Magda zmarła wskutek gwałtownego uduszenia
Półroczna Magda zmarła na skutek gwałtownego uduszenia - zeznali biegli z zakresu medycyny sądowej, którzy wydawali opinie nt. przyczyn zgonu dziecka. Zeznając w środę w procesie oskarżonej o zabójstwo matki Magdy, Katarzyny W., podtrzymali swoje wnioski.
Według specjalistów śmierć miała charakter nagły i gwałtowny, a jej przyczyną było zamknięcie dopływu powietrza do płuc. W środę przed Sądem Okręgowym w Katowicach zeznawało czterech specjalistów ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Ich ekspertyzy należą do najważniejszych dowodów w sprawie. To na ich postawie prokuratura zarzuca Katarzynie W. zabójstwo.
- Dochodzenie medyczno-sądowe zmierzające do ustalenia mechanizmu i przyczyny śmierci było w tym przypadku złożone, trudne i wieloetapowe - powiedział jeden z wezwanych do sądu biegłych. Oświadczył, że specjaliści, którzy przygotowali wspólną opinię, podtrzymują swe ustalenia "w całej rozciągłości".
Biegli zaznaczyli, że dojście do ostatecznych wniosków polegało na wykluczaniu kolejnych możliwych przyczyn zgonu. Choć z pierwszych badań, przeprowadzonych tuż po sekcji zwłok, wynikało, że niemowlę zmarło na skutek urazu głowy, późniejsze opinie wskazały, że przyczyną zgonu nie był uraz mechaniczny. Dopytywani o to przez sąd biegli stanowczo powiedzieli, że obrażenia głowy powstały tuż przed śmiercią dziecka, do której doszło na skutek uduszenia.
Badając przyczyny śmierci, biegli opierali się na wynikach oględzin i sekcji zwłok, badaniach tomograficznych, toksykologicznych, histopatologicznych i patomorfologicznych. Na kolejnych etapach badań wykluczyli przyczyny chorobowe lub zatrucie.
Najistotniejszą część badań wykonał specjalista z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego doc. Zbigniew J., który przeprowadził badanie histopatologiczne wycinków narządów wewnętrznych i tkanek miękkich.
- Na podstawie wykonanego badania można było wyciągnąć wnioski, że zmiany w płucach, nerkach, nadnerczach i rdzeniu nadnerczy, a także wymienione zmiany w wątrobie, przemawiają za ostrym niedotleniem, czyli inaczej mówiąc ich przyczyną jest ostre niedotlenienie w skutek uduszenia gwałtownego - powiedział Zbigniew J.
To na skutek odcięcia dopływu powietrza - uznali biegli - u dziecka doszło do obrzęku mózgu. Jedyną przyczyną obrzęku mózgu w tym przypadku było niedotlenienie - stwierdzili stanowczo biegli, dopytywani przez obrońcę oskarżonej mec. Arkadiusza Ludwiczka.
Sąd pytał też specjalistów o mechanizm upadku dziecka. Według docenta J. wersja oskarżonej, że dziecko wypadło jej z rąk, nie jest wiarygodna. Gdyby tak było, nie miałoby takich obrażeń - powiedział. Śmierci nie mogła spowodować akcja reanimacyjna - ocenili biegli.
Sędzia Adam Chmielnicki - zaznaczając, że to hipoteza, nie przesądzająca o wyroku - spytał biegłych, na ile ich zdaniem śmierć przez uduszenie jest okrutna i z jakim cierpieniem wiąże się dla ofiary.
- Kto kiedyś się topił, wie, że jest to okrutne, związane ze stresem i strachem - powiedział docent. Zaznaczył, że nie jest w stanie określić, co czuło pozbawione dopływu tlenu niemowlę. Inny biegły dodał, że uduszenie jest jednym z najczęstszych sposobów pozbawiania dzieci życia. - To metoda bardzo skuteczna i "czysta" - dodał.
Zadając jedno z pytań, mec. Ludwiczek powiedział, że rolą obrony jest branie pod uwagę wszystkich hipotez. - Biegłym nie wolno "hipotetyzować". (…) Wtedy nasza opinia byłaby bezwartościowa dla wymiaru sprawiedliwości - podkreślił doc. J. Jak zaznaczali biegli, starali się "bardzo zakładać", że Magda zmarła z przyczyn chorobowych. Wyniki bardzo szerokich badań - samą histopatologię oceniało czterech specjalistów - były jednak inne.
- Są to fakty, a nie stworzenie poczucia pewności - podkreślił jeden z medyków.
Zdaniem prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.
Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.
Skomentuj artykuł