Rodzice, którzy kochają bardziej

(fot. Jacek Matuszek)

Protest rodziców, którzy okupują sejmowy korytarz, jest manifestem bezsilności i żalu. To pozbawiony wyrafinowania i politycznych wyliczeń akt desperacji. Sytuacją, którą obserwujemy obnaża dwie rzeczywistości. Pierwsza mówi o słabości klasy politycznej. Druga o słabości powszechnej.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że Stworzon już jest, ale jeszcze nie tak całkiem, bo mierzy niespełna dwa milimetry i wygląda jak rodzynek, mimowolnie rozważaliśmy wiele scenariuszy.  Dobrze pamiętam jedną z wieczornych rozmów, kiedy Głos Rozsądku w Naszym Domu zapytał, co zrobimy jeśli Lila urodzi się chora. Intuicyjnie odpowiedziałem, że będzie trzeba kochać ją bardziej.

Przetrwaliśmy komplikacje przy porodzie, mordercze kolki, w międzyczasie ostre zapalenie gardła. Sypiamy krótko i z przerwami, a w ciągu dnia maluch nie schodzi z rąk. Powszechnie uznano, że nasze domowe wydanie niemowlaka jest z półki tych trudniejszych w obsłudze. Ale Lila jest okazem zdrowia i z tej perspektywy, kiedy oglądam relację z Sejmu, narasta we mnie poczucie wstydu.

Wstydu za każdy moment rodzicielskiego narzekania i utyskiwań. Naszych ekstremów w żaden sposób nie można mierzyć z codziennością rodziców dzieci niepełnosprawnych. Dzieci, które wymagają permanentnej opieki i uwagi, często w warunkach zbliżonych do szpitalnych.  Ci ludzie, poświęcając swoje życie w sposób totalny (bo na każdej płaszczyźnie), kochają bardziej. Należy im się nie tylko uznanie, ale i każdy rodzaj wsparcia.

Tym bardziej przykro obserwować, jak na protest reagują ci, którzy mają realny wpływ na kształt prawa. Najpierw opozycja, która próbuje - w sposób obrażający naszą inteligencję - odegrać dobrą rolę w przegranej sprawie. Trudno rozstrzygnąć wątpliwość, czy zasiadanie w blasku fleszy pomiędzy protestującymi rodzicami jest bardziej karykaturalne czy żenujące. Panowie naprawdę wierzą, że ktoś da się nabrać? W praktyce to akt destrukcji, bo zamiast łagodzić spór, wzniecanie stosy, przy których chcecie się ogrzać.

Obóz rządzący nie dźwiga sytuacji. Sam premier, nieprzygotowany do pierwszych rozmów, oferuje rozwiązania długoterminowe (perspektywa 2-3 lat) i nie budzi zaufania. Jako jedyny trzyma standard rozmowy i z pokorą przyjmuje zarzuty, ale dzisiaj to zbyt mało. To mleko jest już rozlane.

Na prawdziwe wyżyny autodestrukcji wspina się poseł Szejnfeld. Najpierw ucieka do podręcznikowego "wychodzimy naprzeciw temu problemowi", a w końcu z żalem stwierdza, że posłowie nie otrzymali podwyżki od 18 lat. Zaczynam współczuć. Jeśli poziom Pana wynagrodzenia byłby zależny od stopnia empatii i kultury osobistej, musiałby pan dopłacać. Bardzo dużo, bardzo długo.

Zdesperowani rodzice krzyczą. Nie znają parlamentarnych realiów, nie chcą szukać kompromisu, bo wydaje się, że pora kompromisów minęła. Dla nich to już nie rozmowa, ale wojna o dobro najbliższych, którzy cierpią. Stracili zaufanie do klasy politycznej. Tak bardzo brakuje po ich stronie profesjonalisty, mediatora, który (w przeciwieństwie to posłów Twojego Ruchu i Solidarnej Polski) nie będzie korzystał z pięciu minut na piedestale chwały. Bardzo szkoda.

Polityka prorodzinna w Polsce jest ciągle oderwanym od rzeczywistości hasłem wyborczym. Osławione becikowe i minimalne świadczenia pożera 23% podatek VAT na dziecięce produkty pierwszej potrzeby (patrz ubranka). A to przykład pierwszy z brzegu. Za ten stan rzeczy współodpowiada tak obecny rząd, jak i każdy poprzedni. Trudno o wyjątek.

Obserwuję kolejne spotkanie i mam wrażenie, że na tle zagubionych rodziców, mamy cyrkowy maraton wpatrzonych w siebie, samozwańczych zbawców ludzkości. Mistrzów prostych recept do kamery. To wymiar polityczny.

Jest też wymiar społeczny. Dotyczy dwóch kwestii: tego w jaki sposób postrzegamy rodzicielstwo (ze szczególnym akcentem na macierzyństwo) i roli ojców.

Protestujący oczekują, że opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem w wymiarze prawnym zostanie zrównana z aktywnością zawodową. Ze wszystkimi konsekwencjami tej klasyfikacji (płaca, ubezpieczenie etc.). Oczywisty postulat, który - ku mojemu zaskoczeniu - w wielu kręgach wzbudził niezdrowe zdziwienie.

Patrzę na swoją żonę, która postanowiła wykorzystać pełny urlop macierzyński i zostać w domu. Widzę jej wysiłek, a w konsekwencji niemijające zmęczenie. Nie znam zawodu, który obciąża tak bardzo. I to w każdym aspekcie funkcjonowania (psychicznie, fizycznie, czasowo). 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.

Przy czym podkreślam: mamy zdrowe, pogodne dziecko, a ja jestem mężem obecnym i zaangażowanym. Sytuacja rodziców, którzy protestują w sejmie, jest trudniejsza, a różnice można mierzyć w latach świetlnych. Dziwi nie postulat, ale fakt, że są ludzie przekonani, że ci rodzice nie zasługują na wsparcie tego rodzaju.

Opieka nad dzieckiem pod każdym względem kwalifikuje się do kryteriów pracy zawodowej. Jeśli w warunkach wolnorynkowych o wysokość pensji decyduje doświadczenie, stopień odpowiedzialności, czas pracy, presja czasu i stres, to rodzice dzieci niepełnosprawnych nie powinni otrzymywać pensji minimalnej, ale jej wielokrotność.

Protest odsłania jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt rzeczywistości. Pośród kilkudziesięciu nocujących na sejmowym korytarzu osób, znamienita większość to kobiety. Jestem daleki od jednoznacznych ocen - zbyt wiele niewiadomych. Być może ojcowie chorych dzieci w tym czasie pracują, być może zajmują się dziećmi, które zostały w domu… Mimo wszystko ta dysproporcja przygnębia.

Kryzys odpowiedzialnej, dojrzałej męskości objawia się na różne sposoby. Odsetek tych, którzy porzucają swoje rodziny w obliczu niepełnosprawności dziecka jest duży (różne źródła pokazują różne dane, od 40% do 80%). To zdrada nie tylko rodziny, ale własnej, męskiej tożsamości. W tę ostatnią wpisany jest prosty imperatyw odpowiedzialności za to, co stworzyliśmy. Jeśli to nie my - mężczyźni, będziemy stać w obronie tych, którzy nie mogą obronić się sami, to kto to zrobi?

Konrad Kruczkowski - mąż i ojciec. Niedoszły teolog. Laureat konkursu Blog Roku 2013. Tekst ukazał się pierwotnie na jego prywatnym blogu - haloziemia.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rodzice, którzy kochają bardziej
Komentarze (23)
MR
Maciej Roszkowski
27 marca 2014, 12:47
Państwo, które buduje stadiony potrzebne kilka razy w roku, które buduje drogi najdrożej w Europie, w którym liczba urzędników przyrasta z każdym rokiem  etc, etc jest państwem marnotrawnym, państwem pasożytem. Zadaniem państwa jest pomoc najsłabszym i rzeczowa sprawiedliwa ocena komu ta pomoc jest potrzebna i jaka. Tego się nie naprawi akcjami społecznymi i marną demagogią o "pieniążkach"  na Świątynię Optarzności. To jak będzie rozwiązywany ten problem, to  miara jakości naszego państwa. jako płatnicy podatków, czyli "akcjonariusze" tej firmy may prawo tego oczekiwać.  
P
Polaczek
26 marca 2014, 20:13
Putin uzbrojony we wszelką broń, łącznie z atomem, okazał się pestką w porównaniu z niepełnosprawnymi. Jak dotychczas żadne metody opracowywane przez sztab kryzysowy premiera nie zdają egzaminu. Ani podchody, ani ugoda, ani atak gruszkami wierzbowymi, ani perswazja, ani zasłony dymne, ani atak trzeciej, czwartej, czy też piątej kolumny, ani nawet walka jeden na jeden – nic nie pomaga. Opiekunowie niepełnosprawnych wraz ze swoimi podopiecznymi są nieugięci i odpierają każdy atak na terenie teatru działań wojennych, którym są korytarze sejmowe. Nawet, o zgrozo, dotychczasowy ślinotok z błyskania lampką psa Pawłowa pt. "wszystkiemu winny Kaczyński" już nie działa. Koniec świata ! W związku z powyższym Donald Tusk powinien otrzymać nie tylko nagrodę Nobla za pokojowe rozstrzygnięcie tak trudnego sporu, ale w związku z tym, że stoczył tak zaciekły bój z armią niepełnosprawnych, powinien otrzymać order Virtuti Militari. Mowa jest o poważnych osiągnięciach za zasługi bojowe na polu walki z niepełnosprawnymi. Ma on jednak wielkie problemy w tej kwestii, gdyż niestety nie może użyć do walki braterskich drużyn Berkuta. Choć jeszcze nie wiadomo, jaki cel przyświeca Tusku, gdyż sztaby kryzysowe kalkulują obecnie jak przekuć niepełnosprawnych na jakiś kolejny sukces, ot choćby na skromne pensyjki europosłów po 14700 EU/mc/łeb.
W
wocna
26 marca 2014, 11:12
To prawda. Mądra polityka prorodzinna jest wciąż oderwanym od rzeczywistości haslem wyborczym. Obwiam się ,że za kilkadziesiąt lat Polska może zupełnie podupaść. I nie jest to przesadzona obawa -zapaść demograficzna, brak miejsc pracy. Trzeba w Polsce uruchomić premyślaną politykę prorodzinną i tworzyć miejsca pracy by Polacy nie musieli uciekać za granicę jak ma to miejsce od wieków a zwłaszcza np. w stanie wojennym i w ostatnim 10leciu.
E
Ewa
25 marca 2014, 19:32
A co na to KK? Moze by zrezygnował z dotacji na Swiątynie Opatrznosci, a pieniażki przeznaczyl na te dzieci?
?
?
25 marca 2014, 20:00
Rząd Tuska umorzył 1,2 miliarda długu Gazpromu wobec Polski. Może na drugi raz warto nie dawać Putinowi pieniędzy za nic?
25 marca 2014, 15:07
Beniaminie - problem jest tylko jeden, ktoś tym rodzicom obiecal, iż otrzymaja swiadczenia na poziomie płacy minimalnej, a ich trud powinien byc uznany za pracę. Ciekawe kto to był i kiedy te obietnice padły.
25 marca 2014, 12:35
cd. To jakie jest wyjście z sytuacji? Trudno o takie wyjście. To są sytuacje, które będą narastały. Dodam jeszcze jedną kategorię ludzi - to są bardzo ciężko chorzy, którzy muszą zażywać lekarstwa kosztujące jakieś bajońskie sumy. I czy państwo nie powinno im tych lekarstw kupić, skoro wielu ludzi na te lekarstwa nie stać? Bo to kwoty 8 tys. - 10 tys. miesięcznie. Skąd normalny człowiek ma wziąć takie sumy? Jesteśmy w sytuacji trochę beznadziejnej. Budżet żadnego państwa nie wytrzyma naporu różnego typu żądań związanych z polepszeniem standardu naszego życia, rozwojem medycyny - bo to są tego skutki." Niestety nie wierzę że jakiś polityk czy partia polityczna to zapewni bo wszystkich obietnic opozycji zarówno obecnej jak i poprzedniej nie wytrzymał by nawet budżet wielkości niemieckiego. Smutne ale prawdziwie jak i to że na każdej takiej sprawie ktoś zawsze chce coś politycznego ugrać.
25 marca 2014, 12:32
"Panie profesorze, rodzic, który rzuca pracę, by opiekować się swoim niepełnosprawnym dzieckiem, powinien dostawać minimalną krajową pensję? Wie pani, w kategoriach - powinien - oczywiście tak. W kategoriach - czy państwo na to stać, czy nie - to bardzo zawiły problem. Ja mam problem "rodzice". Problem jest trudny, bo jak pani zdaje sobie sprawę, domy starców są straszne. A przy osobach chorych na alzheimera cały czas ktoś musi być. Rozwiązanie jest niemal niewykonalne. Więc powtarzam, w kategoriach - powinni - oczywiście powinni dostać te pieniądze, podobnie jak powinni dostawać je wszyscy ludzie, którzy nie mogą się sami sobą zajmować. Nie widzę różnicy między tymi chorymi dziećmi a ludźmi starymi z alzheimerem czy innymi, którzy nie potrafią sobie sami poradzić. Mamy kłopot nie tylko z dziećmi niepełnosprawnymi, ale także z ludźmi starszymi, którzy wymagają całodobowej opieki. Tych grup wymagających pomocy będzie przybywać także dlatego, że coraz wyższa jest jakość naszego życia, medycyna też idzie naprzód  Ludzie są dłużej żywotni, ale jednocześnie ta żywotność jest ograniczona. Trzeba za starszych ludzi coś załatwić, w czymś im pomóc. Do pewnego momentu można to robić z doskoku, ale potem już nie. I co wtedy? Czy osoba, która się opiekuje takim starszym człowiekiem cały dzień, powinna dostać płacę minimalną? I też ktoś powie, że to nie 300 mln, ale tylko 250 mln. Stykamy się z większym problemem, którego nie da się rozwiązać ot, tak. Ja wiem, że premier ustąpi. 
P
pg
25 marca 2014, 12:06
"To jest taka sprawa, która jest swego rodzaju wskaźnikiem, wykładnikiem działania państwa; działania państwa tam, gdzie kwestie moralne, gdzie kwestie zobowiązań wobec tych, którzy zostali potraktowani przez los szczególnie okrutnie, pokazują, jakie to państwo jest, jaka jest ta władza. Jeżeli ta władza nie jest w stanie wykazać empatii, nie jest w stanie wykazać współczucia, mówię tutaj oczywiście o współczuciu czynnym, takim które prowadzi do jakiejś poprawy losu, to pokazuje po prostu swoją twarz" To komentarz Jarosława Kaczyńskiego. Czyżby znowu miał rację?
25 marca 2014, 19:00
Jak zwykle prezes ma rację  tylko tak z ciekawości może wiesz jakie świadczenia otrzymywały w czasach gdy premierem był tak bardzo na ich sytuację wyczulony Pan prezes?, a były to czasy znakomitej koniunktury w światowej gospodarce?
25 marca 2014, 19:40
Odnosząc świadczenie do np. płacy minimalnej to obecnie polepszyło się uzyskującym świadczenie o około 40zł w stosunku do 2006 roku. Ale np. zasiłek pielęgnacyjny nie był od 2006 roku zmieniany.
B
baska
25 marca 2014, 08:27
cj - przecież autor jest najemnikiem jezuitów prowadzących ten portal. Deon od początku był i jest poprawny politycznie - czasami robi to stosując retusz i cieniowanie ale manipulacja to wręcz standard. Dotyczy nie tylko spraw społecznych ale co jeszcze gorsze KK, pontyfikatu, KEP czy biskupów. Oczywiście brak moderacji gdy w komentarzach dowalają duchownym, w tym biskupom, a ostra cenzura która zauważa się manipulacje i dysydenctwo jezuitów prowadzących deon.
C
cj
24 marca 2014, 18:00
Oto i manipulacja tego tekstu. 1. Cel słuszny - to oczywiste szczególnie na katolickim portalu. 2. No ale ktoś jest temu przecież winien. I jeśli sądzisz czytelniku, że to sprawująca niepodzielną władzę od szeregu lat, także w sejmie i Belwederze emanacja skorumpowanej partii nazwanej dla niepoznaki Platformą Obywatelską - to się grubo mylisz ! Co prawda "obóz rządzący nie dźwiga sytuacji. Sam premier, nieprzygotowany do pierwszych rozmów, oferuje rozwiązania długoterminowe (perspektywa 2-3 lat) i nie budzi zaufania. Jako jedyny trzyma standard rozmowy i z pokorą przyjmuje zarzuty, ale dzisiaj to zbyt mało". 3. Bo wszystkiemu winna jest właśnie opozycja, która "próbuje - w sposób obrażający naszą inteligencję - odegrać dobrą rolę w przegranej sprawie. Trudno rozstrzygnąć wątpliwość, czy zasiadanie w blasku fleszy pomiędzy protestującymi rodzicami jest bardziej karykaturalne czy żenujące. Panowie naprawdę wierzą, że ktoś da się nabrać? W praktyce to akt destrukcji, bo zamiast łagodzić spór, wzniecanie stosy, przy których chcecie się ogrzać". 4. Wróg dzieci został wskazany nieubłaganym palcem redaktora. Reszta, to retusz i cieniowanie w wysiłkach zachowania pozorów wiarygodności dla zwyczajowych lemingów. 5. Gratulacje dla autora, Pana Konrada Kruczkowskiego
L
Leming
24 marca 2014, 21:42
Umysł ostry jak brzytwa. Mistrz dekonspiracji. 
T
tomi
24 marca 2014, 16:42
I jeszcze czy wyobrazacie sobie jak przezyc z niepenosprawnym dzieckiem, a czesto z innymi starszymi i mlodszymi dziecmi za 820 zl? Nakarm i wyzyj np z jednym niepelnosprawnym i 2 zdrowych za te 820 zl? Sa przypadki ze dzieci nie maja ojca, bo odszedl, bo umarl, i co wtedy zrobic? A gdzie leki a gdzie wyjazdy a gdzie rehabilitacja? Tak jak ta pani protestujaca powiedziala trzeba zawiazac dziecku zaladek, bo z czego nakarmic? tomi
T
tomi
24 marca 2014, 16:34
Zwroce uwage na kilka rzeczy: Po pierwsze chcialbym podziekowac wszystkim protestujacym, za ich trud, wysilek, niezlomnosc, wole walki. Nastepnie chcialbym podziekowac poslowi Arkadiuszowi Mularczykowi, za to ze wpuscil matki do środka do sejmu, ze nie musialy z dziecmi koczowac na ulicy. Boli mnie ze tyle ludzi pod tekstami na roznych portalach, nazywa matki wyzyskiwaczami, a ich dzieci uwaza ze nie powinny sie urodzic, bo sa przeciez badania prenatalne, mowia ze po co takie dzieci jak rosliny. A to sa rozesmiane pogodne dzieci, ktore maja prawa godnie zyc. A caly swiat mniejszych lub wiekszych egoistow mowi im wprost lub posrednio ze ma ich gdzies albo ich nie chce, w najlepszym wypadku chowa glowe w piasek. Sa partie i politycy ktorzy traktuja matki jak wrogow, bo przeciez przeszkadzaja im w karierze, sa wybory, a tu taki problem.  
A
AP
24 marca 2014, 15:02
Zacznijmy od tego, że mamy ten protest, ponieważ pan premier Tusk coś tym ludziom obiecał. Oczywiście pan premier Tusk obieca wszystko, dziś kastruje pedofilów, jutro rozdaje laptopy, i nigdy nic z tego nie wynika, oprócz podtrzymywania słupków poparcia (skoro to działa to dlaczego miałby nie obiecywać Falklandów jeśli to pomoże). To chyba jedyny przypadek kiedy pan premier ma pecha, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że w mediach można obiecać tej grupie wszystko, zgarnąć za to punkty wyborcze, nie dotrzymać słowa, a i tak nie zapłaci się za to żadnej ceny, bo przecież nie przyjdą protestować pod Sejm. Okazało się, że jednak przyszli...
N
nick
24 marca 2014, 19:47
"Zacznijmy od tego, że mamy ten protest, ponieważ pan premier Tusk coś tym ludziom obiecał. Oczywiście pan premier Tusk obieca wszystko, dziś kastruje pedofilów, jutro rozdaje laptopy, i nigdy nic z tego nie wynika, oprócz podtrzymywania słupków poparcia (skoro to działa to dlaczego miałby nie obiecywać Falklandów jeśli to pomoże)". Dziś, to przede wszystkim kontrolowana chwilowa i selektywna "rusofobia". Chwilowa bo na użytek wyborów, ale już trwają w najlepsze przygotowania do Roku Rosji w Polsce w 2015 [url]http://niezalezna.pl/53257-skandal-rok-rosji-w-polsce-w-2015-przygotowania-trwaja-w-najlepsze[/url] Selektywna, bo w niczym to nie zmieniło jedynie słusznej wykładni ruskiej generał w spódnicy niejakiej Tatiany Anodiny odnośnie Smoleńska 
A
AP
24 marca 2014, 22:33
Sam już nie wiem. Pan premier Tusk powiedział de facto, że jeśli on i jego partia nie wygrają wyborów to będzie powtóka z 1 września. Gdyby chodziło o rusofobię to należałoby raczej użyć daty 17 września. Gdyby brać słowa pana premiera na poważnie to pani Merkel wraz z panem Putinem planują atak na Polskę, jeśli pan Tusk nie będzie u władzy. Trudno ogarnąć o co temu człowiekowi chodzi. Na szczęścię pan premier jak obiecuje to nie dotrzymuje słowa więc... jest nadzieja, że wojny nie będzie.
24 marca 2014, 12:41
Zachowanie matek i ojców podejmujących sie opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym wydaje sie być czyms oczywistym i naturalnym. Zresztą zapewne dla większości z nich jest to normalne życie. Przyjęli dar dzeicka niepłnosprawnego i się nim opiekują. Na pewno rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi żyją trochę inaczej, pewnie w jakimś stopniu pełniej. I nie musza sobie wyszukiwac na siłe problemów, jak to ostatnio jest modne w rodzinach ze zdrowym dzieckiem.
S
Stanisława
24 marca 2014, 12:18
Dziecko niepełnosprawne przychodzi i pozostaje u ludzi niezwykłych. Gigantów poświęcenia. Ponad ludzką miarę wysiłku codziennego czuwania, nocnego nasłuchiwania równego oddechu. Godzących się na brak marzeń i planów. Pozostawiających własne kariery i rozwój. To ludzie, o których samopoczucie i zdrowie mało kto pyta. Których kręgosłupy od wieloletniego wysiłku dźwigania rosnącego  dziecka, są ruiną w czasie gdy ich równolatkowie podtrzymują swoją kondycję na siłowniach i w spa. Oni w tym czasie hartują ducha niszcząc ciało. Po co? Czy to ma  sens? – zapyta ktoś nie z ich bajki. A pytanie jest zasadne. Są domy pomocy społecznej, po co wam to wszystko?… Ja wiem… Mistrz Tolkien ukrył odpowiedź wiele lat temu w swojej powieści: „bo Zło najbardziej nie lubi prostej, codziennej wierności MAŁYCH LUDZI”.
M5
Margott 54
25 marca 2014, 08:44
Dziękuję Ci Stanisławo za tych "GIGANTÓW POŚWIęCENIA" bo reszta moich wzniosłych życiowych możliwości legła 20lat temu.Pięknie i trafnie o tym myślisz i piszesz.Dziękuję Ci -ja ''MAŁY CZŁOWIEK" od dzisiaj'' GIGANT''.
S
Stanisława
25 marca 2014, 11:13
Margott.  Pewnie  jesteś rodzicem niepełnosprawnego dziecka i jak piszesz Twoje wzniosłe ideały legly wraz z pojawiniem się kogoś kto został Ci dany. Jak na to nie patrzeć - zostałaś WYBRANA. Jak wiesz, wielu ,,wybranych" porzuca swoje dzieci. Mają na to wiele słusznych racji. Tak. Bo na placu boju szarego dnia posotają tylko najwięksi! Gignaci jak napisałam. ZAWSZE PZRED WAMI BĘDĘ CHYLIĆ CZOŁA. Jeśli intryguje Cię mój sposób widzenia zapraszam Cię na mój blog. wwwhttp://www.blog.sds-skawina.pl/