We wtorek około godz. 20, zakończył się Marsz Niepodległości i Solidarności, którego inicjatorem było PiS. Manifestanci przeszli Alejami Ujazdowskimi w kierunku Belwederu. W marszu - według organizatorów - wzięło udział - od 5 do 10 tys. osób. Obecny był Jarosław Kaczyński.
Uczestnicy marszu wznosili hasła: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę"; "Precz z komuną!" "Precz z Platformą!"; "Tu jest Polska!"; "Bóg, honor, ojczyzna!"; "Tusk do Berlina!"; "Sikorski zdrajca narodu!". Na czele pochodu manifestanci nieśli transparent: "Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej".
Podczas marszu reprezentanci klubu PiS złożyli kwiaty pod pomnikami: Wincentego Witosa i Stefana Grota-Roweckiego, Ronalda Reagana i Ignacego Paderewskiego.
Kaczyński zapowiadał wcześniej, że przesłaniem marszu będzie pamięć o stanie wojennym, ale także przestrzeganie przed współczesnymi zagrożeniami dla niepodległości Polski.
W związku z marszem w tej części miasta utworzyły się korki. Policja i Zarząd Transportu Miejskiego ostrzegały, że do godziny 19.30 na pl. Trzech Krzyży, Al. Ujazdowskich, aż do pomnika Piłsudskiego, kierowcy oraz pasażerowie komunikacji miejskiej mogą się spodziewać utrudnień w ruchu. Niektóre linie autobusowe kierowano na trasy objazdowe.
Komenda Stołeczna Policji uruchomiła specjalny numer telefonu - 22 603 80 38 - pod którym można było uzyskać informacje o bieżących utrudnieniach w ruchu.
Uczestnicy marszu, z którymi rozmawiała PAP, deklarowali, że biorą w nim udział głównie ze względu na 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Mówili też o swoim sprzeciwie wobec polityki obecnego rządu, szczególnie wobec polityki zagranicznej i działań obecnego ministra MSZ Radosława Sikorskiego.
Pani Grażyna z Warszawy, pytana dlaczego przyszła na marsz, podkreśliła, że jest z pokolenia, które pamięta stan wojenny i "które dostało mocno po karku". "Byłam aresztowana, internowana i doskonale pamiętam tamten czas" - powiedziała PAP.
- A po drugie chodzi mi o to, że nie podobają mi się dzisiejsze poczynania ministra spraw zagranicznych i premiera Donalda Tuska. Uważam, że Polska jest krajem wolnym i suwerennym, i takim powinna pozostać - zaznaczyła.
Szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński zapewniał w rozmowie z PAP, że organizatorzy marszu "zrobią wszystko, żeby nie dopuścić do prowokacji". - Będziemy z głośników apelować o spokojny marsz. Każdy przejaw chuligaństwa będzie gaszony przez służby porządkowe marszu - zapowiedział Brudziński.
Organizatorzy - Społeczny Komitet Marszu Niepodległości i Solidarności - w zgłoszeniu do stołecznego ratusza napisali, że spodziewają się około 10 tys. manifestantów.
Przed rozpoczęciem marszu politycy PiS uczestniczyli w mszy świętej w kościele św. Aleksandra na Pl. Trzech Krzyży.
Jak poinformował PAP rzecznik komendanta stołecznego policji mł. insp. Maciej Karczyński podczas marszu było bardzo spokojnie. - Nie odnotowaliśmy żadnych incydentów - powiedział.
Skomentuj artykuł