Komitet Organizacyjny ŚDM przygotuje własny raport
Komitet Organizacyjny ŚDM przygotowuje dokument podsumowujący stan prac w Brzegach pod Wieliczką, gdzie planowane jest spotkanie młodych z Franciszkiem - poinformowała w czwartek PAP Ewa Korbut z Biura Prasowego KO ŚDM. Raport ma być opublikowany w połowie przyszłego tygodnia.
W raporcie tym Komitet Organizacyjny Światowych Dni Młodzieży odniesie się m.in. do kwestii bezpieczeństwa linii energetycznych, dróg dojścia i wyjścia pielgrzymów, sposobu organizacji Campusu oraz planowanych dróg ewakuacyjnych.
"Naszym celem jest pokazanie stanu prac, które na tym terenie trwają od wielu miesięcy. Opisujemy problemy, które braliśmy pod uwagę od samego początku, gdy decydowaliśmy się na tę lokalizację i sposoby ich rozstrzygnięcia" - powiedział PAP koordynator generalny Komitetu Organizacyjnego ŚDM bp Damian Muskus.
Podkreślił, że zawarte w raporcie informacje będą miały charakter merytoryczny, a każda z nich ma potwierdzenie w dokumentacji zawierającej opinie poszczególnych służb oraz opinie innych podmiotów, które powstały na zlecenie organizatora wydarzenia.
"W pierwszej kolejności posiadane opinie zostaną przekazane wojewodzie małopolskiemu, który zgodnie ze specustawą ma opracować plan zapewnienia bezpieczeństwa i porządku podczas ŚDM. Wojewoda może liczyć w tym zakresie na pełne współdziałanie z Komitetem oraz z jego doradcami" - zapewnił koordynator generalny KO ŚDM.
"Mam nadzieję, że publikacja tego dokumentu rozwieje wątpliwości i przekona, że bezpieczeństwo młodzieży i papieża jest dla nas absolutnym priorytetem" - podkreślił Muskus.
Komitet Organizacyjny ŚDM informuje, że w Brzegach wykonano już szereg prac m.in. uporządkowano teren, zniwelowano przeszkody, powstała sieć dróg, rozpoczęto montaż instalacji, w 70 proc. wykonano prace melioracyjne, które trzeba dokończyć.
Bp Muskus podkreślił, że nie ma w Krakowie i okolicach terenu, który pomieściłby tak wielu uczestników, ilu jest spodziewanych, czyli od 1,5 do 1,8 mln osób, które muszą spędzić noc czuwania pod gołym niebem.
Dodał, że wybrana lokalizacja ma na celu utrzymanie otwartej formuły ŚDM, czyli zapewnienie udziału w wydarzeniach centralnych wszystkim chętnym, którzy chcą w nich uczestniczyć. "Taka formuła obowiązywała na wszystkich dotychczasowych edycjach ŚDM i my, jako Komitet nie możemy i nie chcemy tego zmieniać" - zaznaczył bp Muskus.
Raport nt. planu zabezpieczenia ŚDM, w którym skrytykowano tę lokalizację, przedstawiło kancelarii premiera Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. "Przy wydarzeniu o takiej skali i charakterze, miejscowość Brzegi nie powinna być brana pod uwagę, jako jedna z głównych lokalizacji uroczystości. Miejsce to jest źródłem wysokiego ryzyka dla życia i zdrowia ludzi" - podkreślono w raporcie z 18 marca, do którego na początku tygodnia dotarła TVN24.
RCB wskazywało w nim, że plan imprezy nie zapewnia odpowiedniego zabezpieczenia medycznego, zabrakło planu ewakuacji. Zwraca także uwagę, że niedaleko znajduje się linia wysokiego napięcia, drogi dojazdowe nie są odpowiednie, nie uwzględniono zagrożenia spowodowanego zniszczeniem lub uszkodzeniem wału przeciwpowodziowego. Zdaniem autorów raportu mosty na znajdujących się niedaleko rzekach nie nadają się do wykorzystania przez duże grupy ludzi.
W komunikacie wydanym w poniedziałek wieczorem RCB wskazało, że przywoływany przez media dokument "dotyczył stanu opisanego w raporcie otwarcia przygotowanym przez wojewodę małopolskiego i odnosi się do zagrożeń zastanych na tym terenie na ówczesnym etapie przygotowań", czyli stanu na połowę marca.
Bp Damian Muskus poinformował w poniedziałek, że nie ma "planu B" i zmiana miejsca mszy z udziałem papieża nie jest rozważana. "Raport nie neguje Brzegów jako miejsca centralnego spotkania, natomiast stanowi materiał roboczy dla rządu i służb" - powiedział bp Muskus, odnosząc się do informacji RCB.
Zapewnił, że strona kościelna nie lekceważy kwestii związanych z bezpieczeństwem. Dodał, że organizatorzy ŚDM w pełni ufają służbom państwowym, z którymi współpracują. "Jest jeszcze wiele do zrobienia, ale mamy cztery miesiące na to, żeby podjąć te trudne kwestie i doprowadzić do ich rozwiązania" - powiedział.
Skomentuj artykuł