"Chcemy wzmocnienia NATO na Wschodzie"
Polska będzie domagać się wzmocnienia wschodniej flanki NATO - powiedział w piątek prezydent Bronisław Komorowski z okazji święta Wojska Polskiego. Obchodom w stolicy towarzyszyła największa od kilku lat defilada.
Uroczystości wojskowe odbywały się w całym kraju. W Warszawie paradę, która w południe przeszła al. Ujazdowskimi, obejrzały tłumy widzów. Prócz pary prezydenckiej na trybunie honorowej byli m.in. premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Ewa Kopacz oraz szefowie MON i BBN Tomasz Siemoniak i Stanisław Koziej.
W przemówieniu prezydent Komorowski nawiązał do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, który - jego zdaniem - pokazał, że nie wszystkie narody Europy mogą żyć bezpiecznie. "W dniu święta Wojska Polskiego przypominamy, że wolność nie jest dana raz na zawsze, że trzeba ją stale chronić, umacniać, trzeba ją cenić; że jesteśmy odpowiedzialni za siłę niepodległego państwa polskiego, za jego armię; jesteśmy współodpowiedzialni za siłę Sojuszu Północnoatlantyckiego" - podkreślił zwierzchnik sił zbrojnych.
Prezydent zapowiedział, że Polska będzie dalej domagać się wzmocnienia wschodniej flanki NATO przez obecność żołnierzy z innych krajów i wysunięte bazy sprzętu. Zwrócił uwagę na konieczność wyciągnięcia wniosków w zakresie planowania obrony kolektywnej, intensywności ćwiczeń, zdolności i poziomu gotowości sił reagowania, a także rozbudowy infrastruktury do przyjęcia sojuszniczego wsparcia na wypadek zagrożenia.
Komorowski zapowiedział też, że podczas wrześniowego szczytu NATO w Newport w Walii Polska będzie chciała podnieść problem wydatków obronnych. "Nie może być dalej tak, że nasz potężny sąsiad na wschodzie od ośmiu lat zwiększa finansowanie własnego uzbrojenia, a NATO je obniża. My Polacy także powinniśmy ponownie uzyskać zalecane przez Sojusz finansowanie systemu obronnego na poziomie całych 2 proc. PKB" - powiedział.
Prezydent zaznaczył, że Polska chce pokoju i dobrych relacji ze wszystkim sąsiadami, także z Rosją. "Ale też chcemy bezpieczeństwa. Musimy więc być gotowi do obrony Rzeczypospolitej, bo nic tak nie zachęca potencjalnego agresora, jak słabość upatrzonej ofiary. Bo nic tak nie zniechęca potencjalnego agresora jak silne państwo i odważne społeczeństwo" - powiedział.
W defiladzie wzięło udział ok. 1,2 tys. żołnierzy (z czego prawie 800 maszerowało) i ponad 120 pojazdów, a ponad głowami zgromadzonych przeleciało ponad 50 samolotów i śmigłowców. Defilowali nie tylko Polacy, ale także szkolący się w Polsce Amerykanie i Kanadyjczycy.
Do wieczora uzbrojenie i sprzęt wojskowy polskich sił zbrojnych będzie można oglądać w okolicach Łazienek. Na Agrykoli wojsko przygotowało festyn żołnierski, a wzdłuż ulic Myśliwieckiej i Szwoleżerów - wystawę ciężkich pojazdów.
Przed południem na dziedzińcu Belwederu prezydent wręczył wojskowym ordery. Awansował także 13 oficerów na stopnie generalskie i admiralskie, m.in. szefa Sztabu Generalnego WP Mieczysława Gocuła, który został "czterogwiazdkowym" generałem.
Awans na generała broni odebrał dowódca 2. Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie gen. dyw. Janusz Adamczak, który - jak dowiedziała się PAP - niedługo obejmie wysokie stanowisko w strukturach NATO. Trzech oficerów odebrało awanse na stopień generała dywizji, siedmiu - na generała brygady, a jeden - na kontradmirała.
Na tej uroczystości prezydent podkreślił, że modernizacja wojska to nie tylko inwestycje w technikę, ale i zdobywanie i utrzymywanie wiedzy. Awansowanym generałom Komorowski przypomniał, że "żołnierz i armia jako całość ma święte prawo być dobrze dowodzonym".
Zwierzchnik sił zbrojnych rano wziął też udział w mszy św. za Ojczyznę i Wojsko Polskie w katedrze polowej. Złożył kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza oraz przed dwoma warszawskimi pomnikami marszałka Józefa Piłsudskiego, który był Naczelnym Wodzem podczas wojny polsko-bolszewickiej i bitwy warszawskiej 1920 r., na pamiątkę której obchodzone jest święto Wojska Polskiego.
Skomentuj artykuł