Obudzić prezydenta!

Obudzić prezydenta!
(fot. vivreabruxxl / flickr.com / CC BY 2.0)

Znamy już wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich. W "obozie (sympatyków) władzy" zapanowała konsternacja, czasem przejawiająca się w groteskowy sposób.

Oficjalne wyniki podane przez Państwową Komisję Wyborczą zmniejszyły nieco prognozowaną na podstawie exit polls różnicę między Andrzejem Dudą (34,76 proc. głosów) a obecnie urzędującym prezydentem Bronisławem Komorowskim (33,77 proc.). Zdecydowanie wysoko uplasował się "polityczny naturszczyk" Paweł Kukiz (20,80 proc. głosów) wnoszący w ostatnim czasie do okołowyborczych zmagań sporo emocji, kontestacji i antysystemowych obietnic.

Na marginesie: jeśli Paweł Kukiz i przynajmniej część jego wyborców serio traktuje myśl, że Jednomandatowe Okręgi Wyborcze stanowią antidotum na rodzimą "partiokrację", to niestety jest to albo wiara naiwna, albo fanatyczna, albo solidne niedoinformowanie. Choćby niedawne wybory w Wielkiej Brytanii pokazały, że JOW trwale betonują scenę polityczną, dzieląc ją między największe ugrupowania. Jeśli tak miałaby wyglądać "antysystemowa rewolta JOW" to określenie jej mianem przeciwskutecznej byłoby zbyt grzecznym eufemizmem.

DEON.PL POLECA

Na naszych oczach kończy się Sojusz Lewicy Demokratycznej, ten specyficzny komitet do spraw załatwiania interesów beneficjentów transformacji post-PZPR-owskiego chowu. Próby liftingu politycznego za sprawą "blondynki bez właściwości" czyli Magdaleny Ogórek, spełzły na niczym. Chciałoby się rzecz: jaka piękna tragedia. Choć prawdę mówiąc, ani piękna, ani tragedia. W rzeczywistości to polityczny uwiąd starczy. Pokolenie Leszka Millera tak długo pasożytowało na lewicowym elektoracie, że niemal już wykończyło żywiciela. Najprawdopodobniej "ta czaszka nigdy się już nie uśmiechnie", by zacytować Leszka Kołakowskiego.

Przegraną Bronisława Komorowskiego salony przyjęły z konsternacją. Zagrano larum. "Gazeta Wyborcza" piórem Adama Michnika straszy wspomnieniem "ciemnej epoki" krótkich rządów Prawa i Sprawiedliwości. Na okładce "Newsweeka" Jarosław Kaczyński ściąga maskę Andrzeja Dudy. W zamian internauci odwdzięczyli się "Newsweekowi" szeroko rozpowszechnianym memem, na którym Jaś Fasola ściąga maskę Bronisława Komorowskiego. Wszystkich prześcignął prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, który pryncypialnie stwierdził na łamach "GW": "Rośnie fundamentalistyczny radykalizm w młodym pokoleniu Polaków. Módlmy się, by jak najszybciej wyemigrowali, dzięki czemu ochronimy porządek". Trudno o bardziej bolesny sygnał małostkowości i oderwania części elit od naszych realiów - emigracyjny drenaż jest jedną z największych bolączek polskiego społeczeństwa, zjawiskiem często wymuszonym fatalnymi warunkami społeczno-gospodarczymi całych regionów kraju, a prof. Czapiński postrzega to zjawisko jako szansę na "przywrócenie porządku" i wręcz ma nadzieję na kolejne wyjazdy "radykałów". Choć szczerze mówiąc, jak na europejskie realia, nasza młodzież jest bardzo grzeczna i rzadko kiedy wychodzi na ulice, by protestować.

Prezydent Komorowski przez większość kampanii wyborczej zachowywał się jak człowiek obrażony, że w ogóle musi brać udział w tym przedsięwzięciu. W sposób arogancki względem swoich kontrkandydatów i polskich wyborców odmówił udziału w debatach wyborczych. Ze zbyt dużą pewnością siebie nawoływał, by rozstrzygnąć o przyszłej prezydenturze już w pierwszej turze. Wyborcy pokazali mu figę, choć sądzę, że można to traktować szerzej - jako wyraźne wotum nieufności dla obozu władzy Platformy Obywatelskiej.

Co ważne, urzędujący prezydent przegrał pierwszą turę, choć miał za sobą większość dużych mediów, zarówno największe prywatne telewizje, jak i tę publiczną. Z podsumowania opublikowanego przez TVP Info tuż przed wyborami wynika, że w marcu i kwietniu czas antenowy, jakim dysponował Komorowski to 8 godzin i 24 minuty. Inni kandydaci dysponowali zdecydowanie mniejszym czasem antenowym, choć i te wskaźniki dają do myślenia: Janusz Palikot był pokazywany przez 2 godziny i 26 minut, Adam Jarubas przez 2 godziny i 24 minuty,  Andrzej Duda przez 1 godzinę i 22 minuty a Paweł Kukiz - 55 minut. Jak widać, "medialne bombardowanie" nie pomogło. A kto wie, może nawet zaszkodziło - bardzo wielu wyborców wyraźnie nie ufa mediom głównego nurtu jako "obiektywnemu" źródłu informacji i opinii. W tym kontekście wysoka pozycja Pawła Kukiza to "wyborcze zwycięstwo" internetu/nowych mediów jako alternatywnego źródła komunikacji i sposobu docierania do szczególnie młodszych pokoleń Polaków.

Przed nami druga tura. Nie ukrywam, że mam nadzieję na zwycięstwo Andrzeja Dudy. Kieruje mną przede wszystkim jeden, bardzo pragmatyczny argument. Otóż często mówi się o "rządach duopolu", wskazując na Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość jako partie "organizujące" naszą rzeczywistość polityczną. Ale to nieprawda. Oczywiście, spór między PO a PiS jest faktem, zaostrzył się szczególnie po Smoleńsku. Ale nie mamy do czynienia z żadnym duopolem, a to dlatego, że cała realna władza polityczna skupiona jest w rękach koalicji PO-PSL. Ta koalicja od lat kontroluje także całą administrację publiczną i dużą część administracji samorządowej. Kontroluje także - skutecznie - media publiczne, a z większością mediów mainstreamowych żyje w symbiozie, by nie powiedzieć - w komitywie. Znane powiedzenie mówi, że władza absolutna korumpuje absolutnie. Nawet jeśli koalicja PO-PSL nie rządzi absolutnie w klasycznym tego słowa znaczeniu, to naprawdę nie ma jej w Polsce kto realnie patrzeć na ręce. Druga tura wyborów prezydenckich może przynieść w tym względzie istotną i potrzebną zmianę - przełamać monopol w obrębie ośrodków władzy.

Widać to dobrze choćby po tym, że już wczoraj prezydent Komorowski ni z tego ni z owego zgłosił pomysł referendum obywatelskiego, choć jako żywo przez kilka lat aktualny obóz władzy "utrącał równo" choćby obywatelskie inicjatywy ustawodawcze. W sytuacji zagrożenia utratą władzy - cóż za zmiana strategii - "gdy trwoga, to do... ludu".

W obozie aktualnej władzy panowało przekonanie, że Bronisław Komorowski spokojnie prześpi pod żyrandolem kolejnych pięć lat. Jak się okazuje, demokracja, obok kilku wad ma tę zaletę, że zadufanym w sobie śpiochom można pokazać drzwi za pomocą kartki wyborczej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Obudzić prezydenta!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.