PZPN - wszyscy obecni i masa plotek
O godzinie 10, kiedy miało się rozpocząć Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze PZPN, sala obrad w jednym z warszawskich hoteli świeciła pustkami. Gorąco było za to w kuluarach, które huczały od plotek na temat wyborczych sojuszy i konfiguracji.
Głównym punktem zjazdu, choć dopiero 16. w programie obrad, będzie wybór prezesa związku. Na następcę Grzegorza Laty kandydują: Stefan Antkowiak (prezes Wielkopolskiego ZPN), Zbigniew Boniek, Roman Kosecki (byli piłkarze reprezentacji Polski, ten drugi jest posłem PO), Zdzisław Kręcina (były sekretarz generalny PZPN) i Edward Potok (prezes Łódzkiego ZPN).
Wyboru dokona 118 delegatów, którzy w większości już ostatnią noc spędzili w hotelu Sheraton. Od rana przemykali korytarzami, ciszej bądź głośniej komentując sytuację wśród kandydatów.
- Potrzeba zmian. Na pozornych reformatorów nie ma już miejsca i czasu - mówił oglądając salę obrad prezes Podkarpackiego ZPN Kazimierz Greń, za którym grzecznie podążali inni delegaci z tego regionu.
Greń, ojciec wyborczego sukcesu Laty przed czterema laty, nie kryje, że zamierza poprzeć Bońka. Inne sojusze są też dość wyraźne.
- To ludzie Potoka, jego żelazny elektorat - ocenił jeden z delegatów, spoglądając na szepczących coś sobie do ucha Ryszarda Niemca i Rudolfa Bugdoła, czyli szefów wojewódzkich struktur w Małopolsce i na Śląsku.
- Nic nie jest przesądzone. Jedne koalicje się rozpadają, a inne zawiązują - powiedział dobrze zorientowany w środowisku były członek zarządu PZPN i rzecznik prasowy związku Zbigniew Koźmiński.
Jedna z najczęściej kolportowanych w kuluarach plotek głosi, że tuż po rozpoczęciu zjazdu z rywalizacji o fotel prezesa piłkarskiej centrali wycofa się Zdzisław Kręcina. - Jego głosy ma głównie przejąć Potok, co czyni go głównym kandydatem do wygranej - powiedział PAP jeden z delegatów.
- Przykro mi, że ktoś rozpowszechnia takie niesprawdzone informacje. Nie miałem i nie mam zamiaru się wycofywać. Będę walczył - powiedział dziennikarzom Kręcina.
Hotel, w którym odbywa się zjazd, przypomina nieco oblężoną twierzę. Wstępu pilnują ochroniarze, którzy strzegą, by do środka nie dostał się nikt niepożądany. Po raz pierwszy kuluary, po których krążą delegaci, są wyraźnie odgrodzone od strefy przeznaczonej dla dziennikarzy. Wśród w większości czarnych kolorów delegatów na sali obrad biało-czerwonym strojem wyróżniać się będzie gość zjazdu Andrzej Bobowski, "król polskich kibiców", z koroną na głowie.
Na delegatów i gości zza stołu prezydialnego patrzeć będzie cały 18-osobowy zarząd, z ustępującym prezesem na czele. - Moja misja się kończy, niech teraz martwią się inni - powiedział Lato.
Drugi termin rozpoczęcie obrad - godzina 10.30 - też raczej nie zostanie dotrzymany.
Skomentuj artykuł