Sztuka przechodzenia przez ścianę

(fot. PAP/EPA/SERGEI CHIRIKOV)

Czy trudne sytuacje są po to, by je rozwiązywać? Czy kryzysów i konfliktów należy unikać? Najczęściej spotykam ludzi, którzy na oba postawione pytania odpowiadają twierdząco. A jednak są osoby, które mają przeciwne zdanie. Trudne sytuacje są dla nich okazją, a kryzysy i konflikty stają się w ich życiu błogosławieństwem.

Gdy w czerwcu tego roku prowadziłem warsztaty szkoleniowe dla liderów młodzieżowych organizacji na Ukrainie, zaskoczył mnie optymizm stojących w obliczu wojny młodych ludzi. "Nikt tak nie przyczynił się do wzrostu patriotyzmu wśród Ukraińców jak prezydent Rosji" - mówił podczas szkolenia jeden z działaczy katolickiego ruchu. "Wbrew medialnym doniesieniom Ukraina jest dziś bardziej zjednoczona niż kiedykolwiek w historii" - dodaje dziewczyna z Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie.

Widząc, jak uczestnicy szkoleń z zainteresowaniem włączają się w konstruktywną dyskusję, pomyślałem sobie, że Putin nie mylił się, zarzucając nam Polakom, że szkolimy ukraińską młodzież. Oczywiście, że szkolimy, a jednocześnie jesteśmy świadkami, jak dobrze sobie radzi w sytuacji, w jakiej się znalazła. Z tego kryzysu młodzi Ukraińcy wyjdą silniejsi, bardziej świadomi swojej tożsamości. Głęboko w to wierzą. "Nie ma rzeczy niemożliwych" - komentuje jeden z uczestników szkolenia, gdy prezentuję jak można przejść przez środek kartki. "Przez ścianę też można przejść" - dodaje.

Jeden z moich znajomych uważa, że sztuki przechodzenia przez ścianę, odwagi burzenia murów i umiejętności budowania mostów powinniśmy uczyć także polską młodzież, zanim jeszcze stanie przed rzeczywiście trudną sytuacją. Mnie natomiast brakuje w Polsce realnych konfliktów, kryzysów i trudnych sytuacji. Uważam, że uciekamy przed nimi w bezpłodne sprzeczki, albo walimy głową w mur, usprawiedliwiając narzekaniem swoją bezsilność.

Męskość, rycerskość, honor. Czyżby tylko w bajkach pozostały? Marzy mi się taka młodzież, która wstydzi się narzekania i dla której nie ma rzeczy niemożliwych, a trudne sytuacje potrafi przekuć na błogosławieństwo. Dziękuję wam młodzi Ukraińcy za lekcję rycerskości i pogody ducha, jaką daliście mi przed kilkoma tygodniami. Przekażę ją młodym liderom w Polsce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sztuka przechodzenia przez ścianę
Komentarze (23)
A
andy
7 lipca 2014, 13:59
Wojtku masz rację, że sytuacje konfliktowe jednoczą ludzi i w Polsce. Ostatnio "Golgota Picknic" w Bydoszczy zjednoczyła młodzież katolicką (oaza, odnowa), Młodzież Wszechpolską, ONR, kibiców Zawiszy, klub GP, Rodzinę Radia Maryja i wielu innych, a było nas ok. 2 tys. przed Teatrem Polskim, aby domagać się respektowania Konstytucji i naszych praw. Nawiązała się współpraca tych środowisk i przy następnej próbie narzucania nam filozofii obcej naszej kulturze będziemy bardziej zwarci i gotowi w protestach. Konflikty pomagają w jednoczeniu się. Chociaż to co dzieje się na Ukrainie nie jest dobrym przykładem, bo jednak ludzie giną i tu trzeba modlitwy (dużo!). O. Andrzej
W
w
6 lipca 2014, 12:15
św. Jan Maria Vianney o grzechu [url]http://wzrostwiary.blogspot.com/2014/07/sw-jan-maria-vianney-o-grzechu.html[/url]
M
Maria
6 lipca 2014, 10:05
Smutne to, ale prawdziwe - narzekanie stało się dla nas "codziennym chlebem". Dzieci przejmują je już w najmłodszych latach. Niewielu rodziców przygotowuje swoje dzieci do życia, które nikogo nie rozpieszcza. Coraz trudniej od dobre wzory - rosną niedojrzali psychicznie, niezdolni do małżeństwa mężczyżni i kobiety, stąd tyle rozbitych rodzin i kolejna okazja do narzekania... Warto korzystać również  z "obcych"- dobrych wzorów... Ojcu dziękuję za ten tekst. A dla komentujących: "NIE SZUKAJCIE DZIURY W CAŁYM !" Maria
K
klara
6 lipca 2014, 12:09
Smutne to, ale prawdziwe - narzekanie stało się dla nas "codziennym chlebem". Chłe, chłe - właśnie sobie Mario ponarzekałaś na kiepskich rodziców i ich niedojrzałe dzieci :))) A dla komentujących: "NIE SZUKAJCIE DZIURY W CAŁYM !" A co robić kiedy CAŁE jest pełne dziur?
K
klara
4 lipca 2014, 15:21
Męskość, rycerskość, honor. Czyżby tylko w bajkach pozostały? Oj, drogi Ojcze, też mam takie gorzkie obawy po przeczytaniu pewnego tekstu na deonie. Autor tam orzeka, że "nie ma sprawy" kiedy ludzie haniebnie szydzą z męki Jezusa, jesli tylko nie robi się wokól tego zbędnego szumu:(
T
Tradycjonalista
3 lipca 2014, 23:10
czegoś albo księdza publicysty nie rozumiem? Tzn. śmierć wielu Ukrańców była potrzebna albo delikatniej mówiąc wykorzystana, aby innych uaktywnić? Nie rozumiem? Przecież każde życie jest BEZCENNE, JEDYNE...
PP
Polska papugą narodów?
3 lipca 2014, 18:28
  Młodzi  liderzy  w  Polsce,  proszę  Ojca,  nie  potrzebują  importować  lekcji  honoru  i  rycerskości  z obcych  krajów,  tym  bardziej  z Ukrainy  nagle  objawionej  całemu  światu.      Lekcje  rycerskości  i  honoru  mogą  czerpać z dziejów  własnej Ojczyzny,  mogą  i  powinni  się  uczyć od swoich ojców i dziadów.  Lekcje  rycerskości  i  honoru  dały  Orlęta  Lwowskie,  dali  Powstańcy  Śląscy i obrońcy  Góry Św Anny,  Powstańcy Wielkopolscy, żołnierze  września '39  i  Żołnierze  Niezłomni   
3 lipca 2014, 10:33
[url]http://www.kresy.pl/wydarzenia,wojskowosc?zobacz/cywilne-ofiary-nalotow-w-obwodzie-luganskim-video-uwaga-drastyczne-sceny[/url] [url]http://www.kresy.pl/wydarzenia,wojskowosc?zobacz/skutki-ostrzalu-stanicy-luganskiej-video[/url] Na Ukrainie popełniane są zbrodnie wojenne, a ojciec pisze duby smalone o zjednoczonym kraju. Te zbrodnie dzielą Ukrainę na dziesiątki lat.
K
klara
2 lipca 2014, 17:32
 Mnie natomiast brakuje w Polsce realnych konfliktów, kryzysów i trudnych sytuacji. Drogi Ojcze, chyba przyszła pora na zmianę szkieł w okularach.
N
Natalia
3 lipca 2014, 00:13
Dokładnie. Ojcze, za mało afer mamy? Za mało zniewolono, nas Polaków?
Wojciech Żmudziński SJ
3 lipca 2014, 08:24
Nie czuję się zniewolony, a tym bardziej z powodu medialnych "afer".
Z
zajac
3 lipca 2014, 08:55
Mam podobne wrażenia. U nas afera goni aferę, ale czy naprawdę mocno się w to angażujemy? Im więcej absurdalnych sytuacji, kompromitacji rządu itp., tym bardziej oswajamy się z powszechną nienormalnością. Potrzebne byłoby tąpnięcie, coś, co nas poruszy do żywego, zmusi do emocji na tyle silnych, że wymuszą konkretne działanie. Wydaje mi się, że jednym, na co ostatnio się zdobywamy, jest podpisywanie list sprzeciwu - a to bojkotowanie Golgota Picnic, a to w podręcznikach nie ma Bożego Narodzenia i trzeba się napinać. Mam mieszane uczucia odnośnie takich rzeczy, bo chcąc wyrazić swoje stanowisko, mogę tylko złożyć podpis pod napuszonymi, często niepotrzebnie przemocowymi słowami, które wyrażają nie moje, szalone oburzenie. I to nie jest autentyczne ani żarliwe, przynajmniej nie dla mnie.
K
klara
3 lipca 2014, 11:16
Chociaż... Może źle Ojca zrozumiałam. Bo jeślii chodzi o pogonienie kota naszej "klasie politycznej" jakimś rodzimym Majdanem - to jestem za!
K
kargul
3 lipca 2014, 11:27
A po coż zaraz Majdan. Wystarczy Majdanek.
KS
Kasia Sayn-W.
2 lipca 2014, 17:25
  A  co  ojciec  dowiedział  się  na Ukrainie (a może  się  nie  dowiedział?)  na  temat  partii  Swoboda?  Czy  ci  młodzi  "rycerscy "  i "honorowi"  Ukraińcy  mają  jakieś  odniesienie  do  ruchu  nacjonalistycznego,  czy  może  radośnie  mrugają  oczami  w  nieświadomości  rzeczy, jaką  drogą  podążają, dokąd i  skąd?  Tak  nagle  Deus ex machina  w środku  Europy  pojawiło  się  państwo  Ukraina,  większość  Polaków ( i innych  "cużeńców")  z Wołynia, Podola, Małopolski  wschodniej, Zakarpacia,  Besarabii,   wyparowała,   teraz  trzeba, żeby  Rosjanie  wyparowali - czy  naukę  historii  odłożymy  do lamusa?  Na  zdjęciu  widnieje  na  najwyższym  miejscu (po lewej stronie)  flaga  czerwono-czarna.   Czy  ojciec  Żmudziński  WIE,  co  ona  symbolizuje?  
jazmig jazmig
2 lipca 2014, 16:56
Autor pisze o zachodniej Ukrainie, w szczególności o kręgach bandrowskich. Polska finansuje szkolenie swoich fanatycznych wrogów, a autor cieszy się z tego. Natomiast Ukraina nie jest zjednoczona, jest dokładnie przeciwnie, wojna domowa rozpętana przez banderowców coraz mocniej dzieli Ukrainę. Są coraz mocniejsze głosy o oderwaniu od tego państwa terenów, które zamieszkują Rumuni i Węgrzy, że o Rosjanach nie wspomnę. Ksiądz katolicki powinien dostrzegać zło wojny, jaka tam została rozpętana. Zabijani są tam cywile, samoloty bombardują cele cywilne i podobnie postępują wojska, ostrzeliwując z artylerii dzielnice mieszkaniowe, gdzie nie ma wojny. Wielbieni przez autora ludzie domagają się pacyfikacji tych terenów, a szczególnie dużych miast, domagają się oni zbrodni ludobójstwa, a autor zachwyca się ich rycerskością! Czy wy, jezuici, jesteścia tak ślepi, czy tak głupi? Czy nie macie swoich informacji o tym, co się tam dzieje? Na początek podaję trzy adresy: [url]http://www.isakowicz.pl/index.php[/url] [url]http://www.kresy.pl/[/url] [url]http://adnovum.neon24.pl/post/110640,ukraina-wojna-domowa-02-07-2014r[/url]
L
leo
6 lipca 2014, 11:12
Czy można być aż tak głupim, czy tak ślepym by wierzyć w Ruską propagandę. Gdybyś nie był tak ograniczony można by cię nazwać "pożyteczny idiota".
J
Jerzy
6 lipca 2014, 11:22
http://niezalezna.pl/54820-zywe-tarcze-na-ukrainskiej-wojnie-taktyka-putina-realizuje-sie-w-slowiansku I tyle w temacie zaślepiony wyznawco putina.
J
jerzy
6 lipca 2014, 11:23
[url]http://niezalezna.pl/54820-zywe-tarcze-na-ukrainskiej-wojnie-taktyka-putina-realizuje-sie-w-slowiansku[/url]
I
Irena
2 lipca 2014, 14:14
Bardzo dziękuję za te słowa: Męskość, rycerskość, honor. Bardzo rzadko się je słyszy, za rzadko.
A
adamigo
2 lipca 2014, 13:16
Brakuje ojcu konfliktów? A bo pewnie wszyscy konfliktogenni już od dawna siedzą porozmieszczani po mapie całej Europy, a w Polsce pozostali ci, co połkną wszystko, co im telewizor podsunie. Sam się chechowałem pogodą ducha zanim założyłem rodzinę. Teraz sie nią cechuję nadal, ale tylko dlatego, że ją wyeksportowałem razem z żoną, dziećmi i ruchomościami daleko od tego bezkonfliktowego kraju.
2 lipca 2014, 12:59
Mnie natomiast brakuje w Polsce realnych konfliktów, kryzysów i trudnych sytuacji. W Polsce jest wiele realnych konfliktów i trudnych sytuacji. Problem jest z kryzysami: dominuje bowiem wola zalania konfliktów i trudnych sytuacji "ciepłą woda z kranu". Jednak tak wykonane szambo kiedyś wywali z hukiem albo po cichu zatruje (poprzez odpływ od wód gruntowych) cała okolicę na natępne 25 lat.
M
Marek
2 lipca 2014, 13:18
Metafora trafna i już sprawdzona. W dzielnicy Chełmiec miasta Nowego Sącza (gdzie mieszkam) sprawczycy wykonali instalację tak, że szambo płynie w odwrotnym kierunku - od kolektorów i oczyszczalni ścieków do mieszkań, i wybija: w prywatnych domach, a kto ma szczęście to tylko na jego podwórku. Wymyślony przeze mnie neologizm "sprawczycy" odnosi się do tego, kto naprawdę zawinił, bo niekoniecznie jest to firma wykonawcza (co dla niektórych zabrzmi paradoksalnie). Zagrożenia, których nareszcie jesteśmy świadomi (bo już śmierdzi nawet w naszych domach) tworzą odruchy syntetycznego myślenia: co jest najważniejsze i jednocześnie możliwe do realizacji i drugi odruch bezwarunkowy - stadny, wspólnota już w jaśniejszych celach.