"Czego boi się Donald Tusk?"
Klub Lewicy domaga się, aby jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejmu doszło do głosowania nad wnioskiem o powołanie komisji śledczej do zbadania tzw. afery hazardowej. Czego PO boi się w sprawie afery hazardowej? - pytali w środę politycy Lewicy: Grzegorz Napieralski, Jolanta Szymanek-Deresz i Bartosz Arłukowicz.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział w środę, że wniosek Lewicy o powołanie komisji śledczej do zbadania tzw. afery hazardowej skieruje do zaopiniowania pod względem prawnym. Poinformował też, że odbędą się w tej sprawie konsultacje z klubami parlamentarnymi.
Zdaniem Napieralskiego, marszałek Sejmu "pozwolił sobie na nadużycie" nie wprowadzając do porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu punktu dotyczącego wniosku o powołanie komisji śledczej. - Czego boi się pan marszałek Komorowski? Czego boi się Donald Tusk? Czego boi się PO w powołaniu komisji śledczej? - pytał polityk Sojuszu na środowej konferencji prasowej. Chciał wiedzieć też dlaczego Tusk "chroni siebie jako premiera, zrzucając kolejne osoby z sań".
Szymanek-Deresz powiedziała, że sprzeciw PO wobec powołania komisji śledczej, to "niekonsekwencja i złamanie reguł". - Jeśli PO nie chce dopuścić do powołania komisji śledczej, to znaczy, że chce ukryć to wszystko co wiąże się z dzisiaj nazywaną aferą hazardową - uważa posłanka Lewicy. - Co zatem kryje się jeszcze w okolicznościach towarzyszących wprowadzaniu zapisu o dopłatach dla prowadzących gry losowe? - pytała.
Arłukowicz podkreślił, że Lewica "kategorycznie żąda", by jeszcze podczas tego posiedzenia Sejmu odbyło się głosowanie w sprawie powołania komisji śledczej. - Żądamy, aby pan marszałek dotrzymał zasad regulaminu i przegłosował wniosek złożony przez klub Lewicy. Apelujemy do pana marszałka, do pana premiera, by nie bali się prawdy - mówił Arłukowicz.
Przekonywał, że komisja śledcza dotycząca tzw. afery hazardowej "będzie przełomem". - Wiem, że będzie pracowała krótko, szybko i dobrze, a gwarancją dobrej pracy jest to, że jej szefem nie będzie Karpiniuk - powiedział poseł Lewicy (chodzi o krytykowanego przez opozycję szefa sejmowej komisji śledczej ds. nacisków Sebastiana Karpiniuka z PO).
Lewica chce również, by posłowie zajęli się ustaleniem zakresu odpowiedzialności osób, których obowiązkiem było zapewnienie właściwego przygotowania projektu ustawy i zagwarantowanie ochrony interesów ekonomicznych państwa. Komisja miałaby także zbadać działania instytucji państwowych w związku z ujawnieniem nieprawidłowości w procesie tworzenia ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Lewica postuluje ponadto we wniosku, by posłowie ustalili źródła ujawnienia tajemnicy państwowej - zarówno ze strony CBA - jak i członków rządu, dotyczącej czynności CBA w sprawie nieprawidłowości przy pracach nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych.
Zdaniem Napieralskiego, na czele komisji powinien stanąć "ktoś z opozycji". "Na czele komisji nie może stanąć nikt z PO, bo wtedy byłaby zachwiana równowaga i byłoby podejrzenie, że jest manipulacja pracami tej komisji" - powiedział lider SLD.
- Miało być inaczej, miało być profesjonalnie, a przede wszystkim uczciwie w rządzeniu państwem. Tak obiecała PO w ostatniej kampanii wyborczej, a jak jest - widzimy: na zapleczu PO, w pobliżu Donalda Tuska działy się rzeczy, które dają do myślenia. Działy się rzeczy, które nasuwają pytanie, czy doszło do największej afery po 1989 r., czy faktycznie uszczuplono budżet o pół miliarda rocznie i jaka była cena za takie manipulacje przy ustawie - mówił Napieralski.
Jak dodał, PO "obiecała również standardy, że jeśli coś takiego pojawi się na zapleczu tej partii, to PO będzie reagować w sposób zdecydowany i szybki". - Ale tak się nie dzieje - ocenił szef SLD.
Skomentuj artykuł