Prezydent: Mamy pewien kryzys patriotyzmu

Prezydent: Mamy pewien kryzys patriotyzmu
Prezydent Lech Kaczyński (fot. PAP/Grzegorz Momot)
PAP / psd

Prezydent Lech Kaczyński uważa, że "mamy pewien kryzys patriotyzmu". W jego opinii, z jednej strony ponownie zaczęła w Polsce triumfować polityka zapomnienia o historii, a z drugiej - nie wszystkim w Europie podoba się Polska, jako silne i ważne państwo.

– Były siły polityczne od 20 lat - nieprawda, że ich nie było - które usiłowały patriotyzm odbudowywać, budować nowy patriotyzm. I były siły, które określiłbym jako siły zapomnienia, które chciały, aby historia, szczególnie ta powojenna, Polski została zapomniana, żeby nie było podziału na tych, którzy angażowali się po dobrej lub niedobrej stronie – powiedział prezydent we wtorek w wywiadzie dla TVP1 udzielonego w przededniu Święta Niepodległości.

Ale - dodał - żeby takie "zapomnienie zorganizować, w ogóle trzeba zapomnieć o historii, a więc również o roku 1918". – To bardzo zła polityka, która triumfowała, później przestała triumfować, a teraz niestety z powrotem zaczęła – mówił L. Kaczyński.

Na uwagę, że w czasie uroczystości rocznicowych, na defiladach, nie widać rozentuzjazmowanych tłumów, które świętują polską niepodległość, prezydent odpowiedział, że "jak była defilada, to było 100 tysięcy ludzi". – Tylko, że defilady nie ma. Jest przemarsz kompanii reprezentacyjnych różnych rodzajów sił zbrojnych. Plac Piłsudskiego nie jest pusty - to przesada, ale pracować trzeba – powiedział.

DEON.PL POLECA

Według niego, w Polsce od 20 lat, w nierównych warunkach, toczy się spór. – Jeżeli w poszczególnych okresach ci, którzy chcieliby patriotyzmu - nie nacjonalizmu, bo są w Polsce i tacy, jak w każdym kraju - mają ograniczone możliwości działania, to i skutki tego działania są ograniczone – mówił L. Kaczyński.

– A dlaczego ograniczone? Raz problemem było owo zapomnienie, owo rzekome pojednanie, które jest możliwe, ale w odpowiednich okolicznościach i zawsze przy wyznaniu win. A drugim elementem jest to, że nie wszystkim w Europie Polska jako państwo szybko się rozwijające, silne, doganiające Europę, ważne, podoba się – uważa prezydent.

Podkreślił, że w dzisiejszej Europie nie jest tak, że jeden kraj jest wolny od wpływu drugiego. – I trzeba sobie po prostu z tego zdawać sprawę, że niektóre prawdy nam oferowane dzisiaj, nie mają nic wspólnego z polskimi interesami, natomiast mają dużo wspólnego z interesami innych państw – powiedział L. Kaczyński.

W jego ocenie, są w Polsce siły, które od początku chciały "idei scalania państwa". – Najpierw to było hasło pewnego przyspieszenia zmian i rozliczenia poprzedniej rzeczywistości - bez zemsty, ale uczciwego rozliczenia, później to były hasła związane z tzw. polityką historyczną. Nie jest prawdą, że Polska jest wolna w ogóle od tego rodzaju sił –mówił Lech Kaczyński.

Zaznaczył, że on jako prezydent kraju, a wcześniej jako prezydent Warszawy, starał się ten kierunek promować. – Myślę, że w Polsce są partie polityczne, mnie jako prezydentowi nie wypada wymieniać, które idą bardzo zdecydowanie w tym kierunku, ale to się ściera z silnymi w Polsce interesam – uważa prezydent.

– To jest pokusa np. tego, żeby być popularnym, tego żeby się podobać także na salonach innych niż polskie. A ten nasz polski salon, ten prawdziwy salon, związany z naszą tradycją, historią, jej dobrymi stronami - bo były też niedobre, trzeba to sobie jasno powiedzieć, inaczej nie stracilibyśmy niepodległości - dzisiaj w Europie może mieć swoich przeciwników, bo są tacy, którzy nową jednoczącą się Europę rozumieją jako całość, w której dominować będą tylko najwięksi – powiedział prezydent.

To - dodał - "jest z punktu widzenia tych największych niejako zrozumiałe - świat taki jest". – Ale powiedzieć: świat taki jest, to nie oznacza, żeby się temu w sposób energiczny nie przeciwstawić, bo te siły przeciwstawiające się są też niemałe – mówił Lech Kaczyński.

– Są sprawy, które udało się rozwiązać na początku lat 90. Dzisiaj już może być trudniej, ale też ich efekty złe nie są takie jak 15 lat temu. W tej chwili trzeba myśleć o przyszłości, a ta przyszłość może być lepsza i Polska ma odpowiednie zasoby, w tym zasoby polityczne – powiedział prezydent.

Dodał, że w haśle o "nowej Rzeczpospolitej", "nowym państwie" nie ma nic nowego "w tym sensie, że hasło nowego państwa zostało rzucone w Polsce więcej niż 15 lat temu, prawie 20".

– Idzie tylko o to z jakim trudem pewne, wydawałoby się oczywiste koncepcje, się przebijają. One się przebijają z trudem dlatego, że grożą tym, czy innym interesom. Nie wszyscy są zainteresowani silnym, dobrze zorganizowanym państwem polskim, nie tylko poza granicami naszej ojczyny, ale także i w niej. Po co to tym, którzy chcą robić interesy, powiedzmy sobie, wątpliwego typu, po co to tym, którzy chcieliby żeby cały, w istocie także strategiczny majątek narodowy, znalazł się w rękach innych niż polskie – mówił prezydent.

Dodał, że jest oczywiste, iż "świat jest grą pewnych interesów, i idzie o to, za którymi z tych interesów opowie się społeczeństwo". L. Kaczyński powiedział, że nie ma wątpliwości, "za którym by się opowiedziało, gdyby było w sposób odpowiedni poinformowane".

Prezydent powiedział też, że jest kilka państw europejskich, które mają bardzo silne poczucie własnej tożsamości, i które chcą mieć w jednoczącej się Europie pozycję, która będzie podobna wręcz do pozycji Stanów Zjednoczonych. Ale - dodał - są i państwa podobne bardzo do Polski.

– Myślę, że zrobiliśmy pewien postęp, szczególnie w pierwszych latach tego tysiąclecia, potem w latach 2005-2007, teraz mamy okres regresu, jest jeszcze szansa żeby wszystko było dobrze. Ostatnie badania dotyczące systemu wartości Polaków są jednak pod tym względem pocieszające. Po pewnym okresie ewolucji w złą stronę, znów jest ewolucja w stronę dobrą, tylko trzeba spróbować z niej skorzystać, ale do tego jest potrzebny przekaz – powiedział Lech Kaczyński.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prezydent: Mamy pewien kryzys patriotyzmu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.