PKW o postępowaniu wobec Nowej Prawicy
Komitet Nowej Prawicy nie zarejestrował list w 21 okręgach w terminie określonym przez prawo i nie mógł otrzymać zaświadczenia, że to uczynił - oświadczyła w czwartek PKW. Podkreśliła, że inne jej postępowanie w tej sprawie byłoby działaniem wbrew prawu.
Brak zaświadczenia PKW o rejestracji list w ponad połowie okręgów wyborczych uniemożliwił Komitetowi Wyborczemu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego rejestrację list w całym kraju bez konieczności zbierania podpisów. Komitet zarzucał PKW bezprawną odmowę wydania mu takiego zaświadczenia.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym komitet, który do 30 sierpnia zarejestrował listy w co najmniej połowie okręgów wyborczych (21), uprawniony był do rejestracji list w reszcie kraju bez zbierania wymaganych podpisów. W tym terminie listy Komitetu Nowej Prawicy zostały zarejestrowane w 19 okręgach. W kolejnych dwóch okręgach nastąpiło to 1 i 5 września.
Jak powiedział na czwartkowej konferencji prasowej członek PKW Janusz Niemcewicz, jeśli PKW ma zaświadczyć, że komitet zarejestrował listy w połowie okręgów, to w momencie złożenia wniosku o wydanie takiego zaświadczenia listy muszą być już zarejestrowane. - Komisja potwierdza, że komitet zarejestrował, a nie, że ma zarejestrować - mówił.
Tymczasem, jak podkreślił, 30 sierpnia o godz. 24 komitet Nowej Prawicy dysponował rejestracjami list w tylko 19 na wymaganych 21 okręgów. Co prawda komitet Nowej Prawicy zgłosił do północy 30 sierpnia listy w kilku kolejnych komisjach, jednak w czterech przypadkach komisje odmówiły ich rejestracji. W jednym lista została zarejestrowana 1 września, po tym jak 30 sierpnia o godz. 23.15 usunięto wadę zgłoszenia. Natomiast w ostatnim przypadku - lista zgłoszona została przez komitet 30 sierpnia o godz. 13.37, a zarejestrowana została po ostatecznym usunięciu wad zgłoszenia - 5 września.
Niemcewicz podkreślił, że mechanizm zgłaszania i rejestrowania list oraz uzyskania zaświadczenia PKW nie jest niczym nowym. - Identyczne przepisy zawarte były w ordynacji wyborczej z 2001 roku. Identyczny mechanizm, choć opisany nieco innymi słowami, funkcjonował już w ordynacji z 1993 roku - przypomniał.
- W tym okresie zdarzały się podobne sytuacje, kiedy komitety wyborcze składały listy tuż przed zakończeniem terminu, ale nie zdążyły uzyskać ich rejestracji - mówił.
Niemcewicz podkreślił, że interpretacja przepisów wyborczych przez PKW zawsze była konsekwentna. Dodał, że interpretacja została potwierdzona przez Sąd Najwyższy przy rozpoznawaniu jednego z protestów wyborczych.
Ponadto - jak podkreślił - wniosek komitetu o wydanie zaświadczenia przez PKW o zarejestrowanie w połowie okręgów był "wnioskiem spóźnionym".
- Został on nadany w urzędzie pocztowym 30 sierpnia, a wpłynął do PKW 1 września - podkreślił Niemcewicz. Zaznaczył, że wniosek powinien być do PKW złożony, a nie wysłany najpóźniej 30 sierpnia. - O dochowaniu terminu nie decyduje data stempla pocztowego, jak na przykład w postępowaniu sądowym, tylko data wpływu złożenia tego wniosku w PKW - tłumaczył.
Niemcewicz nie zgodził się, że PKW powinna zastosować "wykładnię prokonstytucyjną" i tak zinterpretować przepisy, aby można było zarejestrować listę Nowej Prawicy.
Jak podkreślała PKW, jej inne działanie w tej sprawie byłoby działaniem contra legem (wbrew prawu).
- Nie można interpretować przepisów wbrew ich wyraźnemu brzmieniu. Jeżeli jest przepis, że obok podpisu wyborcy ma być czytelnie pisane imię, nazwisko i adres, to nie da się zinterpretować tego przepisu tak, żeby pominąć adres albo zaakceptować nieczytelny wpis - zwrócił uwagę Niemcewicz.
- Jeżeli jest wyraźny przepis, który mówi, że pisma do organu wyborczego składa się w tym organie wyborczym, a nie wysyła, bo wtedy nie zachowa się terminu, a o tym mówi artykuł 9 i 210 Kodeksu wyborczego, to nie da się tego przepisu tak zinterpretować, żeby przyjąć pismo, które wpłynęło po terminie - dodał.
- Jeżeli jest przepis, który mówi, że ostatniego dnia komitet wyborczy musi mieć zarejestrowane listy w połowie okręgów, to nie da się tego zinterpretować tak, żeby pominąć ten wymóg i wydać zaświadczenie o rejestracji, mimo że tej rejestracji faktycznie nie ma - powiedział Niemcewicz.
Skomentuj artykuł