Wiceminister uczestniczył w czwartek w posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia, którą zwołano w związku z doniesieniami medialnymi na temat rzekomych nieprawidłowości refundacyjnych, sygnalizowanych przez byłą pracownicę resortu.
Gazety informowały m.in. o wyjazdowym posiedzeniu kierownictwa ministerstwa w hotelu, który należy do właścicieli jednej z największych polskich firm farmaceutycznych. Podnoszono, że doszło do niego tuż po tym, jak projekt listy leków refundowanych uzupełniono o preparaty produkowane przez tę firmę. Media podawały też, powołując się na byłą pracownicę MZ, że dochodziło do nieprawidłowości w procesie refundacji.
"Żaden organ lub sąd nie stwierdził, by doszło do naruszenia prawa przy procedowania wniosków refundacyjnych dotyczących leków" - wskazał Czech. Przedstawił szczegółowe wyjaśnienia m.in. dot. decyzji refundacyjnych z ostatnich lat oraz powodów podwyższenia urzędowych cen niektórych leków. Akcentował, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawach opisywanych przez gazety na podstawie zarzutów stawianych przez pracownicę. Dodał, że także Centralne Biuro Antykorupcyjne uznało, że nie ma wskazań realnych nieprawidłowości naruszających interes ekonomiczny państwa lub polskich pacjentów.
Przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (PO-KO) zapowiedział, że w najbliższych dniach złożony zostanie wniosek o wotum nieufności wobec ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Jego zdaniem, minister nie może uciekać od odpowiedzialności.
Posiedzenie komisji rozpoczęło się od długiej dyskusji nad sposobem procedowania. Posłowie nie byli zgodni, czy najpierw powinien zabrać głos przedstawiciel MZ czy też osoba, która informowała o działaniach w MZ budzących jej wątpliwości. Ostatecznie jako pierwsza głos zabrała była pracownica resortu. Opisywała m.in. swoje zastrzeżenia dot. działań podejmowanych przez resort zdrowia w zakresie leków Xarelto, Pradaxa oraz Vimpat.
Wiceminister Czech szeroko cytował 23-stronnicową informację przygotowaną dla posłów sejmowej komisji.
"Akcja «Cała Polska czyta dzieciom» jest popularna, ale mamy mówić o nieprawidłowościach; może przeczyta pan kolejny etap, po tym, jak zadamy pytania" - komentowała Ewa Kopacz (PO-KO).
"Nie ograniczam czasu ministrowi, aczkolwiek proszę o to, by pan się streszczał" - mówił z kolei Arłukowicz. "Niezależnie od tego, ile stron zamierza przeczytać pan minister Czech, pytania padną, odpowiedzi na nie też będą musiały paść" - podkreślał. "Może pan przeczytać «Stulecie Chirurgów», a pytania i tak padną" - zapewniał.
Zabierając głos w imieniu MZ, wiceminister Janusz Cieszyński odpowiadał, że jeśli będą jakiekolwiek pytania, to przedstawiciele resortu bardzo chętnie na nie odpowiedzą. "Chciałbym wskazać, że jest to niezwykle skomplikowana materia, kwestie wymagające 100 proc. transparentności. Proszę o możliwość przedstawienia wszystkiego dokładnie, co do dat, faktów, istotnych okoliczności. (…) Teraz jest czas na to, by minister zdrowia przedstawił wyjaśnienia" - mówił.
Wiceminister Czech przekonywał, że "dzięki pracy MZ, z roku na rok systematycznie i bez przerwy zwiększa się zakres refundacji, przy utrzymaniu budżetu wyznaczonego zapisami ustawy refundacyjnej". Akcentował, że liczba leków refundowanych rośnie. Wskazał, że w 2018 r., w ramach listy aptecznej, refundowanych było 4336 leków, podczas gdy w 2014 r. - 3643 leki. "Dodajmy do tego liczbę 2043 - tyle leków znajduje się na liście darmowych leków dla osób powyżej 75 roku życia" - mówił.
Czech podał, że na koniec 2018 r. liczba programów lekowych wynosiła 94 i obejmowały one 144 substancje czynne. Tymczasem, jak dodał, w 2014 r. programów lekowych było 58 i dotyczyły 88 substancji czynnych.
Wiceminister przypominał, że od stycznia 2019 r. pełną refundacją objęty został lek Spinraza (nusinersen) i bezpłatny dostęp zyskali do niego wszyscy chorzy na rdzeniowy zanik mięśni. Korzystne zmiany, jak podnosił, objęły też pacjentów cierpiących na raka płuca - Tecentriq (atezolizumab) wszedł na listę refundacyjną w ramach istniejącego programu lekowego "Leczenie niedrobnokomórkowego raka płuca" i zostanie udostępniony jako nowa opcja terapeutyczna dla pacjentów w drugiej linii leczenia raka płuca o typie płaskonabłonkowym oraz raka płuca o typie innym niż płaskonabłonkowy.
Odnosząc się do podniesienia urzędowych cen leków (Pradaxa, Xarelto, Vimpat), Czech wyjaśniał, że polski system kształtowania cen leków opiera się na kalkulacji, by ceny produktów ekwiwalentnych nie różniły się zbytnio od siebie oraz by produkt obejmowany refundacją kosztował tyle, ile jego tańszy odpowiednik, pod warunkiem jego obecności w systemie. Zasadniczo, jak mówił, redukcja kosztów terapii następuje równolegle do promowania i wprowadzania leków generycznych i biopodobnych. Przepisy stanowią, że decyzję o objęciu refundacją i ustaleniu rzędowej ceny zbytu leku, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobu medycznego wydaje się na trzy lub dwa lata, przy czym okres obowiązywania decyzji nie może przekraczać terminu wygaśnięcia tzw. okresu wyłączności rynkowej. Wiceminister omówił sytuację dotyczącą kilku leków, m.in. Pradaxa, Xarelto, Vimpat, Gilenya, Herceptyna, Cosentyx.
Odnosząc się do miejsca grudniowych warsztatów MZ, zorganizowanych w hotelu, który należy do właścicieli jednej z największych polskich firm farmaceutycznych, Czech wskazał, że wybór został dokonany przez służby administracyjne resortu. Przy wyborze oferty, jak mówił, kierowano się kryterium dostępności, sali konferencyjnej, miejsc hotelowych oraz lokalizacji pozostającej w niedalekiej odległości od siedziby ministerstwa i Sejmu. Zastrzegł, że dokonując wyboru nie analizowano, kto jest jego właścicielem. Podkreślił, że wybór miejsca nie miał żadnego związku z decyzjami refundacyjnymi.
Zapowiadając wniosek o wotum nieufności wobec ministra Szumowskiego, Arłukowicz mówił, że "każdy minister, każdy polityk, ma taki dzień, kiedy musi stawić czoła". "Minister próbuje uciec od problemu. (…) Styl przedstawiania odpowiedzi powoduje, że składamy wniosek o wotum nieufności dla ministra zdrowia. (…) Trudu obrony ministra Szumowskiego będzie musiał podjąć się na sali plenarnej premier Morawiecki, który będzie musiał powiedzieć publicznie, czy akceptuje to, co dzieje się w resorcie" - stwierdził. Dopytywany przez PAP o termin złożenia wniosku przekazał, że nastąpi to w "najbliższych dniach".
Skomentuj artykuł