"Proszę nie nazywać mnie bohaterką. Żałuję, że nie zrobiłam więcej". 15 lat temu zmarła Irena Sendlerowa

Irena Sendlerowa w Wigilię Bożego Narodzenia (1944) / Fot. Wikipedia / Domena publiczna
PAP / pk

15 lat temu, 12 maja 2008 r., zmarła Irena Sendlerowa, kierowniczka referatu dziecięcego Rady Pomocy Żydom "Żegota", Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, która w czasie okupacji niemieckiej mogła uratować nawet 2,5 tys. żydowskich dzieci, wywożąc je z warszawskiego getta. "Proszę nie nazywać mnie bohaterką. Żałuję, że nie zrobiłam więcej" - powtarzała.

- Irena Sendlerowa znana jest głównie ze względu na swoje zasługi w czasie okupacji niemieckiej, ale jej działania były wyrazem postawy życiowej, którą wykazywała także przed wojną i po niej. Była wrażliwą społecznie, odważną i stanowczą aktywistką. Mówiąc i pisząc o Sendlerowej, często powtarza się jej własne słowa: "Wychowana byłam w duchu, że obojętna jest sprawa religii, narodu, przynależności do jakiejś rasy - ważny jest człowiek!" - powiedział w rozmowie z PAP Mateusz Szczepaniak, specjalista-wydawca portalu Polscy Sprawiedliwi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Na pytanie, jak ważne obecnie jest przypominanie o takich postaciach, odpowiedział: "W Muzeum POLIN wierzymy w potencjał uniwersalnego odczytywania doświadczenia Zagłady, ukazując historię Ireny Sendlerowej i innych Polaków uhonorowanych tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata jako historię żywą i znaczącą dla współczesności. Historie pomocy prezentujemy na tle społeczno-politycznego kontekstu okupacji niemieckiej, uwzględniając złożoność i zróżnicowanie postaw Polaków wobec Zagłady. Mówiąc o Sprawiedliwych, odwołujemy się do problematyki praw człowieka, ludzi aktualnie potrzebujących pomocy, szczególnie dziś - w Ukrainie".

Kim była Irena Sendlerowa?

Irena Stanisława Sendler urodziła się 15 lutego 1910 r. w Warszawie. Wczesne dzieciństwo spędziła w podwarszawskim Otwocku, gdzie jej ojciec Stanisław Henryk Krzyżanowski, z zawodu lekarz, był dyrektorem sanatorium. Gdy miała 7 lat jej ojciec zmarł, a Sendlerowa wraz z matką przeprowadziły się do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie miały rodzinę. W 1927 r., po zdaniu matury, wyjechała do Warszawy. W stolicy rozpoczęła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Po dwóch latach przeniosła się na Wydział Humanistyczny i rozpoczęła studia na polonistyce. Naukę przerwała w 1932 r. i wróciła do niej pięć lat później.

DEON.PL POLECA

- Ojca znałam krótko, ale pamiętam z dzieciństwa, że często powtarzał, że ludzie nie dzielą się na podstawie rasy czy pochodzenia, ale dzielą się na dobrych i złych. A drugą maksymą, którą wbił mi w moją dziecięcą głowę, było zdanie: "Pamiętaj, że jak ktoś tonie, to trzeba mu podać rękę" - opowiadała w 2005 r. w rozmowie z Polskim Radiem. - Tego, że trzeba pomagać potrzebującym, nauczyłam się w domu rodzinnym. Dlatego nie jestem żadną bohaterką - dodała.

W latach 1939-1942, będąc pracownicą Wydziału Opieki Społecznej m.st. Warszawy, zorganizowała siatkę pracownic społecznych, które niosły pomoc do warszawskiego getta, a także wyprowadzały stamtąd dzieci żydowskie i umieszczały po tzw. aryjskiej stronie - u rodzin, w sierocińcach i klasztorach. Zgodnie z relacjami po wojnie, dane każdego ratowanego dziecka Sendlerowa zapisywała i chowała, by po wojnie dzieci można było odnaleźć.

- Należało to wszystko czynić ogromnie subtelnie, ostrożnie, bo dzieci były przerażone, zalęknione, tęskniące przecież szalenie za mamą, tatą, babcią i w ogóle całą rodziną. Trzeba też było, bez przerwy wmawiać, że "Ty nie jesteś Rachela, tylko Zosia i nazywasz się inaczej, niż dotąd". Były to dla nas bardzo ciężkie przejścia, a dla dzieci wprost szokujące - opowiadała Sendlerowa.

Trudno dokładnie oszacować, ile istnień ludzkich ocaliła. Żyją jeszcze niektóre z dzieci uratowanych z getta, ale one przywołują cytat z Talmudu: "Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat"... Tak mawia np. Elżbieta Ficowska, wywieziona jako niemowlę z getta w drewnianej skrzyneczce, do której matka włożyła jej srebrną łyżeczkę, jako jedyny materialny znak więzi z rodziną i domem.

Irena Sendlerowa i "jej dzieci"

Sendlerowa i jej łączniczki przemycały dzieci na cztery sposoby - przypomina w publikacji "Dzieci Ireny Sendlerowej" (nowe wydanie książki "Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej") Anna Mieszkowska - np. w samochodzie, który na teren getta wwoził środki czystości, a wracał z dziećmi, które wywożono w pudle, skrzynce lub - niestety - w worku. Dzieci oddzielane od rodziców, dziadków płakały i krzyczały. Podawano im środki nasenne. Wyprowadzano je też przez piwnice kamienic lub przez gmach sądów na Lesznie. Wtajemniczeni w akcję dwaj woźni otwierali drzwi i prowadzili dzieci do tylnego wyjścia na aryjską stronę.

Kolejny szlak "przerzutu" rozpoczynał się w zajezdni tramwajowej po żydowskiej stronie. Mąż jednej z łączniczek był motorniczym. O świcie, gdy ruszały tramwaje, znajdował w wagonie pod ławką karton z uśpionym dzieckiem i wywoził je w bezpieczne miejsce za murami. Te sposoby dotyczyły małych dzieci. Kilkunastoletni chłopcy i dziewczęta byli wyprowadzani w tzw. brygadach pracy i potem kierowani do partyzantki.

Dzieci wywożone z warszawskiego getta były ukrywane w polskich rodzinach w sierocińcach oraz klasztorach w Warszawie, Chotomowie i Turkowicach. Przygotowano im fałszywe dokumenty i wspomagano materialnie. Imiona dzieci i nazwiska rodzin, do których trafiły, Sendlerowa zapisywała, szyfrując, na paskach bibułki, które umieszczała w butelkach zakopywanych pod jabłonką na podwórku przy ul. Lekarskiej 9. Po wyzwoleniu rozszyfrowany spis został przekazany Adolfowi Bermanowi, który w latach 1947-1949 był przewodniczącym Centralnego Komitetu Żydów w Polsce.

Od października 1943 r. Sendlerowa działała w Radzie Pomocy Żydom "Żegota". Aresztowana przez gestapo, była torturowana i skazana na śmierć. "Żegota" zdołała ją wykupić za olbrzymią łapówkę. Wyrok wykonano "na papierze". W czasie Powstania Warszawskiego była sanitariuszką w jednym z powstańczych punktów sanitarnych na Mokotowie. Po wojnie pracowała w opiece społecznej i średnim szkolnictwie medycznym.

W 1946 r. otrzymała Złoty Krzyż Zasługi za ratowanie Żydów w czasie okupacji - pierwsze z wielu odznaczeń przyznanych po wojnie. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował ją tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata w 1965 r. Kilkanaście lat później, w 1983 r., podczas wizyty w Izraelu, zasadziła drzewko oliwne w Ogrodzie Sprawiedliwych. - Drzewko na górze w Jerozolimie to nawet coś więcej niż pomnik. Pomnik bowiem można by zniszczyć, a Drzewko Pamięci będzie zawsze rosło - powiedziała podczas uroczystości. W 1991 r. otrzymała honorowe obywatelstwo Izraela.

Jej historia przez wiele lat była szerzej nieznana. W 1999 r. nauczyciel historii Norman Conard z Uniontown w stanie Kansas (USA) zachęcił grupę swoich uczennic do napisania sztuki teatralnej pt. "Life in a Jar" ("Życie w słoiku"). Jej tytuł nawiązuje do sposobu, w jaki w 1944 r. Irena Sendlerowa i Jadwiga Piotrowska ukryły kartotekę uratowanych żydowskich dzieci, dzięki czemu po wojnie dowiedziały się one o swoich rodzinach.

Przedstawienie oparte na faktach z życiorysu Sendlerowej wystawiono wiele razy w USA, Kanadzie i w Polsce. Zdobyło ono rozgłos w mediach amerykańskich i doprowadziło do powstania fundacji "Life in a Jar" promującej postawę głównej bohaterki. W 2001 r. przyjechała do Polski grupa amerykańskich uczennic, które zdążyły się jeszcze spotkać z bohaterką napisanej przez nich sztuki.

W 2003 r. została odznaczona Orderem Orła Białego. W 2007 r. na wniosek dzieci otrzymała Order Uśmiechu. W 2006 r. prezydent Lech Kaczyński wystąpił z inicjatywą przyznania jej Pokojowej Nagrody Nobla (do inicjatywy powrócił także w 2008 r.). W 2007 r. Senat przyjął uchwałę w sprawie uhonorowania działalności Ireny Sendler i Rady Pomocy Żydom "Żegota" w tajnych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego w okresie II wojny światowej. Także w roku 2007 Sendler otrzymała tytuł Honorowej Obywatelki Miasta Stołecznego Warszawy.

Irena Sendlerowa zmarła 12 maja 2008 r. w wieku 98 lat.

Do końca życia twierdziła, że mogła zrobić więcej. "Czuła się usatysfakcjonowana. Czuła się dumna i cały czas mówiła i powtarzała do końca swoich dni, ależ ja nic takiego nie zrobiłam. Proszę nie nazywać mnie bohaterką. Żałuję, że nie zrobiłam więcej" - powiedziała jej córka Janina Zgrzembska w wypowiedzi dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

W przestrzeni publicznej nie brakuje upamiętnień Ireny Sendlerowej - od nazw ulic, placów i szkół, przez nagrody jej imienia, murale, po monety i znaczki pocztowe, a nawet odmianę tulipana. W 10. rocznicę jej śmierci Sejm ustanowił rok 2018 Rokiem Ireny Sendlerowej.

Źródło: PAP / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Proszę nie nazywać mnie bohaterką. Żałuję, że nie zrobiłam więcej". 15 lat temu zmarła Irena Sendlerowa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.