"Panie premierze powinien się pan wstydzić"
Osiągnięcie poziomu płacy minimalnej w przypadku świadczenia pielęgnacyjnego dla rodzica opiekującego się dzieckiem niepełnosprawnym jest w tej chwili niemożliwe - podkreślił w sobotę premier Donald Tusk.
- Najniższa krajowa dzisiaj nie jest możliwa, to są fakty - mówił premier, zaznaczając równocześnie, że rodzice dzieci niepełnosprawnych mogą liczyć na najwyższy wzrost świadczenia. - Przyspieszenie tego procesu to efekt waszej determinacji, wychodzimy wam naprzeciw i staramy się ten czas skrócić. Ja wiem, że to jest za mało, zawsze będziecie mieć tysiąc sensownych argumentów - mówił w czasie emocjonalnej rozmowy z protestującymi w sejmie rodzicami.
Część matek, które od środy protestują w Sejmie podkreślało, że z propozycjami premiera się nie zgadza. - Nikt z was nie wymaga cudów, my wymagamy tylko i wyłącznie minimalnej płacy. Z naszej strony jest to wyrozumiałość wobec rządu - zaznaczały. - Panie premierze powinien się pan wstydzić - dodawały. - Zapraszam pana do siebie do domu, żeby zaopiekował się pan moim dzieckiem - dodała jedna z nich Iwona Helwich.
- W Polsce ludzi poszkodowanych jest zdecydowanie więcej (...). Kwestia dzielenia świadczeń, dzielenia pieniędzy jest to naturalny konflikt różnych grup społecznych (...). Myślę, że ta propozycja jest sposobem dość pilnego dojścia do tego, czego się domagacie - dodał premier.
Rodzice dzieci niepełnosprawnych protestujący od środy w Sejmie zapowiadają po rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem, że nie przerwą protestu i pozostaną w gmachu parlamentu nawet "do Świąt Wielkanocnych".
- To nie jest dla nas kompromisowa propozycja - powiedziała jedna z matek Iwona Hartwich odnosząc się do propozycji premiera dotyczącej podwyższenia świadczenia pielęgnacyjnego dla rodzica rezygnującego z pracy, by zajmować się niepełnosprawnym dzieckiem. Zgodnie z tymi propozycjami świadczenie to - obecnie 820 zł (na rękę) ma od 1 maja wynosić 1000 zł, od 1 stycznia 2015 r. - 1200 a od 1 stycznia 2016 r. - osiągnąć poziom płacy minimalnej. Rodzice domagają się jednak, by już teraz była do najniższa krajowa.
- Pan premier doskonale wiedział, wyjeżdżające z Sejmu (po piątkowych rozmowach - PAP), że oczekujemy, że pierwszy nasz postulat (dot. świadczenia) zostanie spełniony, w zamian po kolejne się teraz nie zgłosimy. Nie mamy wyjścia, mamy argumenty nie do podważenia i musi się obronić. Zostaniemy dotąd dopóty trzeba - powiedziała Hartwich. - My poczekamy nawet do Świąt Wielkanocnych. Każdego dnia jesteśmy silniejsze, my nie jesteśmy roszczeniowe. Premier nie może być zaskoczony, że tu jesteśmy - dodała.
Skomentuj artykuł