Ślub: kościelny czy cywilny?

(fot. sxc.hu)

Głównym powodem zawierania związków w urzędzie jest przekonanie o… łatwej procedurze rozwodowej. Duchowni niepotrzebnie zamartwiają się spadkiem liczby ślubów kościelnych. Należy odpowiedzieć na pytanie, czy małżeństwo jest wystarczającym powodem do dobrej imprezy i zabawy w tradycję, czy rzeczywistym momentem związania się z drugą osobą do końca życia.

Rozdwojenie ślubne

Na początku września "Dziennik Polski" poinformował, "że w Krakowie cztery lata temu dwie trzecie nowożeńców zawierało ślub konkordatowy. Teraz decyduje się na to już niewiele ponad połowa par".

Nie tylko miejsce zawierania związków małżeńskich uległo zmianie. Dziennikarze Dziennika Polskiego informują również, że wśród nowożeńców jest coraz mniej osób młodszych. "Polacy, jak wynika z badań naukowców z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, coraz później decydują się na zawarcie małżeństwa. Na początku lat 90. średnia wieku mężczyzn zawierających pierwszy związek małżeński wynosiła poniżej 25 lat, dziś 28 lat. Kobiety wychodziły wtedy za mąż mając mniej niż 23 lata, a teraz mają średnio 26 lat." - pisze Dziennik Polski.

Problemy ze ślubami konkordatowymi i cywilnymi są dwojakiego rodzaju. Z jednej strony pojawiają się osoby wierzące, które wolą zawrzeć związek małżeński "jedynie" przed urzędnikiem - i to powinno zastanawiać. Z drugiej nie raz spotykamy się z paradoksem, kiedy to osoby otwarcie przyznające się do swojej niewiary z uporem stają na ślubnym kobiercu i przed Bogiem przysięgają sobie miłość.

Przeprowadziłem niezobowiązującą sondę wśród moich wierzących i niewierzących znajomych. Pierwszych zapytałem, dlaczego wolą wziąć ślub w urzędzie, a drugich o to, dlaczego starają się o ślub przed Bogiem. Zapytałem również na twitterze naszych publicystów i komentatorów, skąd, ich zdaniem, wzięło się zrównanie liczby ślubów konkordatowych z liczbą ślubów cywilnych. Wynik sondy (na niereprezentatywnej grupie) wprowadza w osłupienie.

Wierzący niepraktykujący

Okazuje się, że jednym z głównych powodów decydowania się na ślub cywilny przez osoby wierzące jest kwestia finansowa. - W urzędzie jest znacznie taniej niż w Kościele. Poza tym można zrobić wszystko, by ślub urzędowy miał taką samą atmosferę jak ten kościelny - usłyszałem od Moniki, weteranki oazy, która w ubiegłym roku pobrała się w urzędzie w Radomiu.

Natomiast Kamil utrzymuje, że jest wierzący - sześć lat był ministrantem - jednak jego przemyślenia związane z wiernością przedmałżeńską i wymaganiami, jakie stawia przed małżeństwem Kościół, spowodowały, że woli "nie pakować się" w związanie się z kobietą w obecności Pana Boga.

Jedna z moich znajomych związała się chłopakiem, który twierdzi, że jest ateistą. Weronika przekonuje, że jej chłopak nie dał się namówić na małżeństwo w Kościele (bo to, jego zdaniem, "szopka"), a ona nie ma nic przeciwko ślubom w urzędzie.

W podobnym tonie wypowiadają się małżeństwa rozwodników. W tym przypadku stanowiska Kościoła nie trzeba nikomu wyjaśniać.

Niewierzący praktykujący

Z kolei ci, którzy przekonani są o swojej niewierze, a jednocześnie deklarują chęć wzięcia ślubu w Kościele, zasłaniają się tradycją. Ernest nigdy nie chodził do kościoła, podobnie jak jego dziewczyna. Jednak otoczka kościelnych ślubów bardzo im się podoba. Długa biała suknia pani młodej i muszka pana młodego oraz kościelny śpiew Ave Maria robią swoje. Ernest pobrał się ze swoją dziewczyną w ubiegłym miesiącu w jednym z warszawskich kościołów.

Innym powodem zawarcia ślubu kościelnego przez niewierzących jest presja rodziny, panująca zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Da się nieraz usłyszeć, że ojciec panny młodej za wszystko zapłaci, byle tylko ślub odbył się w kościele.

Pewna para miała księdza w rodzinie. - Mój brat skończył seminarium, my z mężem żyjemy poza kościołem, ale to fajnie wyglądało, gdy mój brat dawał nam ślub - przekonuje Agnieszka.

Ostatni powód to odwieczne: "bo tak wypada". Ciekawe, że niektórzy niewierzący nie wyobrażają sobie ślubu w samym tylko urzędzie. Taką motywację mają osoby przekonane o wyjątkowości kościelnego ślubu, mimo że na co dzień wygodniej jest im żyć bez wiary.

Rozwód ważniejszy niż miłość

- Bo jest taniej i łatwiej się rozwieść - tak brzmi odpowiedź na pytanie, dlaczego lepiej jest wziąć ślub w urzędzie. Podobnych wypowiedzi o łatwiejszej procedurze rozwodowej było znacznie więcej. W zasadzie większość użytkowników twittera, prędzej czy później odpowiadało, że nie bez znaczenia jest możliwość wzięcia rozwodu po ślubie cywilnym.

Okazuje się więc, że dziś ważniejszy od wyznania miłości jest rozwód. Młodzi ludzie decydujący się na ślub od razu zakładają, że się rozwiodą. Wojciech Mucha z "Gazety Polskiej" twierdzi, że ludzie biorący ślub cywilny "boją się Boga (i rodziny).Cywilny to de facto związek partnerski, bez zobowiązań. Wiele razy słyszałem: "wolę cywilny, nie mam pewności".

Co na to Kościół?

Gdzie możemy doszukiwać się źródeł tych zmian? Przede wszystkim, w zmianie mentalności i wiedzy wśród większości z nas.

Po pierwsze, mamy do czynienia z brakiem wymaganej wiedzy, dotyczącej wagi sakramentalnego związku małżeńskiego. Po drugie, najwyraźniej słabnie wiara w realną obecność Chrystusa w sakramencie małżeństwa. A po trzecie, tracimy też przekonanie o trwałości związku i - być może zabrzmi to górnolotnie - o prawdziwej miłości do grobowej deski.

Dokumenty Magisterium Kościoła jasno określają prawne okoliczności zawarcia związku: odbycie nauk przedmałżeńskich, spowiedź, wyznanie wiary.

Jest w tym coś z oszustwa, gdy, na przykład, przed Panem Bogiem stają osoby, które tylko dwa razy otrzymały rozgrzeszenie (podczas Pierwszej Komunii Świętej i tuż przed ślubem). Wiele par nauki przedmałżeńskie raczej odhacza i przychodzi na nie z przymusu. Koniec końców, czasem trudno się temu dziwić, skoro nauki prowadzone są powierzchownie.

Zdarzają się oczywiście wyjątki. Krakowska parafia, do której należę, zna przypadki narzeczonych, którzy po odbyciu nauk postanowili dać sobie jeszcze chwilę do namysłu i zerwały zaręczyny. Inni po naukach przedmałżeńskich doznali olśnienia i zaprzyjaźnili się z Kościołem na dobre.

Jak znaleźć receptę na ten narastający problem?

Przede wszystkim, nie ma sensu branie ślubu kościelnego, jeśli jedyną motywacją do jego zawarcia jest tradycja i przymus. Jeśli ktoś nie wierzy w moc, jaką daje Pan Bóg, to po co pchać się przed ołtarz? Należy raczej bardziej zweryfikować wiarę i wiedzę narzeczonych na temat małżeństwa. Z drugiej strony sam Kościół powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy dostatecznie dobrze wypełnia obowiązek przygotowania narzeczonych do zawarcia związku przed Bogiem.

Jednak prawdziwym nieporozumieniem jest zawieranie małżeństwa z równoczesnym pozostawieniem sobie otwartej furtki rozwodu. "Bierzemy ślub w urzędzie, bo nigdy nie wiadomo jak będzie. Może trzeba będzie się rozwieść?". Jaka w takiej sytuacji jest nasza miłość? Co się dzieje, gdy podobne myślenie nakładamy na inne dziedziny życia?

Nie można takiego podejścia tłumaczyć odpowiedzialnością. To raczej brak odpowiedzialności. Właściwym rozwiązaniem będzie sięganie do podstaw i korzeni. Co rzeczywiście buduje związek małżeński? Co sprawia, że ludzie chcą się pobrać? Dlaczego chcą lub nie chcą w małżeństwie Pana Boga? Jeśli w odpowiedziach na te i inne pytania nie pojawią się słowa: wiara, nadzieja i miłość, to rzeczywiście lepiej, aby większość małżeństw zawierana była w urzędzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ślub: kościelny czy cywilny?
Komentarze (22)
GL
~Genowefa Leopard
25 lipca 2020, 15:15
Slub to slub Bóg to widzi. Przecież poganie też biorą śluby. Malzenstwo wymyślił Pan Bóg. Rozwody też Pan Bóg uznaje chociaż ich nienawidzi.
AP
~Ada Pac
15 czerwca 2020, 11:37
Nie rozumiem trochę tego demonizowania ślubów cywilnych. Otóż małżeństwo to jest też usankcjonowany prawnie związek kobiety i mężczyzny, regulujący ich prawa i obowiązki względem siebie nawzajem oraz ewentualnego potomstwa. Co w tym kontrowersyjnego? Wiadomo, że jeżeli ktoś jest wierzący, to taki ślub będzie dla niego niewystarczający i będzie chciał przysięgać przed Panem Bogiem. Natomiast, jeśli para nie wierzy w Boga, jest daleko od wspólnoty Kościoła na co dzień, to lepiej, aby poprzestała na świeckiej formie zawarcia małżeństwa, niż robiła to wyznaniowo na pokaz, dla pięknej otoczki, rodziców, dziadków itp. Jako katoliczka traktuję sakramenty bardzo poważnie i w mojej opinii przystępowanie do któregokolwiek z nich powinno wynikać ze szczerej wiary, powołania i własnej nieprzymuszonej woli.
DP
dla poszukujących
14 września 2012, 23:23
Św. Rafał jest czczony jako patron w znalezieniu dobrej żony/męża! <a href="http://www.rycerstwomichalaarchaniola.duszpasterstwa.bielsko.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=123&Itemid=94">http://www.rycerstwomichalaarchaniola.duszpasterstwa.bielsko.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=123&Itemid=94</a> tak jak i św. Józef - Patron taki sam!
W
wierny
14 września 2012, 21:34
Ślub cywilny jest tak samo sensowny jak chrzest w urzędzie stanu cywilnego.
JT
ja też
14 września 2012, 17:00
zgadzam się z Kają. Kościół strzela sobie samobója z tą tolerancją dla par żyjących bez slubu, a potem się dziwi, że inni naśladują takie związki. Chyba księża boją się stracić wiernych i dlatego nie mówią już o grzechach, ale o wielkim miłosierdziu Bożym, i stąd nikt juz się nie boi piekła zgadzam się z elką i kają kaznodzieje prowadzą takie osoby prosto do piekła
T
Tomek
14 września 2012, 16:01
Ja myśle sobie tak. Narzeczeni coraz starsi, czyli coraz bardziej wygodniccy, niezależni, cyniczni, dobrze zorientowani i przetestowani w tym tego.....Mają zazwyczaj pod 30tkę albo i więcej, wyrośli spod opieki rodziców i rodzice mają na nich niewielki wpływ. Wiedzą jaki jest świat, zdążyli już dostać po tyłku bywa że w Polsce jak i zagranicą. Do kościoła chodzą rzadko, od świąt i uroczystości a bywa ze i wcale. Po drugiej stronie przeciętny proboszcz, który w większości przypadków żyje sobie w swoim świecie, dba o swoje sprawy, bywa często że nie umie jak człowiek szczerze porozmawiać. Pytanie w jakim kierunku to zmierza? Jak się nikomu nic nie chce, a każdy z cynicznym wyrazam twarzy, udawaną minką, wyćwiczonym uśmiechem od narzeczonych, parafian, petentów do proboszczów i rektorów seminariów, o kuriach nie wspomne. Co tu się dziwic? 
A
Anka
14 września 2012, 14:30
Nie rozumiem, jakim cudem dwoje niewierzących ludzi ma mozliwość zawarcia ślubu w Kościele. Przecież jest chyba wymagana spowiedź przedślubna, nauki małżeńskie itp? W dodatku w formule zaślubin przysiega sięwychowywać dzieci w wierze katolickiej. Artykuł chyba nieco przekłamuje (?) Chyba niestety nie... Skoro się kłamie w sprawie "aż do smierci", można skłamać w sprawie wychownia dzieci, a nawet kartke sobie podpisać... tylko te nauki, trzeba odbębnić... nie trzeba nawet samemu kartki podpisywać, można iść do spowiedzi, jak się wie, co powiedzieć, tylko ja wiem, jakie kłamstwo gorsze: podpisanie tej kartki samemu czy udawanie w spowiedzi. Ale że ludzie takie rzeczy robią, to akurat wiem... i takie i takie i takie... byle atmosferka na ślubie była i fajne wideo...
E
elka
14 września 2012, 12:33
zgadzam się z Kają. Kościół strzela sobie samobója z tą tolerancją dla par żyjących bez slubu, a potem się dziwi, że inni naśladują takie związki. Chyba księża boją się stracić wiernych i dlatego nie mówią już o grzechach, ale o wielkim miłosierdziu Bożym, i stąd nikt juz się nie boi piekła
MR
Maciej Roszkowski
13 września 2012, 21:00
benek. Zrób siusiu. Anatomia zna chwile kiedy pęcherz uciska mózg.
13 września 2012, 17:58
A co to jest "ślub cywilny" ? Może się teraz coś zmieniło, ale ja w USC jedynie składałem przed urzędnikiem oświadczenie o wstąpieniu w związek małżeński oraz przyrzekałem, ze uczynię wszystko, aby małżeństwo było szczęśliwe, zgodne i trwałe. Natomiast ślubowałem małżonce w kościele w obecności Boga i świadków. Ślubowalem miłość, wierność i uczcciwośc małżenską, oraz ze jedynie smierć moze nas rozłączyć.
B
benek
13 września 2012, 15:33
slub tylko cywilny, po co placic za jakies smieszne hokus pokus przebieranca w sukience ?
13 września 2012, 12:42
Nie rozumiem, jakim cudem dwoje niewierzących ludzi ma mozliwość zawarcia ślubu w Kościele. Przecież jest chyba wymagana spowiedź przedślubna, nauki małżeńskie itp? W dodatku w formule zaślubin przysiega sięwychowywać dzieci w wierze katolickiej. Artykuł chyba nieco przekłamuje (?) Chyba niestety nie... Skoro się kłamie w sprawie "aż do smierci", można skłamać w sprawie wychownia dzieci, a nawet kartke sobie podpisać... tylko te nauki, trzeba odbębnić...
K
Kaja
13 września 2012, 12:10
Dobre pytanie: dlaczego jest coraz więcej slubów cywilnych i odpowiedź tkwi w samym Kościele. Przecież od pewnego czasu skutecznie zaciera się w KK różnicę pomiędzy małżeństwami zawartymi przed Bogiem, a tymi zawartymi przed urzędnikiem. Kiedyś była wyraźna dezaprobata ludzi żyjacych "na kocią łapę", a teraz to zanikło. Związek zawarty w kościele i związek cywilny jest nazywany tak samo: małżeństwo. Dba się coraz bardziej o związki niesakramentalne, sam papież powiedział niedawno, że Kościół kocha związki niesakramentalne. Czyli w myśl hasła: "róbta co chceta", a Bóg was i tak kocha. Młodzi widzą że coraz więcej jest rozwodów, sami pochodzą z rozbitych rodzin, nie praktykujących, więc nie wierzą w trwałość małżeństw i myśląc praktycznie po prostu boją się wiązać na całe życie, bo małżonkowi może się odmienić i odejdzie. W takiej sytuacji w najgorszym położeniu jest strona bardziej wierząca, bo w myśl oficjalnej nauki Kościoła musi żyć samotnie, ale jeśli nie ma slubu kościelnego to otwiera się jej druga szansa na nowe małżeństwo.
13 września 2012, 12:10
Nie rozumiem, jakim cudem dwoje niewierzących ludzi ma mozliwość zawarcia ślubu w Kościele. Przecież jest chyba wymagana spowiedź przedślubna, nauki małżeńskie itp? W dodatku w formule zaślubin przysiega sięwychowywać dzieci w wierze katolickiej. Artykuł chyba nieco przekłamuje (?)
13 września 2012, 09:39
Sakrament małżeństwa jest dla osób, które deklarują: "i nie opuszczę Cie aż do śmierci". Jeśli nie ma  takiej woli to mamy po prostu świętokradczy obrzęd w kościelw w ładnych ciuchach... Dla tych co nie chca tak zadeklarować są śluby cywilne i zycie na kocia łapę... troche obok Boga i Kościoła. A co z ludźmi, którzy się boją, czy na 100% wytrwają i będą wierni tej przysiędze? Nic - to tylko przejaw posiadania rozumu: Cóż, jeśłi ktoś nie ma takich obaw to jest to powód by nie udzielać mu sakramentu małżeństwa...
M
Martinus
13 września 2012, 08:58
No Kapłani do roboty, bo czas przespany był. Tylko nie chodzi o edukacje przygotowującą do małżeństwa. Wg mnie trzeba kompleksowo nauczać wszystkich (rodziców co należy do rodziców, dzieci co należy do dzieci). A przy okazji w jednym z tarnowskich kościołów spotkałem się z sytuacją, że na czas wakacji spowidzi nie było tak jak w "roku szkolnym". I moje pytanie: jak to się ma do tego, że od Boga nie powinno się mieć wakacji?
K
kate
13 września 2012, 08:57
Młodzi ludzie zostają całkowicie pozostawieni sobie ze swoimi życiowymi decyzjami, tak samo co do życia konsekrowanego, jak i co do małżeństwa. Zarówno Kościół, jak i państwo wspierają mentalność indywidualistyczną i umywają ręce: jak sobie chcecie, tak sobie róbcie. Młodzi nie mają żadnego oparcia w społeczeństwie, a małżeństwo czy cywilne, czy kościelne nie jest indywidualną sprawą, a instytucją społeczną, za nią całe społeczeństwo bierze odpowiedzialność. Niech każdy sobie przypomni ceremonię małżeństwa: nie tylko, że trzeba mieć dwóch świadków, ale jak jest uroczystość w kościele, to wszyscy są obowiązani modlić się za nowożeńców słowami "przyjdź duchu święty". Wcześniej więzi społeczne były silne, dziś ich nie ma, więc nie łudźmy się, że małżeństw będzie przybywać, a jak tak jest, jak jest to trudno, żeby ludzie nie kombinowali, gdzie im wygodniej, gdzie mają większe szanse nie dostać zbyt wiele ciosów na serducho.
M
Martinus
13 września 2012, 08:55
No Kapłani do roboty, bo czas przespany.
K
Kasia
13 września 2012, 08:45
Włos się na głowie jeży.. Jak można na wstępie zakładać, że małżeństwo to po prostu wstęp do rozwodu? Ja nie rozumiem. Mimo tego, że wiem iż są różni ludzie, różne sytuacje..tego nie rozumiem. To po co się pobierać jak kryterium miejsca i sposobu jest łatwość uzyskania rozwodu. Przepraszam. Nie rozumiem..
M
mm
13 września 2012, 07:56
nie zgodzę się z Twoją wypowiedzią ...Nie każdy rozwodzi się ,bo tak chce!BiorĄC ślub młodzi planują życie do końca,a że jednemu z nich "odbija"to nie wina drugiej strony.Moja koleżanka kilkanascie lat trwała w takim związku rozeszła się i nawet w stronę mężczyzn nie patrzy więc problemu jako takiego z życiem skaramentalnym nie ma,a rozwiązanie jest proste opodatkować wiernych i skończa się sluby w kościele dla ateistów!
E
eha
12 września 2012, 20:33
Dlaczego młodzi nie chcą brać ślubu w kościele? To jasne i wystarczy przeczytać sąsiedni artykuł "Żeby się nie rozwiedli drugi raz". Podważa się tam wartość sakramentalnego związku małżeńskiego, bo jak się okazuje po rozwodzie można żyć w nowym związku, niesakramentalnym, i duszpasterstwa niesakramentalnych dbają o trwałość życia w grzechu. Więc się nie dziwię młodym. .
M
moniczka
22 lipca 2014, 23:32
a moim zdaniem nie jest ważne czy ślub weźmiemy wkościele czy w urzędzie ważne są powody dla których zawiera się związek małżeński czy dlatego ze martwi sie co ludzie powiedza czy dlatego ze kochamy druga polowe i chcemy z nia spedzic reszte zycia, nie kazdy bierze slub w urzedzie ze wzgledu na nizsze koszty, czy latwosc rozwiazania takiego malzenstwa sa tez takie pary ktore decyduja sie na slub w urzedzie poniewaz nie chca calej tej "pompy" zwiazanej z weselem i stresu ze cos pojdzie nie tak bo swiadek wypije zbyt duzo lub ktores z rodzicow nowozencow powie o kilka slow za duzo i afera gotowa