Tusk: o węglu będziemy rozmawiali twardo
O węglu będziemy rozmawiali twardo, na liczbach - zapowiedział po poniedziałkowym spotkaniu z górniczymi związkami premier Donald Tusk. Wskazał, że rozmowa w najbliższych dniach będzie dotyczyła m.in. możliwości obniżenia kosztów wydobycia i zaangażowania publicznych środków w ochronę polskiego węgla.
Premier mówił o tym po ponad czterogodzinnym wieczornym spotkaniu z przedstawicielami kilkunastu górniczych central związkowych w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Odbyło się ono w przeddzień wtorkowego "szczytu węglowego" w Katowicach. Oprócz strony rządowej, m.in. z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem, ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim, mają w nim uczestniczyć związkowcy oraz specjaliści branży.
Komentując swoje konsultacje ze związkowcami Donald Tusk zaznaczył, że jest pod bardzo dobrym wrażeniem "ich bardzo krytycznego, (..,) ale i konstruktywnego" podejścia, a także "bardzo dobrej woli i rzeczywiście bardzo dużych kompetencji". "Czeka nas wiele dni raczej wspólnej pracy" - uznał.
Donald Tusk wyraził nadzieję, że podczas wtorkowego "szczytu węglowego" strony społeczna i rządowa będą zbliżały się "do pewnych konkluzji". Zasygnalizował też kolejne spotkanie w Warszawie - za kilka, kilkanaście dni.
Premier relacjonował, że rozmowa dotyczyła m.in. kwestii, co powinno być źródłem większej konkurencyjności polskiego węgla - czy cięcie kosztów czy zwiększenie przychodów. Możliwość redukcji kosztów nazwał "może nie osią sporu, ale punktem wyjścia" - związkowcy uważają bowiem, "że rezerwa jest tu minimalna", niektórzy eksperci wskazują natomiast na pewne możliwości.
"Będziemy tu rozmawiali twardo na liczbach - jutro i w najbliższych dniach. Umówiliśmy się, że będziemy starali się zobiektywizować, to znaczy mieć wreszcie prawdziwe dane, co naprawdę wpływa na koszt wydobycia tony węgla, co naprawdę można zrobić bez przesadnych kosztów społecznych, żeby ten koszt obniżyć i na ile można użyć także środków publicznych, żeby chronić polski węgiel" - zasygnalizował Donald Tusk.
Pytany o dotychczasowy "protokół zbieżności" szef rządu uznał, że jest on całkiem obfity. "Nie mamy żadnych wątpliwości, że import węgla nie może stać się zagrożeniem dla polskiego węgla. Mamy coś więcej niż przeczucie, że nie zawsze jest to uczciwa konkurencja" - ocenił.
Wskazał, że w tej sytuacji trzeba zgodnie z prawem i zasadami użyć dostępnych narzędzi, by polski węgiel nie przegrywał z węglem importowanym - przynajmniej na polskim rynku. Zaznaczył, że np. w przypadku importu węgla rosyjskiego sprawa wymaga bardzo dobrego przygotowania m.in. prawnego "i ma swoje delikatne wątki".
"Na pewno znajdziemy jakiś sposób, aby nieuczciwa konkurencja tu nie zagrażała" - ocenił premier, zastrzegając że nie chodzi wyłącznie o dominujący w imporcie węgiel rosyjski. Zasygnalizował, że wymaga to bardzo dobrej koordynacji i współpracy wielu przedsiębiorstw z różnych branż, oprócz górnictwa, m.in. energetyki. Zaznaczył, że wsparcie dla polskiego węgla musi być wspólną strategią przedsiębiorstw z udziałem Skarbu Państwa.
Przywołując niedawny spór odnośnie zaangażowania PGE w inwestycję w Opolu szef rządu podkreślił, że w kontekście polskiego węgla trzeba brać pod uwagę skrzyżowanie interesów społecznych, w tym zatrudnienia, interesów energetycznych oraz ochrony zasobów.
Dziennikarze pytali premiera o trudną sytuację w Kompanii Węglowej, czy wszyscy pracownicy spółki mogą być spokojni o pracę. W ubiegłym roku firma straciła na sprzedaży węgla ponad 1 mld zł. Tydzień temu w części kopalń Kompanii wstrzymano na kilka dni wydobycie, by nie powiększać ilości niesprzedanego surowca zalegającego na zwałach. Choć nie potwierdza tego zarząd firmy, w ocenie związkowców możliwe są kolejne przestoje, które w konsekwencji mogą skutkować zamykaniem kopalń.
"Będziemy rozmawiali, później oczywiście z udziałem zarządu Kompanii Węglowej, o tym, co można doraźnie i szybko zrobić w Kompanii. Ale rozmawiamy także o strategii" - wskazał szef rządu, dodając, że nie jest to jeszcze moment, w którym "można się uspokajać".
"Z całą pewnością będziemy robili wszystko, aby koszty społeczne naprawy sytuacji w Kompanii nie były duże. Musimy mieć w ręku uzgodniony ze stroną społeczną plan i wtedy będziemy mogli powiedzieć wszystkim zainteresowanym, na ile te zmiany będą bezpieczne dla wszystkich" - powiedział premier.
Zapowiedział też, że strony będą szukały rozwiązań, które "nie są kosztowne ponad miarę". Zadeklarował, że również w tym kontekście - miejsc pracy - ważna jest rola energetyki opartej na węglu. "Nikt nie będzie dopłacał bez końca do żadnego nośnika energii, ale bezpieczeństwo energetyczne i pewne bezpieczeństwo społeczne każe nam szukać rozwiązań, które nie są czystym brutalnym rynkiem" - dodał szef rządu.
Pytany, dlaczego w poniedziałkowym spotkaniu ze związkami nie brali udziału członkowie rządu odpowiedzialni za gospodarkę i górnictwo Donald Tusk wyjaśnił, że było to przedmiotem umowy z wicepremierem Januszem Piechocińskim i jego zastępcami. Wskazał, że chciał sam porozmawiać ze związkowcami. "Czasami taka rozmowa daje więcej informacji, więcej możliwości" - uznał. Zapewnił, że zarówno Piechociński, jak i wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz wezmą udział we wtorkowym "szczycie węglowym".
W poniedziałkowym spotkaniu ze związkami z ramienia rządu, prócz premiera, uczestniczyli m.in. szef kancelarii premiera Jacek Cichocki i rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. Stronę społeczną reprezentowali m.in. przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski oraz lider Sierpnia 80 Bogusław Ziętek.
Szef górniczej Solidarności oraz struktury tego związku w Kompanii Węglowej Jarosław Grzesik mówił po spotkaniu z premierem, że trudno na razie oceniać efekt tej rozmowy. Zastrzegł, że Donald Tusk - oprócz kilkunastominutowego wystąpienia - przede wszystkim słuchał związkowców, którzy głównie powtarzali to, co przedstawicielom rządu mówią o sytuacji w branży od wielu miesięcy.
Według relacji Grzesika, szef rządu zapowiedział, że po wtorkowym "szczycie węglowym" będzie potrzebował jeszcze ok. 10 dni, aby przygotować się do odpowiedzi na pytania i postulaty strony społecznej. Grzesik zaznaczył też, że termin ten upłynie przed zapowiadaną na 19 maja demonstracją górników w Warszawie; na razie przygotowania do niej trwają.
Skomentuj artykuł