pomyśleć, że niektórzy naiwni jeszcze nazywają Jezuitów komandosami Kościoła. A tu taka dulszczyzna...
S
strada
4 lipca 2014, 20:27
Komandosi, owszem. Chciało im się z ludźmi gadać, o poważnych rzeczach, o pierdołach również....Takie tam sympatyczne rozmowy rodaków, których to coraz mniej, niestety, w polskich osobowych wagonach. Ludzie zajęci smsami, internetami...i cisza w przedziale. Czasem jakis kapłan brewiarz odmówi wieczorem....z całego dnia chyba, bo całą drogę z tym brewiarzem:) A tu tacy komandosi.... Szkoda, że mnie tam nie było:)
F
fuc.!
4 lipca 2014, 18:34
 Mówię, że to sztuka niewiele warta, więc gdyby nie robić tyle szumu, to obejrzałoby ją kilkadziesiąt osób. I po sprawie. Szkoda, że tam na Ojca miejscu nie było o.Żmudzińskiego. On przynajmniej wie co to jest męskość, rycerskość, honor.
O
Opolanin
4 lipca 2014, 17:08
Pod Opolem również są wypominki :D
A
a
4 lipca 2014, 16:14
Pierwsza czesc artykulu doprowadzila mnie do lekkiej irytacji, nie czytam artykulow o. Piorkowskiego. Jest jednak cos co w artykule mi sie podoba tzn. cel podrozy Kolobrzeg. Nie Barcelona, Sycylia, Bahama a Kolobrzeg. POPIERAM 100% popieram po 3-kroc. PS. Zaznaczam Barcelona, Rzym etc. znana mi jest osobiscie czasami po kilkakroc, ale jak przyjezdzam nad Polskie Morze robi mi sie naprawde cieplej :)
A
ABC
4 lipca 2014, 17:26
A mnie doprowadza do irytacji nieumiejętność czytania ze zrozumieniem... Jaki Kołobrzeg? Jakie polskie morze? Tam jest wyraźnie napisane, że celem podróży był Kraków.
A
a
5 lipca 2014, 11:55
A to przepraszam, jesli tak bylo (nie czytam tego typu autorow i to jest dowod i nawet nie chce mi sie tego sprawdzac), to wycofuje ten swoj post i pozostaje przy poprzednim.
A
a
4 lipca 2014, 16:06
 o. Piorkowski Pan jest niewiarygodny. No oczywiscie wrocmy do pociagu, co bede o knajpie - typowy cwaniak. W ogole latwo zauwazyc u tych cwiercinteligtow katolickich jak szybko skacza na 4 lapy. Do tej pory to byly te glupie mohery, no a teraz dla zatarcia sladu o pociagu. Rzadko wchodze na deona chociaz naleze do pierwszych, ktorzy go odwiedzali. Takie koscielne kolko adoracyjne, jak dam d..py jako idiota peoski no to od razu o starym testamencie, gruba teologia sie wlacza no albo jakis oberek w postaci pociagu. No i czego dowiedzielismy sie z artykulu, ze niby wakacyjny i Globisz sie pojawil, Trela. A ja sobie mysle, ze jestes Pan O. Piorkowski zmanipulowany i nie wygrzebiesz sie z tego juz nigdy.  Cuda jednak sie zdarzaja.
4
494
4 lipca 2014, 16:53
Jak już nie ma się jak obronić to się wymyśla takie głupie auto-hejty.
A
a
5 lipca 2014, 12:11
A co to jest auto-hejt. Jakis nowy bozek i pytanie czy Ty  na pewno (a przemysl to gleboko i w uniesieniu) aby anty auto-hejticusem jestes. Uwazaj Bracie a pytam w trosce o Ciebie czy aby na pewno jestes Antyaut-hejticusem. Musisz uwazac, badz czujny bo byc moze nie jestes Antyauto-hejitcusem. No skoro jedna mowisz, ze on jest auto-hejticusem, to pewnie jestes Antyauto-hejticusem. Uwazaj Auto-hejticus czyha.
Ł
łasica
5 lipca 2014, 15:22
Czytanie ze zrozumieniem to spory problem w Twoim przypadku. Ani artykułu ze zrozumieniem nie przeczytano ani komentarzy... i jeszcze jakieś bzdury totalne we własnym języku o "auto-hejticus"... Zażenowana jestem, a może to miało być zabawne... nie wiem.
4
494
5 lipca 2014, 15:39
Nieładnie się tak upijać, proszę Księdza. Ja widzę że na Księdza wsiedli, ale przeciez Ksiądz powinien oprzeć się na Jezuse i przyjąć to cierpienie dla zbawienia, jeśli nie swiata, to przynajmniej własnego.
5 lipca 2014, 15:48
Do kapłana zwracamy się słowami "Proszę księdza", a nie per "Pan".
O
observer
5 lipca 2014, 16:01
a to szkolony prowokator, któremu płacą za gnojenie poszczególnych osób. Płatna świnia, najgorszy gatunek człowieka.
A
a
5 lipca 2014, 22:13
A tu jest do rozumienia peoski antyauto-hejtikerze/kusie.
A
a
5 lipca 2014, 22:17
Cos nie tak, nie kleisz zadenego sensownego zdania. Poza tym czytasz ze zrozumieniem breje i breja zioniesz. Wiem z kim mam do czynienia koncze.
A
a
5 lipca 2014, 22:19
No to juz jest Anty auto-hejter ortodoksyjny, jak dla mnie to peoski idota.
GN
grzegorz nG
4 lipca 2014, 13:51
"Z radością zajmujemy nasze miejsca. Po chwili dosiada się do nas ekipa studentów krakowskiej PWST.(...)Przedstawiamy się." ? Że niby jak? "jeden ze studentów odkrywa, że jestem księdzem"  Odkrywa? Z korytarza czy zza okna?
F
F/
4 lipca 2014, 11:18
Sprawa jest złożona. Z tą Golgota Picnic. Ja też tak myślałem jak autor artykułu, ale ta akcja przeciwko temu wystapieniu tego przedstawienia przejęła mnie bojaźnią Bożą.
O
ona
3 lipca 2014, 13:36
hmm... corodzny felieton ojca Darka nt kolei... muszę przyznać, że z czasem coraz mniej kpiące są... to chyba dobrze ;-)
J
jr
3 lipca 2014, 12:56
Przed drzwiami do naszego wagonu ciśnie się spory tłumek i patrzy, jak starsza pani próbuje wygramolić się z pociągu, taszcząc potężne toboły. Oczywiście żaden tłumok nawet nie drgnie. Mam pytanie: A czy Autor lub jego redakcyjny kolega drgnęli? :) Mocno się Autor musiał nudzić, skoro się czepia sformułowania "ulegać zmianom", widać sezon ogórkowy nie omija także Deonu ;)
M
Marek
4 lipca 2014, 10:19
Może właśnie pomógł, ale w artykule nie wypada pisać o sobie :)
4 lipca 2014, 12:55
;-) o sobie nie wypada: Nam podnosi się lekko ciśnienie Z radością zajmujemy nasze miejsca. Przedstawiamy się. Mówię, że to sztuka niewiele warta, a: Oczywiście żaden tłumok nawet nie drgnie. To już chyba o innych :-)
M
Marek
4 lipca 2014, 14:43
Hehe :)
Z
zaciekawiony
3 lipca 2014, 12:39
"Gdy jeden ze studentów odkrywa, że jestem księdzem, ..." No proszę, proszę. W nie tak dawnych czasach księdza rozpoznawało się po sutannie. A dziś? Trza go "odkryć"... Ha, ha, ha:)) Pytanie za 100 pkt - czy ksiądz, co się sutanny wstydzi to prawdziwy jest, czy tylko podróba?
D
Damian
3 lipca 2014, 18:54
~zaciekawiony oczywiście, że podróba! ;) dzisiaj nie ma już prawdziwych księży, tak samo jak mężczyzn i kobiet, tylko wszędzie same podróbki, a to wszystko wina gender! ;)
A
Ania
3 lipca 2014, 20:07
Człowieku, a nie pomyslałeś, że średnio wygodnie podrózować w sutannie, tudzież habicie. Tak zwyczajnie po ludzku.
S
szeba
4 lipca 2014, 11:21
Trochę z innej beczki. Kiedyś jeden z księzy odpowiadał na wykładzie, jak to podróżował po cywilu pociągiem. W pewnym momencie z ksiązki, którą akurat czytał wypadła mu "świecka" zakładka. Na to jedna z pań mówi: Prosze księdza, wypadła księdzu karteczka. A on ze szczerym zdziwieniem: A po czym pani poznała, że jestem księdzem. Na co ona z lekkim uśmiechem na ustach (no wiecie taka kontentowana babeczka) odpowiedziała:  po skarpetkach :) śmialiśmy się później, że ksiadz miał skarpetki z chaftem krzyżykowym ;) joke
M
mysia
4 lipca 2014, 12:26
czym "wychaftowane"????? ;-)
G
grammarnazi
4 lipca 2014, 14:03
Pomijając fakt, że się nie zgadzam, warto zadbać o poprawną polszczyznę, pisząc komentarze. "Tudzież" to spójnik o takim samym znaczeniu jak "i", "oraz", ergo: 1. niewłaściwie użyte "tudzież", 2. przed "tudzież" nie stawiamy przecinka.
D
DG
4 lipca 2014, 15:09
Noszenie sutanny, habitu etc. jest znakiem, że osoba tak odziana nie wykonuje prac fizycznych. Jest to też sposób wynoszenia się nad tłum. takie wynoszenie się zostało potępione przez Jezusa, który z wyraźną niechęcią powiada o tych co "noszą powłóczyste szaty". Zapewne księżom wypada nosić jakieś oznaki swej przynależności, ale bez ostentacji. Czasy całowania w pierścień się skończyły.
T
tom
4 lipca 2014, 19:51
Wystarczyło założyć koloratkę. Ale przecież teraz coraz więcej księży chce być incognito...
K
klara
3 lipca 2014, 12:27
Mówię, że to sztuka niewiele warta, więc gdyby nie robić tyle szumu, to obejrzałoby ją kilkadziesiąt osób. I po sprawie. Pewnie ich trochę zamurowało Przyznam, że mnie też trochę zamurowało, bo sądziłam, że dla Jezuity sam fakt kpiny z męki Jezusa zawsze JEST SPRAWĄ, nawet gdyby tego nikt nie chciał oglądać. A co z troską duchownego o dusze bluźnierców? Też nie ma sprawy?
M
Marek
4 lipca 2014, 10:21
Zawsze klaro możesz ofiarować za bluźnierców nabożeństwo, tudziesz namówić swoje znajome na różaniec w ich intencji. Klaro! To wszystko w Twoim zasięgu!
P
Paulina
4 lipca 2014, 10:40
Bierz pod uwagę fakt, iż zrobienie afery w tym temacie pogorszyło sytuację, i w tym wypadku najlepiej nie reagować w ogóle, dzięki aferze dowiedziało się o tym przedstawieniu wiele osób które mogłoby się nie dowiedzieć. 
J
Jacek
4 lipca 2014, 12:09
Klara  sama bierz się do roboty z ofiarowaniem siebie za życie wieczne bluźnierców. To bedzie milsze Jezusowi niż strofowanie innych. 
K
klara
4 lipca 2014, 15:06
Zawsze klaro możesz ofiarować za bluźnierców nabożeństwo Naprawdę? Zawsze mogę? Och, to już chyba zbytek łaski. Dzięki wielkie! PS. Tudzież pisze się przeż "Ż".
K
klara
4 lipca 2014, 15:09
Masz upoważnienie na piśmie od Jezusa, żeby wyrokować co mu będzie milsze?
K
klara
4 lipca 2014, 17:57
w tym wypadku najlepiej nie reagować w ogóle, dzięki aferze dowiedziało się o tym przedstawieniu wiele osób O czym ty mówisz?  Co to ma do rzeczy ile osób się dowiedziało? Czy naprawdę muszę ci tłumaczyć,  że protesty nie miały na celu utrudnić konsumentom tego szajsu zaspokojenia ich zwyrodniałych apetytów. Chodziło o  nie dopuszczenie do aktu bluźniestwa.  Czy gdybyś widziała, że ktoś przymierza się do zrobienia kupy na ołtarz, to też uznałabyś, żę "najlepiej nie reagować w ogóle" - nikt się nie dowie "i po sprawie"?
M
Marek
4 lipca 2014, 22:48
Ah ta klara. Tu sypnie solą, tam piaskiem. Więcej luzu klaro :)
K
klara
5 lipca 2014, 09:24
Zbytek luzu bez soli i piasku grozi niebezpiecznym poślizgiem :)
M
Marek
5 lipca 2014, 14:08
Mamy lato :)
K
klara
5 lipca 2014, 14:24
Ale w Kościele trwa "posoborowa wiosna". A wiadomo - w marcu jak w garncu, kwiecień - plecień...