"Nie można usprawiedliwiać stanu wojennego"
Nie ma moralnego usprawiedliwienia dla wprowadzenia stanu wojennego - ocenił przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podczas wtorkowego spotkania w Płocku z młodzieżą szkół ponadgimnazjalnych. Duda zaapelował do uczniów o pamięć o ludziach, którzy narażając swe zdrowie i życie, walczyli z reżimem komunistycznym.
Szef "S" podkreślił jednocześnie, że po 1989 r. i obaleniu komunizmu państwo polskie i jego władze nie doprowadziły do tego, by zostały osądzone osoby winne, odpowiedzialne za stan wojenny.
Spotkanie szefa NSZZ "S" z młodzieżą ponadgimnazjalną w 30. rocznicę stanu wojennego odbyło się w Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Stanisława Małachowskiego, najstarszej polskiej szkole i jednej z najstarszych w Europie, istniejącej nieprzerwanie od 1180 r. Spotkanie zorganizował Region Płocki NSZZ "S".
- Jako szef Komisji Krajowej Solidarności, jako człowiek, który pełni tę funkcję po Lechu Wałęsie, chcę was prosić, abyście pamiętali o naszej najnowszej historii, abyście nie słuchali tych, którzy mówią wam, byście żyli tylko teraźniejszością i przyszłością. Naród, który nie pamięta o swojej historii, szybkimi krokami zbliża się ku samozagładzie - zaapelował do uczniów Duda.
Duda, przypominając ofiary stanu wojennego, w tym poległych górników w kopalni "Wujek", powiedział, że najbardziej przykre, co mogło spotkać naród, było to, że brat strzelał do brata. - Widocznie tak się musiało stać, tyle musiało być ofiar, po to, abyście mogli żyć w innym całkowicie kraju, gdzie dzisiaj wojsko, policja, ludzie Solidarności stoją w jednym szeregu i oddają hołd tym, którzy trzydzieści lat temu oddali zdrowie i życie dla wolnej Polski - powiedział Duda.
Duda, pytany o obecną działalność NSZZ "S", podkreślił, że jej celem jest nadal to, co było główną przyczyną powstania związku - by pracownicy byli traktowani podmiotowo, a nie przedmiotowo. - Żyjemy w wolnym kraju, ale sprawy pracownicze, bieżące, są nadal ważne - dodał.
Duda podczas spotkania z młodzieżą wspominał wprowadzenie stanu wojennego, opowiadając m.in. o zatrzymaniach działaczy "S" w ówczesnej Hucie im. 1 Maja w Gliwicach, gdzie jako 19-latek rozpoczynał pracę zawodową i związkową. Przyznał, że kilka miesięcy po ogłoszeniu stanu wojennego został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej, ale - jak podkreślił - dzięki Bogu nie trafił do jednostki w kraju, lecz został wysłany na misję ONZ na Wzgórza Golan na granicy Syrii.
Skomentuj artykuł