Prof. Davies: odstawić anachroniczne myślenie
O odstawienie anachronicznego myślenia o "dawnej wielkości" i o dobre relacje w Europie zaapelował na Westerplatte historyk prof. Norman Davies.
"W 1939 roku Polska i Wielka Brytania były sojusznikami, razem z Francją. Mając Hitlera i Stalina za sąsiadów polityka polska utrzymała - chyba słusznie - doktrynę Piłsudskiego dwóch wrogów. Jak wiemy jednak, ten sojusz nie zdał egzaminu. Druga Rzeczpospolita zniknęła z mapy Europy i następna Polska powstała po wojnie" - mówił brytyjski historyk.
Jak dodał, "imperium brytyjskie też rozpadło się w kawałki i nigdy nie wróciło do dawnego stanu". - Klęska ta, klęska wspólna, została przygotowana wcześniej na przesadnych iluzjach wielkości - stwierdził prof. Davies.
- Dzisiaj w zupełnie innych, nowych warunkach, trzeba odstawić anachroniczne myślenie i marzenie o dawnej wielkości. Brytyjczycy w trzydziestym dziewiątym roku tego nie rozumieli. Nasza siła dzisiaj leży w dobrych, serdecznych stosunkach z sąsiadami, w mocnych związkach unijnych i NATO-wskich i w żywej świadomości nie tylko interesu narodowego, ale też wspólnego dobra - powiedział.
Przypomniał, że w 1939 roku Gdańsk nie był miastem polskim, był wolnym miastem pod nadzorem Ligi Narodów, "a większość mieszkańców była Niemcami, choć nie niemieckimi obywatelami"
- Przez tę zbrodniczą wojnę lansowaną przez Trzecią Rzeszę i Związek Radziecki oni, danzigerzy stracili swoja małą ojczyznę, swój dom i majątki, swoją tożsamość - dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi. Naszym moralnym i chrześcijańskim obowiązkiem jest pamiętać wszystkich, którzy cierpieli, nie tylko swoich - zaapelował Davies.
Jako słuszną ocenił decyzję ówczesnego polskiego rządu o udaniu się na emigrację. - Jako obywatel brytyjski chciałbym złożyć hołd rządowi londyńskiemu - powiedział.
Podkreślił, że rząd londyński odegrał "bardzo ważna rolę w ciągłości i legitymacji konstytucji polskiej". Davies przypomniał, że ostatni w prezydentów na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski zginął w katastrofie smoleńskiej obok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Skomentuj artykuł