Poznań przyjął 8 rodzin repatriantów z Ukrainy
Osiem rodzin polskiego pochodzenia, które z powodu zagrożenia działaniami wojennymi musiały wyjechać z ukraińskiego Mariupola, zamieszkało w Poznaniu. W stolicy Wielkopolski nowy dom znalazło 28 osób w tym 12 dzieci.
Przybysze z Mariupola, po przyjeździe do Poznania, mogli zamieszkać w przygotowanych dla nich mieszkaniach. Dzięki zaangażowaniu zaproszonych do współpracy przez władze miasta przedsiębiorstw, każda z rodzin otrzymała potrzebny sprzęt AGD, wyżywienie i przedmioty codziennego użytku.
Rodziny dostały zasiłki, dzięki którym mogą m.in. opłacać mieszkania. Dorośli mogą liczyć na pomoc w znalezieniu pracy, rodziny z dziećmi otrzymały też wsparcie przy załatwianiu miejsc w placówkach edukacyjnych. Część sprowadzonych osób jest już zameldowana w stolicy Wielkopolski.
W poniedziałek nowych mieszkańców miasta oficjalnie powitał prezydent Poznania.
"Chciałbym powitać nowych poznaniaków. Poza granicami Polski żyje obecnie wielu Polaków; wiemy, że na wschodzie Ukrainy jest w tej chwili bardzo ciężko. Cieszy mnie to, że pamiętamy o sobie wzajemnie w takich trudnych sytuacjach i że są państwo razem z nami. Chciałbym, żeby państwo czuli się w Poznaniu jak u siebie w domu" - powiedział Jacek Jaśkowiak.
Podczas spotkania, władze miasta podziękowały też osobom i instytucjom, które pomogły w organizacji życia sprowadzonym do Polski rodakom.
W październiku ub. roku Poznań zadeklarował możliwość przyjęcia ok. 10 rodzin polskiego pochodzenia, zamieszkujących tereny zagrożone działaniami wojennymi. Za szybką reakcję i pomoc ludziom w bardzo trudnej sytuacji podziękował w poniedziałek prezes Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu Andrzej Iwaszko.
"W Mariupolu cały czas giną ludzie. Pomocna dłoń, jaką wyciągnęła Polska, mieszkańcy Poznania to rzecz godna podziwu" - powiedział.
Jak dodał, w Mariupolu zostały jeszcze rodziny polskiego pochodzenia, być może uda się je także sprowadzić do Polski. Przedstawiciele władz miasta nie wykluczają przyjęcia kolejnych osób z Ukrainy.
Galyna Samoliuk przeprowadziła się do Poznania z mężem i dwiema córkami w wieku 4 i 7 lat. W poniedziałek powiedziała dziennikarzom, że myśli o pozostaniu w stolicy Wielkopolski na stałe.
"W Poznaniu mieszkamy od dwóch tygodni, jeszcze nie widzieliśmy całego miasta, ale bardzo nam się tu podoba. Nasze nowe mieszkanie na poznańskiej Wildzie było w pełni wyposażone i zaopatrzone. Cały czas ktoś się z nami kontaktuje z pytaniem co nam potrzeba, co nam przywieźć. Z rzeczy, które nam są potrzebne w pierwszym rzędzie, to miejsca w przedszkolu dla naszych córek. Mąż, kucharz z zawodu, ma już pracę, mam nadzieję że i dla mnie, nauczycielki, znajdzie się zajęcie" - powiedziała.
Na szybkie znalezienie pracy liczy też Oleksandr Bocharov, który wraz z rodziną mieszka w Poznaniu od maja. Jak przyznał w rozmowie z PAP, jest zaskoczony życzliwością z jaką spotyka się każdego dnia - ze strony przedstawicieli instytucji i urzędów, a także ze strony samych poznaniaków.
"Jesteśmy bardzo wdzięczni miastu, wszystkim osobom i firmom za to, co na nas czekało po przyjeździe do Poznania. Mamy piękne, wyposażone mieszkanie. Spotykamy się w sprawie pracy - z tym nie jest tak łatwo, jak się na początku wydawało" - powiedział.
Bocharov przyznał, że decyzja o przeniesieniu się z Ukrainy do Polski nie była łatwa, ale została wymuszona okolicznościami.
"Kiedy ją podejmowaliśmy nie było nawet warunków, by się dobrze zastanowić - w tym czasie koło naszego miasta toczyły się ciężkie walki, trwał ostrzał. Na wołanie o pomoc Polaków z Mariupola odpowiedział Poznań, jesteśmy za to wdzięczni" - powiedział.
Rządowym programem adaptacyjnym objęto blisko 190 osób sprowadzonych w ub.r. przez polski rząd z rejonów wschodniej Ukrainy, gdzie toczyły się walki z prorosyjskimi separatystami. Starający się o przyjazd musieli udokumentować polskie pochodzenie; co najmniej jedna osoba w rodzinie musiała legitymować się Kartą Polaka.
Po przyjeździe do Polski zapewniono im na pół roku miejsca w ośrodkach wypoczynkowych w Rybakach i Łańsku, oraz całodzienne wyżywienie. W tym czasie trwało załatwienie formalności związanych ze stałym pobytem i nauka języka polskiego.
Skomentuj artykuł