Pożar w kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu
Pożar endogeniczny, który stwierdzono w nocy z wtorku na środę w kopalni "Kazimierz - Juliusz" w Sosnowcu (Śląskie), został już opanowany - poinformował w środę Krzysztof Król z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
- Prowadzone działania, polegające na doszczelnianiu chodnika, przyniosły efekt; pożar został opanowany. Dalsze działania w tym miejscu będą prowadzone w trybie akcji profilaktycznej - powiedział Król.
W kopalni wykryto podwyższone stężenie tlenku węgla. Z zagrożonego rejonu wycofano 83 górników, z wykorzystaniem tzw. aparatów ucieczkowych. Nikomu nic się nie stało.
Przekroczenie norm wykazał osobisty aparat pracownika Okręgowego Urzędu Górniczego podczas rutynowej kontroli, później potwierdziły to kopalniane urządzenia. - Najwyraźniej zagrożenie zostało wykryte w zarodku - podkreślił Krzysztof Król.
Pożary endogeniczne to stosunkowo częste zjawisko w górnictwie, powstają zwykle wskutek samozagrzania się węgla. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Pożar jest wykrywany najczęściej przez czujniki wykazujące zwiększoną temperaturę, zadymienie oraz podwyższone stężenia tlenku węgla i innych gazów.
Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając powietrze przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa; może to trwać nawet kilka miesięcy. W tym przypadku budowanie tam nie było konieczne.
Skomentuj artykuł