Kolejarze manifestują przeciw sytuacji w branży
Przedstawiciele kolejarskich związków zawodowych manifestowali w czwartek w Katowicach, sprzeciwiając się polityce rządu wobec branży. Choć cała Europa stawia na kolej, w Polsce pieniądze są przeznaczane głównie na inwestycje drogowe - mówili.
Manifestanci grozili, że jeśli rząd nie przystąpi do rozmów na temat poprawy sytuacji na kolei, wkrótce może dojść do strajku generalnego.
Akcję zorganizowały trzy największe centrale związkowe działające w branży: Sekcja Krajowa Kolejarzy NSZZ "Solidarność", Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP i Konfederacja Kolejowych Związków Zawodowych. Według szefa kolejarskiej Solidarności Henryka Grymela, zrzeszają one 80 proc. pracowników kolei.
W pikiecie zorganizowanej przy wejściu do tymczasowego dworca PKP wzięło udział około 200 związkowców. W tłumie pojawił się symboliczny kondukt żałobny, obrazujący sytuację na kolei. Przy trumnie związkowcy napisali: „Ostatnia podróż reformatorów PKP”. Kolejarska orkiestra grała marsze żałobne. „Grabarczyk grabarzem polskiej kolei”, „Czas na kolej cargo – tiry to śmierć na drogach” - napisano na transparentach.
- Dyrektywa unijna mówi jasno: pieniądze na transport mają być dzielone w proporcji 60 proc. na drogi i 40 proc. na kolej. W Polsce te proporcje wynoszą 90 do 10. (...) Nie domagamy się żadnych nowych pieniędzy budżetowych, tylko uczciwego podziału zgodnie z dyrektywą unijną - podkreślił Grymel.
Jego zdaniem, obecny stan polskiej kolei - wolno jeżdżące, niepunktualne i brudne pociągi - to nie wina samych kolejarzy, ale rządzących, którzy nie potrafią poprawić kondycji branży, wprowadzając zmiany w prawie. - Związkowcy z kolei, w przeciwieństwie do rządzących i posłów, są bardzo odpowiedzialnymi ludźmi. Dla nas dobro kolei jest najważniejsze, dla nich niestety nie - mówił Grymel.
Przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP Stanisław Stolorz zaznaczył, że niedawne przesunięcie przez rząd pieniędzy z kolei na drogi było uderzeniem nie tylko w kolej, ale pasażerów. Przestrzegł przed przepisami, które doprowadzą do upadku spółek kolejowych. - To ostatnie ostrzeżenie dla rządu - żółta kartka - powiedział.
- Przyjdzie kiedyś dzień rozliczenia wszystkich tych, którzy za nic mają podróżnych korzystających z polskich usług - dodał przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
Zgodnie z zapowiedziami pikieta miała charakter informacyjny i nie wiązała się z utrudnieniami dla pasażerów. - Jeżeli te pokojowe pikiety i manifestacje nic nie dadzą, niestety będziemy zmuszeni do bardziej radykalnych działań, ale to nie będzie nasza wina, to będzie wina rządzących - oświadczył szef kolejarskiej Solidarności.
Skomentuj artykuł