Uroczystości pogrzebowe Sławomira Mrożka, pisarza i dramaturga, odbyły się 17 września w kościele świętych Piotra i Pawła w Krakowie. Mszy św. przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. Po niej urna z prochami pisarza została złożona w Panteonie Narodowym, miejscu spoczynku najwybitniejszych twórców narodowej sztuki, kultury i nauki. Pisarz został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W pogrzebie, który miał charakter religijny, uczestniczyła rodzina pisarza, przyjaciele, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, przedstawiciele świata kultury i nauki oraz czytelnicy i mieszkańcy Krakowa.
Przed południem urna z prochami Sławomira Mrożka została wystawiona w Barbakanie, gdzie mieszkańcy Krakowa i miłośnicy jego twórczości mogli oddać hołd pisarzowi oraz wpisać się do księgi kondolencyjnej. O godz. 12.30 urna została przewieziona czarnym karawanem konnym Drogą Królewską spod Barbakanu do kościoła świętych Piotra i Pawła, gdzie rozpoczęła się Msza św. pogrzebowa.
Sławomir Mrożek został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Pisarza, jak odczytał w uzasadnieniu szef Kancelarii Prezydenta RP Jacek Michałowski, uhonorowano "w uznaniu wybitnych zasług dla kultury polskiej, za osiągnięcia w twórczości literackiej". "Tym odznaczeniem prezydent Rzeczypospolitej Polskiej żegna Sławomira Mrożka w imieniu całego narodu. Jest ono wyrazem szacunku dla postawy wielkiego artysty i dla jego twórczości" - mówił podczas uroczystości pogrzebowych Jacek Michałowski.
Na początku Mszy św. uczestników pogrzebu w imieniu Kościoła krakowskiego powitał kard. Stanisław Dziwisz. Hierarcha powiedział, że Kościół św. św. Piotra i Pawła znajduje się na terenie parafii, gdzie mieszkał Sławomir Mrożek. "Ten wybór nie jest przypadkowy, bowiem w jego podziemiach znajduje się trzeci po Wawelu i Skałce Panteon Narodowy, gdzie będą spoczywać ludzie wielkich zasług dla naszej Ojczyzny. Kapituła Panteonu Narodowego uznała zmarłego Sławomira Mrożka za godnego pochówku w tym miejscu. W ten sposób pragnie uczcić pamięć wybitnego pisarza, dramaturga, myśliciela, rysownika, który ubogacił skarbiec naszej kultury narodowej" - mówił metropolita krakowski.
"Sławomir Mrożek był twórcą osobnym, nosił w sobie i zazdrośnie strzegł tajemnicy swej wewnętrzności. Odsłaniał się pośrednio, poprzez swoje dzieła. I dlatego winniśmy uszanować jego prawo do osobności. Jego prochy zostaną złożone w miejscu narodowej pamięci" - mówił w homilii o. Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, profesor filozofii, publicysta.
"Niech ta pamięć uprzytamnia nam obowiązek wdzięczności za to wszystko, co Sławomir Mrożek napisał, czym nas wzbogacił, niech ta pamięć będzie naszą wspólną pamięcią, przełamującą granice wszelkich podziałów" - podkreślił o. Kłoczowski.
"Jego twórczość zdobyła niebywałą popularność, tak w Polsce, jak i poza jej granicami. Było wiele tłumaczeń, liczne sceny światowe wystawiały i wystawiają jego sztuki. Ale on pozostał osobny, jakby ukryty. To była cała jego filozofia" - mówił duchowny. "Dla niego człowiek, to przede wszystkim człowiek w rozmowie z drugim człowiekiem. Nie lubił słowa ludzkość" - zaznaczył dominikanin. "Ale osobny, nie znaczy obojętny, wręcz przeciwnie ta przestrzeń międzyludzka bardzo go bolała, bolała go ułomność, fałszywość, głupota" - dodał o. prof. Kłoczowski.
Ojciec Kłoczowski powiedział, że Sławomir Mrożek był świetnym humorystą, zjadliwym krytykiem, który miał świadomość wszechobecnego kłamstwa.
"Stawał w obronie prawdy, między innymi wtedy, gdy publicznie sprzeciwił się polskiemu udziałowi w interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku. Za to władze komunistyczne odebrały mu paszport i zakazały wystawiania jego utworów w Polsce" - przypomniał o. Kłoczowski.
"Może pochowanie pisarza w Panteonie Narodowym, to taka nasza narodowa zemsta. Tyle nagadałeś nam, trudnych i prawdziwych rzeczy, o nas, kim jesteśmy. Za to chowamy cię w Panteonie Narodowym z czcią. Sam zgotowałeś sobie ten los" - mówił o. Kłoczowski.
"Nie można powiedzieć, że Mrożek był pisarzem religijnym w mocnym, bezpośrednim tego słowa bezpośrednim znaczeniu. W odniesieniu do tej sfery ludzkiego bycia był też osobny, osobny to nie znaczy obojętny" - podkreślał. - Trudno, żeby nazywał się pisarzem religijnym, ale, jak pisał: "mogę się stać pisarzem antyegzystencjalistycznym. Koncepcja człowieka-Boga jest mi szczególnie nienawistna". Trudne słowa, ale cóż znaczą? Koncepcja człowieka-Boga to nie koncepcja Boga-człowieka-Chrystusa, tylko człowieka, który uważa się za Boga (...). Równocześnie - pisze Mrożek - religia, transcendencja, Bóg, wszystko jedno jak to nazwać, jest niewiadomą. Ale bez tej niewiadomej, żadne równanie się nie sprawdza - mówił o. Kłoczowski.
"Doświadczył i przemyślał meandry współczesnych dróg, na których człowiek szuka... właśnie szuka, kogo szuka? Czego szuka? Jak to opisać? W jego późnych tekstach pojawia się diagnoza, być może ostra - mówił wprost: to, co cechuje naszą współczesną mentalność, to osłabienie żywotności. Bywa osłabienie z biedy, człowiek traci wiarę w życie, ale także nadmiar tego, co się ma, posiadanie, też prowadzi do podobnego rezultatu. Czym to owocuje? Mówi: zanik metafizyczności i tęsknoty - ku. To nie Kościół nas zawiódł, to my zawodzimy samych siebie" - mówił duchowny.
"Mrożek nie mówił o sobie, że jest pisarzem religijnym, ale ta tęsknota - ku została przez niego pięknie zdefiniowana. W "Dzienniku", gdzie odsłaniał pewne tajemnice swojego życia, pisał: Młodość to żądanie, aby Bóg się objawił. Cóż za impertynencja. Później wiadomo - Bóg się nie ruszy. Trzeba podejść do niego, zbliżyć się, zresztą robi się to bezwiednie, a nawet mimowolnie. Nieskończona masa pociąga małe przedmioty, prawo ciążenia. Można nawet myśleć, że wszyscy skończymy w Bogu. Mniej, więcej - tak dodaje. Ale my jesteśmy tutaj, by powiedzieć: więcej, więcej" - zakończył o. Kłoczowski.
W imieniu Rządu RP pisarza pożegnał minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski. "Mamy świadomość, iż kończy się dla nas w kulturze pewna epoka. Ona kończy się na raty tak, jak odchodzą wielcy reprezentanci świata kultury. To smutna refleksja. W ciągu niespełna jednej dekady tu w Krakowie zdążyliśmy pożegnać Wisławę Szymborską, Jerzego Nowosielskiego, Jerzego Jarockiego, wcześniej Lema i Miłosza" - mówił Zdrojewski. Dodał, że dziś żegnamy "mistrza mądrej groteski", pełnej refleksji, niezwykle istotnej, z którą nas Sławomir Mrożek zostawia.
"Zwracam się z osobistą prośbą, nie zmieniajcie o nim zdania teraz, kiedy umarł. Jeżeli teraz zmienicie zdanie to będzie znaczyło, że poddajecie się. Co się zmieniło? Tyle tylko, że umarł, a więc czujecie się bezpieczni, nigdy już więcej nie urazi waszej miłości własnej, a więc jeśli nagle, w jednej chwili zmienicie o nim zdanie, to znaczy, że witacie jego śmierć jako swoje wyzwolenie" - mówił minister. "Jeżeli kogoś bolał, niech ten ktoś pamięta, że ze sobą postępował podobnie. Byliśmy jego pacjentami, niektórzy z nas mają mu to za złe, ale pomyślmy o chirurgu, który sam siebie operuje" - cytował Zdrojewski.
"Sławomir Mrożek był krakowianinem z wyboru, można powiedzieć, wielokrotnego wyboru. Pierwszy raz z tym miastem zetknął się w wieku lat trzech, kiedy ze swoimi rodzicami przybył do Krakowa" - mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, przypominając związki pisarza z Krakowem.
"Z żalem wielkim żegnamy go, ale żegnamy go nie na zawsze. Pamiętajmy o tym, że już w październiku w teatrze Słowackiego odbędzie się premiera jego kolejnej sztuki. Co prawda pożegnało go miasto, ale otworzył przed nim wrota Panteon Narodowy" - podkreślił prof. Majchrowski.
"Drogi Sławku, drogi autorze i przyjacielu pragnę nade wszystko podziękować ci za twoją wierną przyjaźń. My wszyscy: twoi wydawcy, przyjaciele i niezliczeni czytelnicy zostaliśmy osamotnieni, odczuwamy wielką pustkę. Żegnamy cię z ogromnym smutkiem. Nikt nam nie zwróci naszych spotkań, dyskusji, które pozostaną w mej pamięci, jako jedne z najważniejszych chwil" - powiedziała Vera Michalski-Hoffmann, prezes Wydawnictwa Literackiego.
- Nikt jak on nie wpłynął tak silnie na nasz sposób widzenia, myślenia i mówienia, wszak mówimy Mrożkiem - powiedział prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz, żegnając pisarza.
Z kolei w imieniu środowisk teatralnych, pisarza żegnał Jerzy Stuhr. "Z odejściem Sławomira Mrożka kończy się dla nas pewna epoka, epoka ukształtowanej w nas przez tego artystę estetyki - mówił aktor i reżyser. - "To dzięki tobie stawaliśmy się wieczorami artystami sztuki teatru. Teraz cię żegnamy. Kończy się dla nas twoja epoka. Rozumowanie ad absurdum doszło do kresu bolesnej rzeczywistości" - powiedział Jerzy Stuhr i wyznał, że Mrożek był jedyną osobą, w towarzystwie której nie krępował się milczeć. "Pozwól, że uczynię to jeszcze raz tutaj" - powiedział aktor i na moment zamilkł.
Po Mszy św. urna z prochami pisarza została złożona w Panteonie Narodowym. Sławomir Mrożek jest pierwszą osobą pochowaną w Panteonie Narodowym, powstałym w podziemiach kościoła św. św. Piotra i Pawła.
"Niech to ostatnie pożegnanie będzie wyrazem naszej miłości, ukoi nasz ból i umocni nadzieję. Kiedyś bowiem z radością spotkamy ponownie naszego brata tam, gdzie śmierć zostanie pokonana przez miłość. Niech ta nadzieja przenika nasze skupienie i naszą modlitwę" - mówił kard. Stanisław Dziwisz.
Urna została złożona w sarkofagu z kremowego piaskowca, na którym wykute zostało imię i nazwisko zmarłego, pełne daty jego narodzin i śmierci i jedno słowo: "pisarz".
W uroczystościach uczestniczyła rodzina Sławomira Mrożka, żona Susana Osorio - Mrożek, pisarze, artyści, przedstawiciele świata kultury, władz państwowych i samorządowych, mieszkańcy Krakowa, przybyli także mieszkańcy i młodzież szkolna z Borzęcina, w którym urodził się pisarz.
Sławomir Mrożek urodził się 29 czerwca 1930 r. w Borzęcinie, niedaleko Krakowa, a zmarł 15 sierpnia w Nicei. Ukończył krakowskie gimnazjum im. Nowodworskiego, potem studiował architekturę, filozofię orientalną i sztukę. Od 1950 roku współpracował z "Dziennikiem Polskim", Krakowskim Teatrem Satyryków, studenckim teatrem satyrycznym "Bim - Bom" z Gdańska, kabaretem "Szpak" i "Piwnicą pod Baranami". Światową sławę przyniosły mu dramaty. Do najsłynniejszych należy - wydane w 1964 roku "Tango".
W 1953 r. Mrożek podpisał tzw. Apel Krakowski, wyrażający poparcie dla stalinowskich władz PRL po aresztowaniu pod sfabrykowanymi zarzutami duchownych katolickich, skazanych w sfingowanym procesie księży kurii krakowskiej. W 1962 został jednym z czterech pierwszych laureatów literackiej nagrody im. Kościelskich. W 1963 r. wyemigrował. Mieszkał we Francji, w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Włoszech i Meksyku. W 1968 na łamach prasy francuskiej opublikował list protestujący przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, a w grudniu 1981 zaprotestował przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego.
Mrożek został uhonorowany wieloma odznaczeniami państwowymi, m.in. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (1997). We wrześniu 2010 roku odebrał z rąk ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W 1990 r. otrzymał Honorowe Obywatelstwo Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa.
W swoich utworach Mrożek tropił i podważał absurdy życia i stereotypy, kształtujące świadomość Polaków. Do potocznego języka na stałe weszły cytaty z jego utworów, a gdy jakieś zdarzenie wydaje się szczególnie absurdalne mówi się często, że jest "jak z Mrożka".
W ostatnich latach Mrożek przeżywał renesans swojej twórczości. Ostatnią sztukę ("Karnawał") napisał w 2012 r.
Przez lata zmagał się z chorobą spowodowaną udarem mózgu, który przeżył w 2002 roku. W czerwcu 2008 roku na stałe opuścił kraj i osiadł w Nicei we Francji.
Skomentuj artykuł