Bitwa o Kupieckie Domy Towarowe
Przed halą Kupieckich Domów Handlowych rozgrała się prawdziwa bitwa pomiędzy kupcami handlującymi w KDT a ochroną wynajetą przez komornika i policją. Podczas starć użyto gazu łzawiącego, kilkudziesiciu osobom trzeba było udzielić pomocy medycznej, 9 osób zostało przewiezionych do szpitala. Ostatecznie kupcy zostali wyparci przez odział prewencyjny policji.
Z końcem ubiegłego roku wygasła umowa dzierżawy hali, mimo to kupcy wciąż liczą, że miasto może się jeszcze wycofać z egzekucji komorniczej i można załatwić sprawę ugodowo. Ich zdaniem likwidacja stojącej w centrum Warszawy hali KDT spowoduje, że 2 tys. osób straci pracę, a do miejskiej kasy przestanie wpływać 6 mln zł rocznie z tytułu podatków.
Przedstawiciele miasta wielokrotnie mówili, że hala KDT musi zniknąć ze względu na plany inwestycyjne stolicy. W 2010 r. mają rozpocząć się tu prace związane z budową drugiej linii metra, a następnie - Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
W marcu wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak zaproponował kupcom osiem nowych lokalizacji, w których mógłby powstać nowy obiekt handlowy spółki KDT. Kupcy wybrali działkę przy ul. Okopowej i upoważnili zarząd spółki do wzięcia udziału w przetargu, ale ten nadal nie został ogłoszony. Ma to nastąpić na jesieni. Na Pl. Defilad chcą pozostać do czasu wybudowania nowego domu towarowego, czyli do 2012 roku.
Policja odblokowała stołeczną ulicę Marszałkowską, zablokowaną przez kupców z pobliskiej hali Kupieckich Domów Towarowych. Kupcy wyszli na ulicę, kiedy do hali weszła policja z komornikiem. Funkcjonariusze użyli m.in. armatki wodnej.
Protestujący skarżą się na brutalność policji. Twierdzą, że wielu z nich zostało rannych.
Tymczasem warszawski Ratusz zapowiada skierowanie do prokuratury zawiadomienia o naruszeniu nietykalności cielesnej urzędników oraz funkcjonariuszy straży miejskiej.
Rzecznik Tomasz Andryszczyk powiedział, że jest już kilka potwierdzonych przypadków pobić. Jedna ze strażniczek miejskich, w którą rzucono szklaną butelką, trafiła do szpitala. Władze Warszawy nagrywają zdarzenia i zbierają materiał, które posłużą jako dowody w sądzie. Tomasz Andryszczyk podkreśla, że nie może być tak, że funkcjonariusz publiczny czy strażnik miejski jest traktowany tak, jak ma to miejsce pod halą KDT.
Prawo i Sprawiedliwość wzywa prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz do negocjacji z kupcami.
Posłowie zapowiedzieli też, że zwrócą się do prokuratury o zbadanie czy interweniująca na Placu Defilad firma ochroniarska nie nadużyła uprawnień.
Policja wkroczyła do stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych, której egzekucji miał dokonać we wtorek komornik. W hali pozostała grupa kupców, którzy zabarykadowali się w biurach zarządu - powiedział PAP reprezentujący KDT Damian Grabiński.
Tymczasem inni kupcy z KDT zablokowali ruch na ulicy Marszałkowskiej w kierunku południowym.
Zawiadomienia do prokuratury zapowiada stołeczny Ratusz. Doszło do naruszenia nietykalności cielesnej kilku strażników miejskich i urzędników - powiedział PAP rzecznik Ratusza Tomasz Andryszczyk.
Jego zdaniem kupcy zachowują się agresywnie w stosunku do strażników miejskich i urzędników, którzy są funkcjonariuszami publicznymi. "Do szpitala trafili dwaj strażnicy miejscy. Jeden z nich został raniony butelką w głowę" - powiedział Andryszczyk.
Koordynator mazowieckiego pogotowia ratunkowego Marek Niemirski poinformował PAP, że obecnie 9 osób zostało przewiezionych do stołecznych szpitali z powodu opażeń, omdleń, urazów głowy i zaburzeń rytmu serca.
Przed halą obecnych jest sześć zespołów ratowniczych udzielających pomocy poszkodowanym.
Komornik, który ma dokonać egzekucji w stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych wezwał na miejsce policję. Oddział policjantów z wydziału prewencji w pełnym rynsztunku stanął naprzeciw zgromadzonych pod halą kupców.
Jak powiedział PAP Marcin Ochmański z wydziału prasowego stołecznego ratusza, że policję wezwał komornik, by oddzielić "agresywnie zachowujących się kupców od służb dokonujących egzekucji komorniczej".
Koordynator mazowieckiego pogotowia ratunkowego Marek Niemirski poinformował PAP, że przed halą KDT są obecne cztery zespoły medyczne, w razie potrzeby przyjeżdżają także dodatkowe karetki.
"Na razie nie stwierdzono poważnych przypadków. Pomoc udzielana jest głównie osobom z podrażnieniami spojówek i wzrostem ciśnienia tętniczego. W razie potrzeby przygotowane są szpitale przy ul. Lindleya i przy ul. Stępińskiej" - podkreślił Niemierski.
Z informacji PAP wynika, że do tej pory do szpitali trafiło kilku kupców z problemami kardiologicznymi.
Wynajęci przez komornika ochroniarze podjęli kolejną próbę wdarcia się do stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych. Ochroniarze mają maski gazowe, zabarykadowani wewnątrz kupcy bronią się strumieniami wody z gaśnic, w stronę ochroniarzy lecą też butelki.
Za każdym razem używano gazu łzawiącego. Kupcy oskarżają o jego użycie ochroniarzy. Z powodu działania gazu kilku osobom trzeba było udzielić pomocy medycznej. Reprezentujący KDT Damian Grabiński powiedział PAP, że w hali odcięto dopływ wody, której kupcy używali do obrony przed ochroniarzami. Jak dodał, kupcy zamierzają zwrócić się o interwencję do wojewody mazowieckiego.
Po ponad godzinie od oficjalnego rozpoczęcia egzekucji komornik nadal nie wkroczył do stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych. Wezwał przez megafon znajdujących się wewnątrz kupców do dobrowolnego opuszczenia hali.
Wcześniej wynajęci przez komornika ochroniarze sforsowali kolejne drzwi do hali. W miejscu tym znów użyto gazu łzawiącego, co najmniej dwóch ochroniarzy zostało poszkodowanych i przeniesionych do czekających w pobliżu karetek. Ochrona nie weszła do środka.
Komornik na razie nie wkroczył do stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych. W czasie próby sforsowania zamkniętych drzwi doszło do przepychanek, kilka osób zostało poszkodowanych w wyniku użycia gazu łzawiącego.
Jeden z kupców powiedział PAP, że wszystko wskazuje na to, iż pojemniki z gazem wnieśli środka wkraczający ochroniarze. Reprezentujący KDT Damian Grabiński dodał, że kupcy z pewnością "nie użyliby gazu przeciwko sobie".
Z kolei Marcin Ochmański z wydziału prasowego stołecznego ratusza stwierdził, że ochrona na pewno nie użyła gazu, podkreślił, że ochroniarze wkraczali do środka bez masek.
Cały teren wokół hali jest ogrodzony, ochrona nikogo nie przepuszcza.
Rzecznik Komendy Stołecznej policji nadkom. Marcin Szyndler powiedział PAP, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, policja podejmie interwencję. Podkreślił, że trwająca w hali KDT interwencja jest wyłącznie działaniem komornika i zaangażowanej przez niego agencji ochrony.
"To nie jest nasze działanie, tylko egzekucja komornicza w oparciu o przepisy prawa. Komornik do tych działań zaangażował agencję ochrony i działają. Kilku policjantów obecnych na miejscu stanowi osobistą asystę komornika przy wykonywaniu czynności komorniczych" - powiedział PAP Szyndler.
Gazu łzawiącego i strumieni wody użyto podczas próby wkroczenia komornika do stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych. Z hali wyszło też kilka osób z objawami działania gazu, trafiły do obecnych na miejscu karetek. Gdy towarzyszący komornikowi ochroniarze sforsowali zamknięte drzwi, wewnątrz użyto gazu łzawiącego. Ochroniarze się wtedy wycofali. W hali znajdowała się część kupców, którzy spędzili tam noc i zabarykadowali wejścia. W czasie zajścia domagali się interwencji policji.
Komornik usiłuje wkroczyć do stołecznej hali Kupieckich Domów Towarowych. Duża grupa kupców zabarykadowała się na noc w hali, rano komornik zastał pozamykane wejścia. W czasie prób ich otwarcia doszło do przepychanek kupców z towarzyszącą komornikowi ochroną, wewnątrz hali rozpylono gaz łzawiący, ochroniarze, którzy weszli do budynku musieli z niego wyjść.
Cały teren wokół hali został ogrodzony, policja nie przepuszcza nikogo, kto chce się dostać do hali.
Z końcem ubiegłego roku wygasła umowa dzierżawy hali. Kupcy mieli czas na opuszczenie hali do 18 lipca, ale nie przerwali handlu.


Skomentuj artykuł