Bochwic i Bieszczad wystąpili z REM

KAI / PAP / psd

Dziennikarze Teresa Bochwic i Tomasz Bieszczad wystąpili z Rady Etyki Mediów. Zarzucają Radzie brak "obiektywizmu i merytorycznej symetrii" między krytykowaniem mediów z "głównego nurtu" i mediów spoza niego.

- Jeśli już Rada formułuje negatywne stanowisko pod adresem mediów z tzw. "głównego nurtu", chodzi zazwyczaj o drobne uchybienia, a krytyka jest oględna. Można odnieść wrażenie, że REM nie chce zadzierać z gigantami rynku, za to chętnie porywa się na media opozycyjne lub niszowe (bo to nic nie kosztuje) - napisali w oświadczeniu.

- Nie spotkaliśmy się z pozytywną reakcją na nasze próby wydania oświadczenia, w którym Rada odniosłaby się np. do roli, jaką duże media odegrały w atakach na byłego Prezydenta RP - co naszym zdaniem przyczyniłoby się do poprawy medialnego klimatu w Polsce - podkreślili Bochwic i Bieszczad. Ich zdaniem część oświadczeń Rady z minionego półrocza skupia się na ogólnych wezwaniach - "żeby było lepiej".

Według nich w samej Radzie źle funkcjonuje system ustalania wspólnego stanowiska. - Wyrażane w mailach lub na zebraniach stanowiska i opinie, niezgodne z linią obraną przez Zarząd, nie były brane pod uwagę i nie miały szans, by stać się elementem choćby wewnętrznej dyskusji - napisali w oświadczeniu Bochwic i Bieszczad.

W sobotę REM ogłosiła, że publikacje "Gazety Polskiej" i "Naszego Dziennika" o tym, jakoby oficer BOR Jacek Surówka, który zginął w katastrofie smoleńskiej dzwonił do żony po rozbiciu się samolotu, naruszyły podstawową zasadę rzetelnego dziennikarstwa tj. zasadę prawdy. Jak napisała w oświadczeniu Rada, zawierają "nieudokumentowane, sensacyjne hipotezy dotyczące rzekomych zdarzeń na lotniku po katastrofie".

- Nie ma żadnych danych potwierdzających tę hipotezę, zatem autorzy publikacji naruszyli podstawową zasadę rzetelnego dziennikarstwa, tj. zasadę prawdy. Kłamliwe artykuły naruszają także inne zasady zapisane w Karcie Etycznej Mediów: zasadę uczciwości, szacunku i tolerancji, która nakazuje liczyć się z wrażliwością osób będących bohaterami publikacji medialnych oraz zasadę kierowania się dobrem odbiorcy - napisano w oświadczeniu REM.

W opinii REM dobro odbiorcy zostało przez "Gazetę Polska" i "Nasz Dziennik" "szczególnie wystawione na szwank, gdyż nieprawdziwe publikacje o katastrofie jątrzą świadomość nie tylko rodzin ofiar, ale wszystkich odbiorców, podsycają złe emocje, rodzą podejrzliwość i odruchy nienawiści". REM uważa "tego rodzaju dziennikarstwo za wyjątkowo naganne i szkodliwe społecznie".

Rada wydała tę opinię, odpowiadając na prośbę prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyny Mokrosińskiej.

- Problem w tym, że dziennikarze 'GP" podali informację o telefonie oficera BOR jako niesprawdzoną hipotezę jednego z informatorów, przeciwstawiając jej wypowiedź brata funkcjonariusza. Za to "Nasz Dziennik" pisze dzisiaj, że nigdy nie opublikował ani jednego artykułu dotyczącego oficera BOR Jacka Surówki. "Nasz Dziennik" dodaje, że takiej publikacji nigdy nie było, a szefowa Rady Magdalena Bajer sfabrykowała oskarżenie. Według gazety zarzuty świadczą o skrajnej nierzetelności REM - napisał Wyrostkiewicz w oświadczeniu, udostępnionym PAP w poniedziałek.

- W Polsce brakuje niezależnych mediów i odważnych dziennikarzy. Ukształtował się krąg wzajemnej adoracji, który REM próbuje cementować swoimi oświadczeniami - ocenił Wyrostkiewicz.

 

Tekst oświadczenia Teresy Bochwic i Tomasza Bieszczada:

OŚWIADCZENIE

My, niżej podpisani (Teresa Bochwic, Tomasz Bieszczad) postanowiliśmy wystąpić z Rady Etyki Mediów i zakończyć nasz udział w jej pracach z dniem dzisiejszym.

Od wielu miesięcy niepokoi nas brak obiektywizmu i merytorycznej symetrii w opiniach Rady (wyrażanych poprzez kolejne oświadczenia, a także w czasie comiesięcznych spotkań i drogą mailowych konsultacji). Jeśli już Rada formułuje negatywne stanowisko pod adresem mediów z tzw. „głównego nurtu”, chodzi zazwyczaj o drobne uchybienia, a krytyka jest oględna. Można odnieść wrażenie, że REM nie chce zadzierać z gigantami rynku, za to chętnie porywa się na media opozycyjne lub niszowe (bo to nic nie kosztuje). Część oświadczeń z minionego półrocza skupia się na ogólnych wezwaniach – „żeby było lepiej”.

Nie spotkaliśmy się natomiast z pozytywną reakcją na nasze próby wydania oświadczenia, w którym Rada odniosłaby się np. do roli, jaką duże media odegrały w atakach na byłego Prezydenta RP – co naszym zdaniem przyczyniłoby się do poprawy medialnego klimatu w Polsce.

Również w łonie samej Rady źle funkcjonuje system ustalania wspólnego stanowiska REM. Wyrażane w mailach lub na zebraniach stanowiska i opinie, niezgodne z linią obraną przez Zarząd, nie były brane pod uwagę i nie miały szans, by stać się elementem choćby wewnętrznej dyskusji.

Uznajemy zatem, że nie ma sensu dłużej uczestniczyć w pozorach pluralizmu i kończymy nasz udział w Radzie Etyki Mediów (której obecna kadencja kończy się w listopadzie br).

TERESA BOCHWIC, TOMASZ BIESZCZAD

17 października 2010

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bochwic i Bieszczad wystąpili z REM
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.