Praca kobiet w domu - niewidzialna dla państwa
Kobiety rezygnujące z pracy zawodowej na rzecz opieki nad dziećmi, osobami z niepełnosprawnością, nie mogą liczyć na wynagrodzenie czy świadczenia; dla państwa ich praca jest niewidzialna - podkreślają autorki raportu "Nieodpłatna praca kobiet, różowa strefa gospodarki".
"Nieodpłatna praca kobiet jest różową strefą gospodarki, swoistą odwrotnością szarej strefy. O ile w przypadku szarej strefy dochody są ukrywane w całości lub w części przez państwem, o tyle, jeśli chodzi o różową strefę, dochody osiągane dzięki niej przez gospodarkę są ukrywane przez państwo. Oficjalnie nieodpłatna praca kobiet nie istnieje" - pisze w raporcie socjolożka z Fundacji Feminoteka Anna Dryjańska.
Tymczasem, jak zaznacza, praca wykonywana przez kobiety w domu, to jedna trzecia produktu krajowego brutto. Według Dryjańskiej nieodpłatna praca kobiet jest postrzegana jako dowód miłości, jako coś, czego można od nich wymagać.
"Kobiety porzucające - z miłości - swoją pracę zawodową na rzecz opieki nad dziećmi, osobami z niepełnosprawnością czy starszymi (najczęściej rodzicami lub teściami), nie mogą liczyć na wynagrodzenie, świadczenia socjalne czy zabezpieczenia emerytalne. Dla państwa ich praca i one same są niewidzialne" - zaznacza. Jak podkreśla, niewidzialne dla państwa są także dzieci, dla których nie ma żłobków, osoby z niepełnosprawnościami, osoby starsze, wymagające codziennej opieki.
Podczas prezentacji raportu socjolożka, prof. Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie Danuta Duch-Krzystoszek powiedziała, że sytuacja - także finansowa kobiet - zmieni się, gdy prace opiekuńcze nie będą miały płci, czyli nie będą przypisywane wyłącznie kobietom. Zaznaczyła, że wyżej wyceniana jest praca osób, które stoją wyżej w strukturze społecznej, które mają władzę. "Pielęgniarki mówią: +gdy w naszym zawodzie zacznie pracować więcej mężczyzn, więcej nam zapłacą+" - dodała.
Duch-Krzystoszek zaznaczyła, że o wykonywaniu prac domowych można mówić w kategoriach przemocy strukturalnej i symbolicznej. "Zorganizowanie życia społecznego uprzywilejowuje jedną grupę - mężczyzn, którzy mają więcej czasu wolnego, więcej zarabiają" - powiedziała.
Jak zaznaczyła, przemoc wynika też z przypisanych kulturowo ról. "Te same osoby, które są za partnerskimi relacjami w małżeństwie, twierdzą, że pranie, gotowanie, sprzątanie to naturalne obowiązki kobiety" - zaznaczyła. Podkreśliła, że tzw. wzór dobrej żony skłania kobiety do wykonywania pracy niepłatnej a mężczyzn do wykonywania pracy płatnej.
Historyczka Dobrochna Kałwa mówiła, że praca domowa kobiet jest niezauważana także przez nie same. "Jeśli mężczyzna zacznie gotować, obnosi się z tym, przyjmuje pozę profesjonalisty. Kobiety niejednokrotnie starają się +rozmyć+ wykonywane przez siebie prace, sprawiają wrażenie, że wszystko zrobiło się samo" - mówiła.
Skomentuj artykuł