Negatywna ocena Ministerstwa Zdrowia
NIK negatywnie ocenia skuteczność realizacji przez ministra zdrowia Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. Wskaźniki wczesnego wykrywania nowotworów i skuteczności leczenia nadal znacznie odbiegają od średnich europejskich - podaje w swoim raporcie Izba.
Głównym celem kontroli była ocena realizacji Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych w latach 2009-2013. NIK zbadała realizację wybranych programów, m.in. dotyczących profilaktyki i wczesnego wykrywania raka piersi i szyjki macicy, radioterapii onkologicznej, tomografii pozytonowej (PET) oraz systemu zbierania i rejestrowania danych o nowotworach. Skontrolowano 26 jednostek, w tym: Ministerstwo Zdrowia, siedem oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia i 18 podmiotów leczniczych (w tym 11 samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej).
"Ministerstwo Zdrowia finansuje program wspierający zwalczanie nowotworów, ale słabo nadzoruje jego realizację. Pomimo wydatkowania prawie dwóch miliardów złotych pacjenci objęci programem wciąż zbyt długo czekają na rozpoczęcie radioterapii, zbyt mało kobiet zgłasza się na mammografię i na cytologię, a wskaźniki wykrywania i leczenia nowotworów wciąż znacznie odbiegają od średnich europejskich" - podaje w swoim raporcie NIK.
Według NIK resort zdrowia nie ma zbiorczej, całościowej informacji o działaniach podejmowanych przez różne podmioty zajmujące się profilaktyką i leczeniem nowotworów; nie stworzono też systemu wymiany informacji i współpracy między nimi.
Do końca przyszłego roku potrwa rozpoczęty w 2006 Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych. Jego głównym celem jest zahamowanie wzrostu zachorowań na nowotwory oraz osiągnięcie średnich europejskich wskaźników wczesnego wykrywania nowotworów i skuteczności ich leczenia.
Z raportu wynika, że mimo prowadzenia akcji informacyjnych, na badania profilaktyczne zgłasza się zbyt mało Polek. NIK zwraca ponadto uwagę, że podejmowane przez Centralne i Wojewódzkie Ośrodki Koordynujące akcje zachęcające Polki do udziału w badaniach cytologicznych i mammograficznych są nieskuteczne.
"Od lat niezmiennie podstawą akcji promocyjnych jest list-zaproszenie. Od 2009 roku na wysyłkę imiennych zaproszeń na badania przesiewowe wydano 30 milionów złotych (1/3 wszystkich pieniędzy, przeznaczonych na działania administracyjno-logistyczne). W odpowiedzi na blisko 21 milionów wysłanych zaproszeń (cytologia + mammografia) na badania zgłosiło się nieco ponad 3,5 mln kobiet (18 proc.).
Od początku działania Programu (od 2005 r.), informuje NIK, liczba urządzeń do radioterapii wzrosła z 70 do 123. Równocześnie systematycznie skracają się kolejki (z 8-10 tygodni w 1998 r. do 4-5 tygodni w 2012 r.), zwiększa się też liczba chorych leczonych metodą radioterapii (z ok. 40 tys. w 1999 r. do 80 tys. w 2012 r.).
"Jednak cały projekt nie działa tak dobrze, jak powinien, a pacjenci wciąż zbyt długo czekają na rozpoczęcie leczenia napromieniowaniem, co zmniejsza ich szanse na wyleczenie. W 1/5 skontrolowanych ośrodków radioterapii czas oczekiwania na udzielenie świadczenia był dłuższy niż 4 tygodnie, a w skrajnych wypadkach wynosi nawet ponad dwa miesiące" - wskazuje NIK.
Pomimo że od 2006 r. do połowy 2013 r. na radioterapię wydano łącznie blisko miliard złotych (tj. 55,7 proc. wydatków poniesionych na cały Program) wciąż nie osiągnięto planowanego (i zalecanego m.in. przez WHO) poziomu jednego aparatu na 250 tys. osób - podkreśla NIK.
NIK zwraca uwagę na konieczność nadania Programowi lepszej, nowocześniejszej formuły.
"Zarówno sam Program, jak i rozwiązania organizacyjne przyjęte w leczeniu onkologicznym powinny tworzyć spójny system, zapewniający pacjentowi odpowiednią informację, szybkie podjęcie leczenia i sprawne skoordynowanie jego etapów. Niezbędne do tego będzie przygotowanie sprawnego systemu rejestrowania udziału pacjentów w badaniach profilaktycznych" - podkreśla NIK.
Najwyższa Izba Kontroli ponawia także swój wniosek z 2009 roku o zweryfikowanie przez ministra zdrowia działań administracyjno-logistycznych podejmowanych w ramach programów przesiewowych oraz o rozważenie wprowadzenia nowych metod i form organizacyjnych, które pozwoliłyby zwiększyć liczbę kobiet uczestniczących w tych badaniach.
Skomentuj artykuł