Polskie porty morskie opierają się kryzysowi
Mimo obaw przed nawrotem kryzysu, porty morskie nie narzekają na brak pracy. Operatorzy liczą, że w 2012 r. poziom przeładunków nie spadnie - informuje "Rzeczpospolita".
Zarobek portu w Gdyni sięgnie 90 mln zł, choć głównie dzięki zdarzeniom jednorazowym. - Taka liczba to zasługa sprzedaży spółki holowniczej i terminalu przeładunkowego - wyjaśnia Janusz Jarosiński, prezes spółki zarządzającej gdyńskim portem. Jak dodaje, zysk z działalności będzie zbliżony do ubiegłorocznego. Z kolei rzecznik portu gdańskiego Janusz Kasprowicz oczekuje, że wynik spółki będzie co najmniej tak dobry jak w 2010 r.
- Spadki w pierwszej kolejności odbijają się na obrotach kontenerowych. Na razie nic takiego u nas nie ma miejsca" - mówi Janusz Jarosiński. Potwierdzają to liczby. W październiku gdyński terminal BCT obsłużył o 46 proc. kontenerów więcej niż rok wcześniej. Wzrost w Gdynia Container Terminal wyniósł 17 proc. "Biorąc pod uwagę rynek kontenerów, to będzie jak dotąd najlepszy rok w historii - ocenia Jarosiński.
Znaczący wzrost odnotowały też dwa terminale w Gdańsku. W 2010 r. obsłużyły ponad 508 tys. ton kontenerów. - Od początku roku przeładowały już ponad 600 tys. ton kontenerów - mówi Janusz Kasprowicz. Z przeładunkami nieco niższymi niż w 2010 r. liczy się natomiast Jarosław Siergiej, szef portów w Szczecinie i Świnoujściu. - Przeładunki są dotąd zbliżone do zeszłorocznych. Na koniec roku mogą być o ok. 2 proc. niższe, ale to dobry wynik - mówi Jarosław Siergiej.
Rok 2012 portowcy zgodnie oceniają jako trudny. - Branża na świecie odczuwa spadek popytu na przewozy morskie. U nas tego jeszcze nie widać. Jeżeli utrzymamy poziom tegorocznych przeładunków, będziemy zadowoleni - wskazuje Jarosiński.
Skomentuj artykuł