Krzysztof Rutkowski stanął przed sądem
Sześć przestępstw - w tym bezprawne prowadzenie działalności detektywistycznej w latach 2004-2006 - zarzuca katowicka prokuratura Krzysztofowi Rutkowskiemu. Proces w tej sprawie ruszył we wtorek przed warszawskim sądem rejonowym.
- W czasie, którego dotyczy sprawa, miałem licencję. To jest przede wszystkim złośliwość prokuratury - odpierał oskarżenie Rutkowski.
Rutkowski nie przyznaje się do winy. Akt oskarżenia tłumaczy m.in. konfliktem z byłym wiceszefem śląskiej policji i niektórymi spośród tamtejszych prokuratorów. - Katowicka prokuratura przejęła schedę domniemanych przestępstw popełnionych przez Rutkowskiego; przekazano jej wszystkie materiały, których jest niczym w procesie norymberskim - mówił w swoich wyjaśnieniach przed sądem.
Według Rutkowskiego w tym przypadku jego firma - działając na zlecenie właścicieli hurtowni - zapobiegła wymuszeniu rozbójniczemu. Argumentował, że dokonał zatrzymania obywatelskiego na gorącym uczynku, a jego Biuro Doradcze nie prowadziło żadnych czynności detektywistycznych. Podkreślił, że poza Biurem Doradczym miał także Biuro Detektywistyczne - z licencją i wszelkimi uprawnieniami detektywistycznymi. - Działania bytomskie były prowadzone, podobnie jak wiele innych takich działań w kraju, przy stałej koordynacji i współpracy z policją - zaznaczył Rutkowski.
Kolejne zarzuty dotyczą akcji przeprowadzonej w 2005 r. w Książenicach koło Rybnika. Pracownicy firmy Rutkowskiego - działając na zlecenie matki 7-latka - weszli wówczas do miejscowej szkoły, w której uczył się mieszkający wtedy z ojcem chłopiec i pomogli jej wyprowadzić z lekcji dziecko, nad którym miała przyznane prawo opieki. Pojawienie się ludzi w czarnych kamizelkach wywołało w klasie panikę.
Rutkowski twierdzi, że w tym przypadku jego pracownicy pomogli jedynie w wykonaniu postanowienia sądu. Przekonuje, że jego nie było na miejscu i nie kierował tą akcją.
Poza Rutkowskim, aktem oskarżenia objęto także trzech pracowników jego Biura Doradczego. Mają zarzuty bezprawnego pozbawienia wolności trzech osób w Bytomiu. Oskarżeni uważają, że działali zgodnie z prawem.
Akt oskarżenia katowicka prokuratura sformułowała w maju 2010 r. Pierwotnie był on przesłany do bytomskiego sądu, ostatecznie trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Za bezprawne pozbawienie wolności grozi kara do pięciu lat więzienia. Prowadzenie usług detektywistycznych bez zezwolenia jest zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności.
W marcu Sąd Okręgowy w Katowicach w sprawie tzw. śląskiej mafii paliwowej w I instancji skazał 20 osób, w tym m.in. Rutkowskiego na 2,5 roku więzienia m.in. za pranie brudnych pieniędzy i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych; Rutkowski ma też zwrócić Skarbowi Państwa 2,9 mln zł pochodzących z przestępstwa. Zdaniem Rutkowskiego wiele rzeczy, które na jego temat mówił katowicki sąd, jest nieprawdą.
Skomentuj artykuł