Rostowski: Byliśmy o włos od rozpadu Unii
Kryzys gospodarczy mógł skończyć się upadkiem strefy euro, a nawet rozpadem Unii Europejskiej - stwierdził szef resortu finansów, Jacek Rostowski. Według niego, tylko cięcia budżetowe i reformy doprowadziły do tego, że Wspólnota Europejska jeszcze istnieje.
Europejskiemu kryzysowi gospodarczemu, który dotknął wiele państw Unii Europejskiej, szef resortu finansów poświęcił swój środowy wykład na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
Rostowski ocenił, że opinia publiczna w Polsce bodaj najmniej spośród krajów UE zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo - jak mówił - "krytyczny" jest obecny kryzys. Wpływa na to m.in. katastrofa smoleńska, powodzie oraz wybory prezydenckie - wydarzenia skupiające w ostatnich miesiącach uwagę Polaków.
- Kryzys, który rozpoczął się na początku tego roku, jest skutkiem światowego kryzysu gospodarczego z poprzednich lat, ale ma inną naturę. Jest to kryzys raczej europejski niż światowy; jest to kryzys finansów publicznych, a nie wzrostu gospodarczego; to także kryzys instytucji europejskich - ocenił minister, nie wykluczając, że tego typu kryzys może przerodzić się w światowy kryzys finansów publicznych.
W ocenie Rostowskiego, wprowadzając pakiet oszczędnościowy w ubiegłych latach, by bronić się przed kryzysem gospodarczym, Polska zadziałała wyprzedzająco wobec obecnego kryzysu. Wskazał, że śladem Polski idą obecnie inne kraje UE, wprowadzając oszczędności budżetowe. Stan polskich finansów publicznych minister uznał za "relatywnie dobry".
- W tym roku, według projekcji Komisji Europejskiej (...) Polska będzie miała trzeci najniższy wzrost długu publicznego w relacji do PKB w całej Unii, jeżeli odejmiemy od tego wzrostu to, co sektor publiczny wpłaca do OFE - podkreślił Rostowski. Wśród przyczyn takiego stanu rzeczy wymienił "twarde" ograniczanie wzrostu wydatków publicznych, realizację programu prywatyzacji oraz wyższy niż w innych krajach wzrost gospodarczy. Poziom 3,5 proc. wzrostu PKB w tym roku uznał za osiągalny; jeżeli nie będzie gwałtownych zaburzeń, w 2011 r. wzrost może być wyższy.
Według ministra, kryzysowi finansów publicznych w Europie towarzyszy także kryzys instytucji europejskich; mówił, że nastąpiło "rozmiękczenie" zasad funkcjonowania strefy euro, pojawił się brak zaufania do finansów publicznych w wielu krajach.
- Myślę, że było kilka momentów, kiedy byliśmy o włos od rozpadu strefy euro, z konsekwencjami trudnymi do wyobrażenia - także być może prowadzącymi do rozpadu Unii Europejskiej. Mówię to z absolutnie pełną świadomością - podkreślił Rostowski, według którego rozpad strefy euro miałby dramatyczne konsekwencje dla Polski - zarówno dla gospodarki, jak i dla systemu bankowego.
Omawiając pojawiające się w UE propozycje wprowadzenia rozwiązań zapobiegających przyszłym kryzysom minister przypomniał, że np. Francja opowiada się za powołaniem nowych, dodatkowych instytucji, które kontrolowałyby politykę fiskalną poszczególnych krajów strefy euro. Polska i np. Niemcy chcą natomiast, żeby nowe reguły stosowały się do wszystkich krajów UE. - Chodzi o to, żebyśmy nie znaleźli się w sytuacji, że jesteśmy znowu członkami drugiej kategorii - wyjaśnił minister.
Rostowski przypomniał, że Polska wyszła w Brukseli z propozycjami wzmocnienia dyscypliny fiskalnej w ramach całej UE, na podobnych zasadach, jakie już stosowane są w Polsce. Chodzi m.in. o wprowadzenie konstytucyjnego lub ustawowego nieprzekraczalnego limitu relacji długu publicznego do PKB; w Polsce jest to 60 proc. Trwają też prace nad tzw. regułą dyscyplinującą, która ograniczy wzrost wydatków tzw. niesztywnych do poziomu 1 proc. ponad inflację do momentu, gdy w Polsce nie zniknie nadmierny deficyt w finansach publicznych.
Polska opowiada się także za tym, aby nie tylko poziom deficytu, ale również długu publicznego był traktowany jako element oceny, czy dany kraj ma solidne finanse publiczne. - Bezpieczne finanse publiczne będą największym atutem konkurencyjnym krajów w następnym 10-leciu - uważa Rostowski.
Jego zdaniem, wspólne przezwyciężenie kryzysu finansów w UE może otworzyć nowy etap, gdy chodzi o rolę Polski w Unii. Jak mówił, chodzi o stworzenie nowych instytucji na szczeblu europejskim, które zapewnią bezpieczeństwo finansów publicznych w Europie, ale - jak zaznaczył - "w taki sposób, że nie będziemy w żaden sposób wykluczeni z tego procesu".
Pytany o termin przystąpienia Polski do strefy euro Rostowski ocenił, że rok 2015 jest realny, 2014 - możliwy, a 2016 - awaryjny. Powtórzył, że najważniejsze w tym kontekście jest to, czy strefa euro będzie "bezpieczna". Wśród zasadniczych dla Polski spraw wymienił to, by tworzone obecnie unijne instytucje finansowe nie ograniczały się do krajów obecnej strefy euro, oraz to, by wśród mierników sytuacji finansowej państw był nie tylko deficyt, ale także dług publiczny czy zrównoważony system emerytalny. - Mają być równe zasady gry dla wszystkich - podkreślił.
Pytany o założenia do przyszłorocznego budżetu Rostowski powiedział, że trwają jeszcze nad nimi prace. - Na skutek powodzi musimy nad nimi jeszcze jakiś czas popracować - zaznaczył.
Minister jest zadowolony z dotychczasowych wpływów z prywatyzacji. - Jeśli się nie mylę, doszliśmy już w tym roku do 10 mld zł, a jesteśmy dopiero w połowie roku. Myślę, że są dobre szanse na bardzo znaczące dalsze wpływy - powiedział.
Minister nie zgodził się z opinią, że ceny akcji prywatyzowanego PZU czy Tauronu były zaniżone. - Gdy prywatyzujemy przez giełdę nie ma żadnej wątpliwości, że cena, którą osiągamy jest tą ceną, którą inwestorzy są gotowi zapłacić. To cena najbardziej precyzyjnie definiuje wartość spółki - powiedział.
Skomentuj artykuł