10 tys. zgłoszeń od wierzycieli Amber Gold
Mniej więcej 7 tys. osób, głównie pokrzywdzonych, przesłuchano już w śledztwie dot. spółki Amber Gold prowadzonym przez łódzką prokuraturę okręgową. Dotąd do śledczych zgłosiło się ponad 10 tys. osób pokrzywdzonych, którym spółka jest winna ok. 500 mln zł.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi - po decyzji prokuratora generalnego - wraz z ABW prowadzi dwa śledztwa związane z Amber Gold, przejęte z gdańskiej prokuratury. Chodzi o główne śledztwo przeciwko prezesowi Amber Gold oraz postępowanie dotyczące Portu Lotniczego w Gdańsku i OLT Express.
Jak powiedział w piątek PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, do śledczych zgłosiło się już ponad 10 tys. osób poszkodowanych, którym spółka jest winna mniej więcej 500 mln zł; wciąż wpływają jednak kolejne doniesienia o popełnieniu przestępstwa.
Dotąd przesłuchano już ok. 7 tys. świadków, w tym głównie pokrzywdzonych, ale także pracowników centrali Amber Gold i oddziałów firmy oraz przedstawicieli m.in. Komisji Nadzoru Finansowego, NBP, banków do których wpływały pieniądze z lokat Amber Gold oraz pośredników, którzy działali w imieniu tej spółki zanim stworzyła własną sieć placówek.
Prokuratura zdecydowała o przekazaniu syndykowi Amber Gold 1 mln zł w gotówce i 57 kg złota, wycenionego na ponad 9,3 mln zł, które zabezpieczono w ramach śledztwa.
Śledczy nadal ustalają źródła finansowania spółki - skąd pochodziły środki będące podstawą do rozpoczęcia działalności Amber Gold, jakie spółka miała dochody i jak wydawała pieniądze. Badane są przepływy finansowe związane z poszczególnymi transakcjami i inwestycjami; trwają analizy dotyczące ponad 230 rachunków bankowych.
Zdaniem prokuratury Amber Gold - wbrew przyjętym na siebie zobowiązaniom wynikającym z umów z klientami i wydawanym certyfikatom, które - jak się okazało - były bez pokrycia - tylko znikomą część środków z lokat przeznaczała na zakup kruszców. Lokaty - w ocenie śledczych - nie miały faktycznie zabezpieczeń. Pierwsze umowy z klientami zawierano już latem 2009 roku, ale pierwszy niewielki zakup złota, za kwotę zaledwie 4 tys. zł, nastąpił dopiero w grudniu 2009 roku.
Ustalono też, że 700 mln zł z lokat trafiło na rachunki w dwóch bankach, z których ok. 500 mln zł szybko zostało przelane na inne cele, niemające związku z lokatami - głównie do spółek grupy OLT i na wydatki związane z działalnością Amber Gold, tj. wynagrodzenia, ZUS, usługi reklamowe.
Z dotychczasowych analiz śledczych wynika, że ok. 250 mln zł z pozyskanych lokat zostało wydanych na finansowanie spółek OLT, 40 mln pochłonęły zakupy nieruchomości, 12 mln zł opłaty za wynajem nieruchomości, a na reklamę Amber Gold wydała ponad 27 mln zł. Kolejne wydatki spółki to darowizny m.in. na rzecz zoo czy sponsorowanie filmu. Ok. 4 mln zł wydano na zarządzanie kompleksem biurowym w Warszawie, 5 mln zł na wyposażenie wnętrz, zakup samochodów - 15,5 mln zł, a zakup komputerów i oprogramowania pochłonął ponad 5,5 mln zł.
Według prokuratury aż 26,8 mln zł wynosiły wynagrodzenia za pracę oraz z tytułu zleceń wypłacone prezesowi spółki i jego żonie, a udzielone przez Amber Gold pożyczki (śledczy analizują ok. 4 tys. umów pożyczek) przekroczyły kwotę 10 mln zł.
Jedną z analizowanych przez prokuraturę transakcji jest sprzedaż przez spółkę Amber Gold niemieckiego towarzystwa lotniczego OLT Express Germany holenderskiemu inwestorowi Panta Holdings. Do sprzedaży doszło na początku sierpnia. Według mediów linie lotnicze mające cztery samoloty sprzedano za 1 euro, a szacowana obecnie wartość samolotów wynosi ok. 25 mln zł.
Prokuratura skierowała do różnych krajów wnioski o międzynarodową pomoc prawną, ale nie ujawnia szczegółów. Można spekulować, że wnioski trafiły m.in. do Niemiec i Holandii.
W sierpniu gdańska prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. łącznie siedem zarzutów, m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej, posłużenia się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu na kwotę 50 mln zł, a także zarzut oszustwa znacznej wartości; przyjęto, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swej działalności stałe źródło dochodu. Może mu grozić do 15 lat więzienia. Marcin P. przebywa w areszcie; na decyzję o przedłużeniu okresu aresztowania do 28 lutego 2013 r. wniósł zażalenie.
W październiku osiem zarzutów usłyszała także jego żona - Katarzyna. Jest ona podejrzana m.in. o naruszenia ustawy o rachunkowości. Zarzuty łączą się z funkcjonowaniem trzech spółek związanych z Amber Gold, w których pełniła ona funkcje prezesa lub wiceprezesa. Katarzyna P. nie przyznała się do zarzucanych czynów. Grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności; ma dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.
Śledztwo w sprawie Amber Gold jest przedłużone do 28 czerwca 2013 roku.
Łódzka prokuratura okręgowa bada także, czy mogło dojść do wyrządzenia szkody w mieniu portu lotniczego w Gdańsku w związku z rozliczeniami pomiędzy portem a spółką OLT Express (przewoźnika, w którym głównym inwestorem była firma Amber Gold). Śledztwo jest przedłużone do 12 marca przyszłego roku.
Zostało ono wszczęte po zawiadomieniu organizacji "Stop korupcji", która uważa, że syn szefa rządu Michał Tusk mógł działać na szkodę gdańskiego lotniska, pracując równocześnie dla OLT Express. W tym przypadku badana jest kwestia, czy mogło dojść do ujawnienia tajemnicy handlowej.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy.
Skomentuj artykuł