Chiny i USA to tylko rywale, a nie wrogowie
Chiny i USA zdają sobie sprawę, że konflikt między nimi byłby destrukcyjny dla obu stron; Chiny są dla USA rywalem, ale nie wrogiem ideologicznym jakim był ZSRR - mówił prof. Zbigniew Brzeziński. Przekonywał też, że konieczne są mocne więzi między USA a UE.
Czwartkowe spotkanie z prof. Zbigniewem Brzezińskim w Pałacu Prezydenckim zostało zorganizowane w ramach obchodów Święta Wolności, które przypada 4 czerwca w rocznicę wyborów 1989 r., a także w ramach cyklu debat "Idee Nowego Wieku".
Zdaniem Brzezińskiego wiek XX był najprawdopodobniej ostatnim wiekiem, w którym hegemonia państw była ustalana poprzez starcie zbrojne. "Nie przewiduję w najbliższych dekadach tego rodzaju konfliktu. Szczególnie, że w międzyczasie doszło do powstania głębokich powiązań pomiędzy głównymi kandydatami do tego rodzaju starcia. Mam na myśli ten wyjątkowo skomplikowany stosunek pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi" - powiedział.
Jak mówił, oba te kraje zdają sobie bowiem sprawę, że tego rodzaju konflikt byłby dla obu stron destrukcyjny, a także mają świadomość, że gospodarcze zależności między mini są na tyle silne, że ostateczny zwycięzca tego typu starcia miałby bardzo duże trudności z odbudową, jeśli w ogóle byłby w stanie tego dokonać.
"Dlatego tego typu rozwiązania (zbrojne) są już obecnie wykluczone, mimo że zbrojenia w celu uniknięcia przewagi jednej strony nad drugą są konieczne" - powiedział Brzeziński.
Jego zdaniem obecnie głównym zagadnieniem w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego są różnego rodzaju nieprzewidziane rozruchy i niepokoje związane z "politycznym przebudzeniem" społeczeństw w różnych częściach świata. Również w tym kontekście - podkreślił - szalenie ważne jest utrzymanie równowagi i rozwagi w stosunkach amerykańsko-chińskich.
Według niego opanowanie "niepewności światowej, chaosu światowego będzie wymagać równowagi i poważnego traktowania stosunków amerykańsko-chińskich przez obie strony na podstawie partnerstwa, ale opartego nie na ideologii, ale na historycznej konieczności".
"To jest coś nowego i obie strony zdają sobie z tego sprawę i w tym kierunku zmierzają" - dodał. Jak zaznaczył, Chiny są dla USA rywalem, ale nie są wrogiem ideologicznym tak, jak to miało miejsce w przypadku ZSRR. "Nie są wrogiem fanatycznie przekonanym o tym, że oni zwyciężą a nas wykończą" - powiedział.
Brzeziński przekonywał ponadto, że koncepcja prezydenta USA Baracka Obamy stworzenia głębokich powiązań handlowych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a UE ma nie tylko charakter gospodarczy, ale i strategiczny.
"To jest w zasadzie koncepcja strategiczna, by powiązać Stany Zjednoczone z Europą w taki sposób, by utrzymanie równowagi światowej - z Chinami przede wszystkim, ale też ogólnie z Azją - było możliwe, a przewaga była w rękach Zachodu przez następne kilkadziesiąt lat" - powiedział.
Według Brzezińskiego zbudowanie tego rodzaju powiązań pomiędzy USA a UE będzie procesem trudnym, długotrwałym, wymagającym licznych konsultacji, ale jest zadaniem możliwym do wykonania, a z historycznego punktu widzenia także koniecznym.
Brzeziński zaznaczył, że jest zwolennikiem tworzenia koncepcji Europy środkowo - północnej, co oznaczałoby bliższą współpracę Polski i Niemiec, a także krajów bałtyckich i skandynawskich.
Mówił też o potrzebie stworzenia wizji historyczno-politycznej Europy. "Nie ma poczucia europejskości. Przekonania, że jest coś większego niż naród. Ten proces, jeśli pójdzie w dobrym kierunku, będzie prawdopodobnie bardzo powolny" - ocenił.
Jak dodał Unia Europejska nie jest odpowiednikiem Stanów Zjednoczonych, bo między krajami Europy występują różniące językowe, kulturowe i historyczne. Jego zdaniem we wszystkich krajach UE widać "brak wizji politycznej", czego efektem jest brak krzewienia poczucia europejskości wśród obywateli tych krajów.
Brzeziński odniósł się też do sytuacji w Rosji oceniając, że "obecny reżim idzie w kierunku nacjonalistycznym i nostalgicznym". Jak wyjaśnił dostrzega myślenie o Rosji jako o państwie, które będzie "jednym z trzech czołowych państw na świecie". "Ta perspektywa prawdopodobnie się nie zmieni" - dodał.
Zaznaczył równocześnie, że w Rosji powstaje nowa rzeczywistość społeczno-polityczna i wytwarza się nowa klasa średnia, która czuje się "bardziej integralnie powiązana ze światem" i "podchodzi do władzy z pewnym dystansem".
Skomentuj artykuł