Ewa Błasik żąda usunięcia danych z sekcji męża
Usunięcia ze stron internetowych Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego dokumentacji z sekcji zwłok gen. Andrzeja Błasika domaga się w piśmie skierowanym do przewodniczącej MAK Tatiany Anodiny adwokat żony generała Ewy Błasik.
Przypomniał, że dokument ten - podobnie jak inne materiały z sekcji zwłok ofiar katastrofy - są w związku z toczącym się w Polsce śledztwem, objęte tajemnicą i traktowane jako dokumenty niejawne. Kownacki wyjaśnił, że ma to chronić uczucia bliskich osób, które zginęły.
"Nie było i nie ma podstaw faktycznych ani prawnych, aby ujawnić tak szczegółowe informacje dotyczące sekcji zwłok. Są one jedynie pożywką dla mediów w Polsce i na świecie oraz przyczyną bólu i cierpienia dla najbliższych śp. generała" - napisał mecenas. Dodał, że tego typu działania "uwłaczają godności osoby zmarłej".
"Państwo Rosyjskie, którego też Pani jest obywatelem, powinno kierować się szczególną ostrożnością i wyczuciem, zwłaszcza iż polski dowódca wraz z 95 innymi osobami zginął nieopodal na ziemi, która przed 70 latami decyzją władz Związku Radzieckiego – poprzednika prawnego Federacji Rosyjskiej – stała się miejscem kaźni polskich oficerów" - zwrócił się do Anodiny Kownacki.
- Wierzę, że powyższy list będzie powodem niezwłocznego usunięcia ekspertyzy sądowo-medycznej ze stron MAK - dodał.
Ekspertyzę zamieszczono na stronie MAK 12 stycznia, tuż po upublicznieniu przez rosyjską komisję jej raportu końcowego dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej. Na zorganizowanej z tej okazji konferencji podano, że jedną z przyczyn tragedii było naruszenie zasady tzw. sterylności kabiny. Przedstawiciele MAK zwracali uwagę na to, że w kabinie pilotów obecny był gen. Błasik - dowódca Sił Powietrznych RP. Poinformowali również, że w jego krwi wykryto obecność 0,6 promila alkoholu.
Taką praktykę MAK skrytykował m.in. szef MSWiA Jerzy Miller, kierujący polską komisją badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego. Według niego Błasik był pasażerem, a nie członkiem załogi samolotu i MAK nie miał prawa umieszczać danych o nim w swoim raporcie.
Skomentuj artykuł