Gdzie Kościół i lewica mogą się spotkać?
Szukajmy odpowiedzi, gdzie Kościół i lewica mogą się spotkać - zachęcał prezydent Bronisław Komorowski, otwierając w czwartek zorganizowaną w Belwederze debatę "Kościół i lewica: porzucone ideały?".
To już piąta debata w ramach spotkań Idee Nowego Wieku, podczas których przedstawiciele młodego pokolenia dyskutują na ważkie tematy polityczne i społeczne. Każda z debat ma innego gospodarza - grupę reprezentującą inne środowisko ideowe. Gospodarz czwartkowego spotkania to Magazyn Kontakt wydawany przez Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie.
Zdaniem prezydenta dyskutując na temat Kościoła i lewicy, należy szukać odpowiedzi, gdzie jest ich miejsce spotkania, a gdzie jest przestrzeń trudna do pokonania dla ludzi Kościoła i dla ludzi o wrażliwości lewicowej. - Wszyscy wiemy, że ten obszar istnieje (...) i myślę, że warto o tym rozmawiać - powiedział.
- Ja jako człowiek, który czuje się członkiem Kościoła powszechnego, nie będąc członkiem lewicy, odczuwam ogromną potrzebę rozmawiania o takim właśnie Kościele, który mógłby być atrakcyjny z punktu widzenia środowisk o wrażliwości lewicowej - dodał.
Powiedział, że przez wiele lat pracował w seminarium duchownym ojców franciszkanów w Niepokalanowie. Podkreślił, że była to możliwość kształtowania wrażliwości młodych ludzi, ale także odpowiedzialność za to, by nie byli bezkrytyczni. Jak mówił, odbył w tamtym czasie tysiące rozmów na temat zjawisk, które towarzyszyły i ciągle towarzyszą Kościołowi, który wówczas funkcjonował w ramach systemu komunistycznego.
Jak wspominał prezydent, jedną z najciekawszych rozmów, jakie odbył, była rozmowa ze starym bratem zakonnym, któremu żalił się m.in. na niepokój związany z nadmiernym gromadzeniem dóbr materialnych przez przedstawicieli Kościoła. - On mi powiedział: panie profesorze, niech pan się tak bardzo nie przejmuje, bo nie ma czym; to wszystko załatwia św. Franciszek. Jak już franciszkanie nagromadzą tych dóbr, jak on widzi, że to nie służy biednym, to zawsze przychodzi ktoś i im to wszystko zabiera. Raz to byli hitlerowcy, potem komuniści - mówił.
- Myślę sobie, że jest gdzieś zapotrzebowanie na postawę św. Franciszka w każdym człowieku, niezależnie, czy ma wrażliwość bardzo lewicową, czy bardzo prawicową - przekonywał Komorowski i zachęcał, by w duchu św. Franciszka rozmawiać "na temat relacji lewica - Kościół, nie tyle rozumianej jako sfera sporów politycznych czy ideowych, ale jako sfera wspólnej odpowiedzialności za najuboższych".
Skomentuj artykuł