Polscy strażacy jadą z pomocą na Bałkany
37 polskich strażaków z woj. podkarpackiego, małopolskiego i śląskiego wyjedzie w środę wieczorem z Krosna do Bośni i Hercegowiny, by pomóc w walce z powodzią, która nawiedziła ten region - powiedział PAP rzecznik prasowy PSP Paweł Frątczak.
Decyzję o wysłaniu polskich ratowników do Bośni i Hercegowiny podjął szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. - Ratownicy zabiorą ze sobą specjalistyczny sprzęt, w tym pompę o wysokiej wydajności 40-50 tys. litrów wody na minutę. Wyjazd zaplanowano na godz. 18 - powiedział Frątczak. - Nasi strażacy muszą być samowystarczalni przez cały czas prowadzenia działań - dodał.
Jak podkreślił, w gotowości jest kolejna grupa strażaków z woj. lubuskiego, która również jest wyposażona w pompę wysokiej wydajności. Grupa ta może pojechać do Serbii, która także jest dotknięta powodzią.
Grupy ratownicze wykorzystywane do usuwania skutków powodzi na terenie innego kraju są uruchamiane albo w ramach umów dwustronnych, albo w ramach mechanizmu wspólnotowego ochrony ludności Unii Europejskiej.
W środę z serbskim ministrem obrony Bratislavem Gasicem telefonicznie rozmawiał szef MON Tomasz Siemoniak. Jak poinformował rzecznik resortu Jacek Sońta, polski minister zadeklarował gotowość polskich żołnierzy do udzielenia pomocy w zakresie walki z powodzią i usuwaniu jej skutków. - Ministrowie ustalili, że na poziomie właściwych struktur polskiego i serbskiego wojska zostaną uzgodnione szczegóły pomocy - powiedział Sońta.
Władze Bośni i Hercegowiny oraz Serbii szacują, że odbudowa zniszczonych przez powódź terenów będzie kosztowała miliardy euro, których nie ma w budżetach tych państw. W samej BiH straty mogą być większe od tych z czasów wojny z lat 1992-1995.
Rządy BiH oraz Serbii podkreślają, że nie poradzą sobie z odbudową dotkniętych przez żywioł terenów bez międzynarodowej pomocy. Od środy w Bośni i Hercegowinie przebywa grupa ekspertów z UE i NATO, którzy pomogą w dokładnym oszacowaniu strat. Władze obu państw zakładają, że międzynarodowe inspekcje zbadają także tereny, które wciąż są zalane.
Po powodziach, w wyniku których ok. 50 osób zginęło, a ucierpiało ponad 1,6 mln, rośnie ryzyko epidemii. Zagrożenie dla zdrowia stanowią tysiące padłych zwierząt domowych i hodowlanych pozostawionych przez właścicieli, którzy w panice uciekali przed żywiołem.
W liczącej ok. 3,8 mln mieszkańców BiH powódź dotknęła jedną czwartą ludności. Problemem jest m.in. brak wody pitnej. Ponad 100 tys. osób zostało zmuszonych do opuszczenia domów, co stanowi największy exodus od wojen na Bałkanach w latach 90.
W tej chwili największe zagrożenie stanowi fala powodziowa na Sawie. Problemem są też wypłukiwane przez wodę miny, pozostałe po wojnach w dawnej Jugosławii. Władze ostrzegają, że wiele spośród ponad 100 tys. oznaczonych min w BiH zmieniło położenie przez ulewy.
Skomentuj artykuł