Ratujmy pieski!
Na wycieczce rowerowej byłem świadkiem wzruszającej sceny: para na oko trzydziestolatków miała do jednego z rowerów przymocowany specjalny wózek do przewożenia dzieci. Wózek, w którym troskliwie układała… pieska. Pieski, pieski, pieski, wszędzie pieski.
Na Boże Narodzenie u znajomych byłem świadkiem niezwykłej sceny. Cztery lata po ślubie, samochód przed blokiem, a w trzypokojowym mieszkaniu pralka, zmywarka no i oczywiście piesek. Piesek pod choinkę dostał buciki. Próbował w nich chodzić, ale się ślizgał i dzięki interwencji jednego z gości: "Co ty, głupia, zwierzę męczysz?!" - został szybko zwolniony z tego przymusu. U innych (też bez dzieci, oprócz zmywarki automatyczny odkurzacz) zakupiono pieskowi na urodziny specjalny kosz z uprzężą do jazdy na motocyklu - niestety, po pierwszej przejażdżce zwierzę było w tak silnym szoku, że właściciele zlitowali się nad nim i następnym razem pozwolili mu biec obok motocykla. Jeszcze inni znajomi pojechali do Francji inseminować swoją rodowodową sukę - operacja nie powiodła się i suka dalej będzie panną.
Byłem niedawno w Niemczech i zwróciłem uwagę na cmentarz obok drogi. Zwróciłem uwagę, ponieważ odróżniał się od innych niemieckich cmentarzy: było tam wiele kwiatów, figurek, a nawet zabawek. Od razu było widać, że cmentarz był często odwiedzany i, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, tętnił życiem. Gdy podszedłem bliżej, wszystko się wyjaśniło - to był cmentarz piesków.
6.30 rano na osiedlu w mieście powyżej 100.000 mieszkańców. Tłum ludzi, w tym wielu mężczyzn między 25-35 z wyższym wykształceniem biega wokół drzew ze swoimi ulubieńcami. A przecież jeszcze nie tak dawno było to zajęcie starszych pań! Coś nowego, coś nowego… Trzeba pomyśleć.
Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę "istota żywa". I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny (Księga Rodzaju 2, 18-20)
Minęło kilka tysięcy lat i mężczyzna znalazł jednak towarzysza życia wśród czworonogów! I po co mu Pan Bóg to żebro wyciągał?
Młodzi nie decydują się na dzieci, ponieważ to ogranicza ich wolność i możliwość cieszenia się życiem. Dzisiaj cieszenie się życiem to kariera, zarabianie pieniędzy i - przede wszystkim - podróże. Wiadomo, dziecko w podróży to utrapienie, a prawdziwe przygody w Peru lub w Kenii po prostu wyklucza. Bez dzieci świat stoi otworem.
Dlaczego jednak decydują się na pieska? Prehistoria miejskich piesków jest taka, że kiedy zabrakło wnuków, lub też przeprowadzały się one z rodzicami w odległe strony, dziadkowie, by wypełnić pustkę po dzieciach, sprawiali sobie pieski.
Wiadomo, pies jest wiernym towarzyszem człowieka, tylko trochę tak lightowo, bez większych zobowiązań. Ale czy na pewno? Tak się tylko z początku wydaje!
Człowiekowi nie chce się do bachorów nocą wstawać, ale na jedno szczeknięcie ubiera się i biega się na dwór o każdej porze dnia i nocy. Pieluchy nie chce się zmieniać? Ale kupy po piesku to się z trawnika zbiera. Co więcej, nie wszystkie pieski dobrze znoszą pobyt w psim hotelu, kiedy "rodzice" (lub "rodzic") podróżują. I co wtedy? Otóż wtedy "rodzice" rezygnują z podróży! To nieprawdopodobne, ale "rodzice", by nie narażać pieska na stres, gotowi są poświęcić swoje szczęście dla dobra "pociechy". Gdzie tu logika? Otóż jest. Jak nie wiemy, o co chodzi, czytajmy Pismo Święte.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». Rdz 1, 28
Jest to tzw. pierwsze przykazanie (w kolejności), pierwsze słowa Boga do człowieka. Dokładniej mówiąc, to nie polecenie, lecz odkrycie człowiekowi jego własnej natury. Natura nasza wbrew genderyzmowi jest określona i jedną z jej tajemnic jest pragnienie posiadania potomstwa, a także posiadania drugiej połowy (sprawa żebra Adama).
Bieganie z pieskiem to nic innego, jak próba zaspokojenia tej naszej potrzeby - kochania i bycia kochanym. Pies to towarzysz życia lub "dziecko" (albo oba równocześnie - cóż za oszczędność!). Zasadniczo zawsze miły, zawsze macha ogonkiem, a wiadomo, z ludźmi bywa różnie.
Nie kijem go to pałką. Nie chcesz "kupek" swojego dziecka, to będziesz miał "kupy" pieska. Boisz się związać swoje życie z drugim człowiekiem, to będziesz związany smyczą ze swoim pieskiem.
Oczywiście, wolnoć Tomku w swoim domku. Każdy ma prawo żyć, jak chce (niestety do pewnego stopnia, bo na bezludnych wyspach nie żyjemy i jesteśmy połączeni ze sobą tysiącami nici). Ale co będzie z pieskami? Jeśli nie będziemy mieli dzieci, to kto się nimi zajmie? Przecież wiele z nich to mutanty genetyczne niezdolne do samodzielnego życia. Bez nas nawet koty je pozjadają. I kto im wtedy będzie nosił kwiaty na grób? Jeśli wymrą ludzie, to wymrą i pieski. Więc ze względu na szczęśliwą starość naszych piesków musimy wrócić do normy 2,1 dziecka na jedną kobietę. Zróbmy to dla naszych piesków, przecież one tak wiele dla nas znaczą.
Skomentuj artykuł