16 osób zginęło w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, do tej pory udało się zidentyfikować ciała 15 osób. 49 poszkodowanych nadal przebywa w szpitalach, 3 są w stanie ciężkim. W kraju trwa żałoba narodowa. Prezydent ogłosił dwudniową żałobę narodową, okoliczności tragedii wyjaśnia prokuratura i komisja.
Do czołowego zderzenia dwóch pociągów, w których jechało ok. 400 pasażerów, doszło w sobotę o godz. 20.57. Na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wschodnia - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa.
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk zapowiedział, że akcja poszukiwawcza na miejscu katastrofy potrwa do momentu, w którym służby zyskają pewność, że pod wrakami rozbitych pod Szczekocinami pociągów nikogo już nie ma. Ruch pociągów w miejscu katastrofy przywrócony zostanie prawdopodobnie około wtorku lub środy - poinformował Adam Młodawski - dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach, pod który podlega teren, gdzie doszło do zderzenia pociągów.
Ciągle nie jest znana tożsamość części ofiar śmiertelnych; według ostatnich informacji zidentyfikowano ciała piętnastu z nich. Wśród zidentyfikowanych ofiar śmiertelnych jest obywatelka USA i Rosji. - W kolejnej, wstępnej fazie identyfikacji, czyli na podstawie dokumentów (...) jest kolejnych kilka osób - poinformował w niedzielę szef MSW Jacek Cichocki.
Z kolei minister transportu Sławomir Nowak poinformował, że potwierdzona jest identyfikacji jednego z maszynistów z dwuosobowej załogi z PKP Intercity oraz potwierdzona tożsamość maszynisty z Interregio; wciąż oczekiwane jest potwierdzenie identyfikacji drugiego maszynisty z PKP Intercity.
W katastrofie rannych zostało 57 osób, które trafiły do 14 szpitali w trzech województwach: śląskim, małopolskim i świętokrzyskim. W niedzielę wieczorem w szpitalach przebywało nadal 51 poszkodowanych, w tym obywatele Ukrainy, Mołdawii i Czech. Troje rannych było w stanie ciężkim, ośmioro - w stanie średnim, a 16 - w stanie stabilnym.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował, że obecnie w szpitalach przebywają pacjenci głównie z urazami, złamaniami i obrażeniami wewnętrznymi. Zapewnił, że objęci są pomocą psychologiczną.
Bilans poszkodowanych może się zmienić, ponieważ osoby, które o własnych siłach oddaliły się z miejsca katastrofy, mogą odczuć niepokojące objawy i zgłosić się do szpitali w kolejnych dniach.
Minister transportu przedstawiając pierwsze przypuszczenia dotyczące przyczyn katastrofy stwierdził, że "wszystko wskazuje na to, że sprzęt techniczny w tym wypadku nie miał wpływu na katastrofę". Nowak poinformował, że zwrócił się do szefa Urzędu Transportu Kolejowego o wszczęcie nadzwyczajnej kontroli przestrzegania procedur bezpieczeństwa ruchu kolejowego na posterunkach, jak i przebadanie jakości wyszkolenia maszynistów.
Ministrowie zdrowia, transportu i spraw wewnętrznych towarzyszyli premierowi Donaldowi Tuskowi, który w nocy z soboty na niedzielę udał się na miejsce katastrofy. Szef rządu uznał, że była to najtragiczniejsza katastrofa od lat; ocenił, że służby uczestniczące w akcji ratunkowej działały szybko, sprawnie i z zaangażowaniem.
W niedzielę na miejsce zdarzenia pojechał także prezydent Bronisław Komorowski. Wieczorem Kancelaria Prezydenta poinformowała, że Bronisław Komorowski zdecydował o wprowadzeniu w dniach 5-6 marca żałoby narodowej na terenie całego kraju.
Śledztwo pod kątem sprowadzenia "katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach" prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Prokuratura zakłada dwie główne wersje śledcze - błąd ludzki lub awarię techniczną. Jeszcze nocą z soboty na niedzielę rozpoczęły się przesłuchania świadków.
Sprawę, niezależnie od działań prokuratury, bada także Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych. Minister transportu zapowiedział, w poniedziałek o godz. 11 zaplanowane ma kolejne spotkanie z przewodniczącym Komisji Tadeuszem Rysiem. "Omówimy postępy i ustalimy możliwy termin zakończenia prac" - powiedział Nowak.
Dla rodzin poszkodowanych została uruchomiona specjalna infolinia pod numerami: (32) 20 77 201 i (32) 20 77 202. Poszkodowani otrzymali także wsparcie psychologów z jednostek wojewódzkich Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.
Spółki PKP Intercity i Przewozy Regionalne zapowiedziały odszkodowania dla rannych i rodzin ofiar wypadku. Z kolei PZU uruchomił specjalny numer telefonu, pod którym poszkodowani i ich bliscy mogą uzyskać wszelkie informacje dotyczące odszkodowań przysługujących w związku z katastrofą.
W niedzielę wieczorem w efekcie katastrofy pociągi relacji Warszawa-Kraków były opóźnione ponad dwie godziny. Według zapowiedzi ruch na obu torach w miejscu wypadku może być wznowiony we wtorek po południu.
O modlitwę w intencji ofiar poprosili członkowie prezydium Konferencji Episkopatu Polski.
Wyrazy współczucia płynęły także z zagranicy. Kondolencje przekazali m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Słowacji Ivan Gaszparovicz, prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz i premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
Eksperci, z którymi w niedzielę rozmawiała PAP wskazywali m.in. na pogarszającą się infrastrukturę kolejową i wzrost liczby wypadków na kolei. Ekspert rynku kolejowego Piotr Kazimierowski zaznaczył jednak, że kolej w Polsce jest bezpieczna, m.in. dlatego, że pociągi jeżdżą wolno.
Prof. Katedry Transportu SGH w Warszawie Wojciech Paprocki zwrócił zaś uwagę, że za bezpieczeństwo ruchu kolejowego odpowiada Urząd Transportu Kolejowego, którego prezes został odwołany. "Mamy obecnie dwóch wiceprezesów, z których jeden jest pełniącym obowiązki. Śledzę w mediach relacje z katastrofy i nie zaobserwowałem, żeby UTK zajął (w niedzielę) w sprawie katastrofy stanowisko" - mówił Paprocki.
Specjalista w zakresie m.in. systemów transportowych, prof. Stanisław Krawiec z Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej powiedział z kolei, że jego ogólną refleksją w związku z tą katastrofą jest pogarszający się stan bezpieczeństwa infrastruktury kolejowej w skali całego kraju.
Na kolei są systemy zabezpieczające przed zderzeniem pociągów, ale technika może być zawodna; do katastrofy mógł się też przyczynić błąd człowieka - ocenił z kolei prof. Marek Sitarz, kierownik Katedry Transportu Szynowego Politechniki Śląskiej.
Prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych Rafał Milczarski powiedział zaś, że obawia się postępującej marginalizacji kolei.
Skomentuj artykuł