Przeprosił za incydent przed ambasadą

Przeprosił za incydent przed ambasadą
(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / kn

Prezydent Bronisław Komorowski przeprosił w środę za wydarzenia przed ambasadą Rosji podczas Marszu Niepodległości. W Moskwie teren ambasady RP obrzucono racami. Polski MSZ wyraził głębokie zaniepokojenie. Zarzuty po poniedziałkowych burdach usłyszało 29 osób, są kolejni skazani.

Prezydent zapowiedział w środę powrót do propozycji zmian w Prawie o zgromadzeniach, która zakłada zakaz zakrywania twarzy podczas demonstracji. PO, PiS, SLD, PSL i SP są za wprowadzeniem takiego zakazu, przeciw jest Twój Ruch. Pozytywnie do tej zapowiedzi odniósł się minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Zastrzegł jednak, że potrzebne są konsultacje z konstytucjonalistami.
Premier Donald Tusk we wtorek wieczorem o wydarzeniach w czasie Marszu Niepodległości rozmawiał z szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem. Według rzecznika rządu Pawła Grasia premier nie widzi powodów, żeby zdymisjonować ministra. Dodał, że to PiS odpowiada za to, że ze środowisk chuligańskich zrobiło się w Polsce patriotów. 
Graś zapewnił, że premier "zdecydowanie stoi po stronie policji", ale jeśli po analizach okaże się, że zostały popełnione błędy, zostaną wyciągnięte wnioski. 
Prezydent był pytany w Radiu ZET, czy przeprosi władze rosyjskie za burdy pod ambasadą rosyjską w Warszawie. "Oczywiście, że tak. W imieniu państwa polskiego trzeba przeprosić, mając jednocześnie świadomość, że gigantyczne straty wizerunkowe dla Polski już są faktem" - powiedział. Wydarzenie pod ambasadą rosyjską nazwał "absolutnie skandalicznym, którego nie da się niczym usprawiedliwić". "Można za to tylko z głębokim przekonaniem przeprosić" - podkreślił.
Według prezydenta jest wiele ośrodków zainteresowanych tym, żeby wydarzenia pod ambasadą wykorzystać dla "budowania wrażenia, że Polska jest krajem rusofobicznym". 
W środę rano doszło do incydentu pod ambasadą RP w Moskwie. Aktywiści Innej Rosji wrzucili race i świece dymne na teren polskiej ambasady. Rozpostarli też transparent z napisem "Rosja od Warszawy do Port Artur". Interweniowała policja; zatrzymała trzech uczestników manifestacji. Jeden z jej uczestników Konstantin Makarow powiedział dziennikarzom, że była to symetryczna odpowiedź na poniedziałkowe burdy przed ambasadą Rosji w Warszawie. 
Akcję potępił wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej Leonid Kałasznikow. Oświadczył, że zasługuje ona tylko na negatywne oceny. 
Polskie MSZ wyraziło "głębokie zaniepokojenie" z powodu ataku aktywistów. Rzecznik resortu Marcin Wojciechowski zapewnił, że polscy dyplomaci w Moskwie są bezpieczni, a cały incydent rozegrał się przy samym ogrodzeniu ambasady, "więc ani placówka, ani pracownicy nie ucierpieli".
Według Wojciechowskiego sprawa została poruszona w trakcie środowego spotkania z ambasadorem Rosji Aleksandrem Aleksiejewem. Jak relacjonował Wojciechowski, ambasador zapowiedział, że sprawa próby wrzucenia rac na teren ambasady polskiej zostanie potraktowana przez stronę rosyjską z całą powagą oraz wyraził zaniepokojenie zaistniałą sytuacją.
Podczas spotkania ambasadorowi Rosji przekazana została też nota dyplomatyczna z wyrazami głębokiego ubolewania z powodu poniedziałkowych burd w Warszawie.
Aleksiejew, po wyjściu z MSZ, tłumaczył dziennikarzom, że wydarzenia w Warszawie z 11 listopada były "o wiele gorsze" niż incydent w Moskwie. Pytany, czy strona rosyjska powinna przeprosić Polskę odparł: "To trzeba wyjaśnić. Trzeba zrobić tak, żeby Polacy zachowywali się we właściwy sposób". 
Podczas Marszu Niepodległości zorganizowanego 11 listopada w Warszawie przez środowiska narodowe doszło do kilku incydentów, w tym m.in. w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej; spłonęła budka wykorzystywana przez policjantów ochraniających placówkę. Na teren ambasady rzucono petardy i race.
We wtorek ambasador wyraził nadzieję, że zostanie przeprowadzone obiektywne śledztwo, które ustali, kto ponosi winę za te zdarzenia. Strona rosyjska - jak mówił - oczekuje też przeprosin, zadośćuczynienia od państwa polskiego za straty materialne i niedopuszczenia do tego typu incydentów w przyszłości.
W środę sąd rejonowy skazał na 3 miesiące więzienia dwóch mężczyzn za znieważenie policjantów, którzy pilnowali bezpieczeństwa podczas Marszu Niepodległości. Do środowego popołudnia z policji do sądu trafiło w sumie 15 wniosków o ukaranie uczestników burd. 
Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że po burdach podczas Marszu Niepodległości policja i prokuratura postawiły zarzuty 29 osobom. Policja w środę dokonała dwóch kolejnych zatrzymań ws. podpalenia budki przy ambasadzie Rosji.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przeprosił za incydent przed ambasadą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.