"Podczas lądowania złamano procedury"

PAP / drr

Opinia Dariusza Sobczyńskiego, pilota lotnictwa cywilnego, kapitana Boeinga, o raporcie MAK w sprawie katastrofy smoleńskiej.

"Podczas lądowania złamano procedury, co wynika z raportu MAK. To nie ulega wątpliwości. To nie tylko moja opinia, ale także innych kolegów pilotów. Nawet jeśli powstanie nasz, polski, raport i będzie w nim mowa o kontrolerach z wieży, to ja powiem - kontroler oczywiście jest do pomocy, ale ostateczna decyzja należy do załogi. Po to jest załoga i kapitan. Nie ma sensu nikogo sadzać w kabinie, skoro wszystko ma robić wieża. Po to są piloci, i tak naprawdę to oni widzą, jakie są wskazania przyrządów. Mimo tego, że byli nisko, mimo ostrzeżeń systemowych, podjęli decyzję o lądowaniu.

Kapitan nie miał szans - nie ćwiczył na symulatorze, do tego dochodzi ta pogoda. Sprawa jest wielowątkowa, ale nieważne, czy na wieży siedzieli Rosjanie czy Niemcy - abstrahując od polityki - to wieża jest do pomocy, a kapitan i załoga decydują o ostatecznym podejściu i lądowaniu. Ja po to jestem szkolony jako kapitan, żeby wiedzieć, że pewne warunki nie pozwalają mi na dowolną interpretację. Mylą się ludzie, a nie systemy. Błędem w szkoleniu pilotów wojskowych jest niekorzystanie z symulatorów. Nie mieli szansy przećwiczyć tego na symulatorze, a po takim treningu wiedzieliby, że lądowanie jest niemożliwe.

DEON.PL POLECA

Ja mówię teraz o lotnictwie cywilnym. Gdybym na sesji symulatorowej, czy podczas zajęć sprawdzających zrobił próbę podejścia poniżej minimum warunków, czy łamiąc przepisy, to po prostu bym nie zaliczył. To nie jest ruletka, ani zabawa. Jesteśmy za wszystko odpowiedzialni i nie możemy narażać lotu i ludzi na niebezpieczeństwo. Nie może być tak, że +chyba nam się uda, spróbujemy+. Spróbować to możemy zagrać w toto-lotka albo w bilard. W lataniu są jasne zasady, które zostały napisane krwią. Cała historia o tym świadczy. Jeśli się tego nie przestrzega, to trzeba się liczyć z katastrofalnymi następstwami.

Wpływ zewnętrzny - gen. Błasika - był elementem kluczowym w podjęciu decyzji. On nie musiał nic mówić - sama jego obecność wystarczy, to jest tak duży stres. Było kilka wątków - fatalna pogoda, nieprecyzyjne podejście do lądowania, sprawy polityczne, i jeszcze przyszedł szef. Nie wiem, czy ja bym to wytrzymał, takie napięcie. To znaczy ja podjąłbym decyzję odejścia na drugi krąg i bym nie lądował, bez względu na konsekwencje.

Mam jedną zasadę - gdy mam wątpliwości, to nie mam wątpliwości. Jeśli cokolwiek mnie niepokoi - brak stabilizacji, pogoda, coś z mocą - to nie mam wątpliwości, że nie powinienem lądować. Im dłużej tą zasadą w moim zawodzie się ktoś kieruje, tym dłużej daje się uchronić od tragedii, o którą wcale nie jest trudno".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Podczas lądowania złamano procedury"
Komentarze (8)
G
gość2
12 stycznia 2011, 22:52
 Można przechodzić setki razy daną ulicą ale być raz zastrzelonym.  Dowody misiu dowody!!!!!,fantazjować można sobie dowolnie i wymyślać niestworzone hipotezy ja wiem że niektórym dowody są do niczego niepotrzebne (spytajcie pana Antoniego) ale żeby być traktowanym poważnie trzeba opierać się na dowodach
T
ty
12 stycznia 2011, 22:13
Jedni piloci wypowiadali sie w podobnym tonie, inni zgola inaczej.  Pan Dariusz Sobczyński, juz 11 04. 2010 wypowiadal sie w ten sposob. Wyszukalo go tvn i tak juz jest do dzisiaj. A tu chodzi o rzecz powazna, Polska racje stanu. 
T
tad
12 stycznia 2011, 21:31
Piszesz Ty :” Przeczytaj co mówi mjr.Fiszer,płk.Latkowski który Tupolewem lądował w Smoleńsku ok.10 razy. A co to ma zaznaczenie ile razy latał i lądował ? Chyba masz duże kłopoty z logicznym myśleniem, albo ślepe zaufanie do Rosjan ogranicza Twoje możliwości . Przecież tu chodzi o ten konkretny lot i zaniedbania celowe lub nie w tym konkretnym dniu. Można przechodzić setki razy daną ulicą ale być raz zastrzelonym. Czy inni ludzie , którzy tamtędy przechodzili i nie zostali zastrzeleni maja prawo mówić, że to nie jest możliwe i że to musi być zastrzelonego wina. Nie. Zastrzelił ten kto chciał zastrzelić.
T
tad
12 stycznia 2011, 21:31
Nie musisz ufać mnie. Nikt Cię o to nie prosi. Charakterystyczne jest jednak to, że uwzględniasz tylko to co pasuje do Twojej zadziwiającej,w niechęci do Polski, argumentacji. Wydaje się ,że każda nawet najmniej prawdopodobna informacja szkalująca Polaków jest dla Ciebie miodem na serce. Mianowicie nie widzisz bardzo krytycznych komentarzy właśnie przywoływanego przez Ciebie płk. Klicha. Onet:” W ocenie przedstawiciela Polski przy MAK Rosjanie ukryli fakty związane z działaniem kontrolerów lotów.” Szef MSWiA Jerzy Miller stwierdził wczoraj, że „nie polemizujemy z zarzutami stawianymi stronie polskiej", lecz uznał, że w raporcie są braki. Mówią o nich ujawnione wczoraj polskie uwagi do raportu. Czytamy w nich, że „stan i przygotowanie lotniska w Smoleńsku były na tyle niezadowalające, że Rosjanie nie powinni wyrazić zgody na lądowanie polskiego Tu-154". Rosjanie uwzględnili tylko część uwag. – Czujemy niedosyt – skomentował to Miller.
R
realista
12 stycznia 2011, 19:12
Twierdzenie, że jedynym mądrym i ekspertem jest pilot od Boeinga, a pomijanie co mówi szef Państwowej Komisji ds. Wypadków Lotniczych wyraźnie dowodzi, że dobierasz sobie i ekspertów i fakty wybiórczo. Przeczytaj co mówi mjr.Fiszer,płk.Latkowski który Tupolewem lądował w Smoleńsku ok.10 razy, a także płk.Klich nie ma wątpliwości że ze strony polskiej były łamane procedury i jak twierdzi w takich warunkach piloci nie mieli prawa lądować i nie obraź się że bardziej ufam im niż tobie i J.Kaczyńskiemu czy A.Macierewiczowi
T
tad
12 stycznia 2011, 18:48
Twierdzenie, że jedynym mądrym i ekspertem jest pilot od Boeinga, a pomijanie co mówi szef Państwowej Komisji ds. Wypadków Lotniczych wyraźnie dowodzi, że dobierasz sobie i ekspertów i fakty wybiórczo. Albo jesteś bardzo naiwny, albo to robisz celowo. A najprawdopodobniej i jedno i drugie. Widocznie pasuje Ci teza, że pijany (0,6 promilla alkoholu we krwi, to nie wiem czy jest kieliszek wódki) polski generał, dowódca wojsk lotniczych oraz nie umiejąca latać polska załoga rozbiła polski samolot z najwyższymi władzami państwowymi. To natychmiast trzeba uznać jako prawdę i oczywiście ta prawda nie przynosi Polsce wstydu? Cały świat się o tym dowie i jaki stereotyp Polaków zostanie? Tego się nie da zmazać przez dziesięciolecia, Świat przyjmie to jako prawdę , bo skoro Polacy tę ekspertyzę potwierdzają…. Rosjanie swoich bronią , my bronimy Rosjan, nawet bez obiektywnych dowodów. Oto patriotyzm Realisty. Bądź chłopie z siebie dumny i dalej wyzywaj PiSiorów jako oszołomów. Bo przecież Ty jesteś realista.
T
tad
12 stycznia 2011, 18:47
Oto wspaniały ton wywodów nie tylko realisty ale wręcz racjonalisty: Przemówiły fakty. Tylko jakież to fakty? Czy nie przyszło Ci do głowy , że każde fakty można fabrykować? I to pytanie też jest oparte na faktach ; Rosjanie wielokrotnie fabrykowali fakty. To dla nich żadna nowość. Faktem też jest to co mówi Pan Klich , mówiący wprost, że do Raportu MAKu nie ma zaufania. Fakty wtedy są faktami gdy badająca je komisja nie jest ani pod presją ani nie jest zainteresowana wynikami, tymczasem wystarczy wsłuchać się w głosy ekspertów, aby usłyszeć jeśli się chce , liczne wątpliwości. Taka prosta sprawa jak to, że rzekomo samolot był za ciężki o 4,5 tony. Skąd oni to wiedzą skoro samolot jest w kawałkach; sami go niszczyli. Jeżeli wiedzieli przed startem to dlaczego nie zawiadomili załogi, że ich nie przyjmą? Przecież nie dowiedzieli się o wadze samolotu po jego wystartowaniu. Dlaczego do tej pory nie mamy oryginałów rozmów pilotów, dlaczego nie dano polskim ekspertom do zbadania głównego dowodu jakim jest wrak samolotu. Szczegółowe oględziny wiele mogłyby wyjaśnić. Dlaczego ten wrak niszczono.
R
realista
12 stycznia 2011, 17:50
I to jest opinia fachowca,praktyka i to do mnie przemawia,ale wiem że za chwilę zabierze w mediach głos naczelny ekspert PiS d/s wszelkich katastrof i bedzie udowadniał że to był zamach.Piloci fachowcy swoje a polityczni ,,eksperci swoje." Ciekawe co do ludzi bardziej przemówi chłodne argumenty praktyków czy hipotezy na polityczny użytek ludzi którzy podejrzewam będą chcieli grać tą tragedią jeszcze długo.Zdaję sobie jednocześnie sprawę że są i będą ludzie których nic i nigdy nie przekona tak jak ostatnio rozmawiałem z poważnym skąd inąd człowiekiem który twierdziże istnieją niepodważalne dowody na to ża Amerykanie nigdy nie lądowali na Księżycu.